Szacuny
2
Napisanych postów
1073
Wiek
35 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
7939
We wtorek odbędzie się spotkanie zarządu Ferrari, podczas którego dyskutowana będzie sytuacja włoskiej ekipy w Formule 1, a także przyszłość zespołu w Maranello.
Pomiędzy zespołami F1 a światową federacją samochodową FIA tarcia są coraz mocniejsze. Wszystko rozbija się o kwestię limitu budżetów, zaproponowanego przez Maxa Mosleya. W zamian za ograniczenie wydatków do poziomu 40 milionów funtów, zespoły miałyby korzystać ze znacznie większej swobody technologicznej.
Z takim stanem rzecz nie zgadzają się zespoły, dla których byłoby to równoznaczne z podziałem F1 na dwie klasy. Prezydent całej grupy Fiata, Luca di Montezemolo , jako pierwszy przyznał, że w takiej sytuacji przyszłość Ferrari w F1 może być niepewna. MAx Mosley odparł, że F1 bez włoskiego zespołu sobie poradzi.
Ta wypowiedź szefa FIA wywołała burzę. Zarówno Bernie Ecclestone, jak i konkurencyjne zespoły stanęły murem za Ferrari. Wszyscy przyznali, że Ferrari jest jednym z symboli Formuły 1 i przypomnieli, że to jedyny zespół startujący w cyklu GP od początku jego istnienia.
- Związek Ferrari i Formuły 1 to małżeństwo zawarte w niebie - powiedział Ecclestone. Spotkanie zarządu Ferrari, podczas którego rozstrzygnie się przyszłość Ferrari w najbliższych miesiącach, rozpocznie się o godzinie 15.00.
Szacuny
2
Napisanych postów
1073
Wiek
35 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
7939
Red Bull dołączył do zespołu Toyoty i zagroził, że przy obecnych przepisach nie zdecyduje się na start w przyszłym sezonie. Czy stopniowe zwiększanie presji na FIA przyniesie oczekiwane korzyści?
Prezydent zespołu Toyoty, John Howett, przyłączył się do pozostałych zespołów, wśród których znajduje się Ferrari i BMW. Kwestionują one rolę, jaką odgrywa w sporcie Max Mosley i jego plany zakładające wprowadzenie dobrowolnych ograniczeń budżetowych.
„Panujące w chwili obecnej warunki nie pozwolą zespołowi na rozpoczęcie przyszłego sezonu,” mówił właściciel Red Bulla, Dietrich Mateschitz, podczas weekendu GP Hiszpanii.
Milioner zasugerował, że pozostałe zespoły producenckie także wezmą udział w bojkocie. „Ze wszystkich zespołów, które obecnie znajdują się w stawce, pozostaną tylko trzy,” dodał Mateschitz.
FIA wyznaczyła ostateczna datę składania wniosków o dopuszczenie do mistrzostw 2010 na 29 maja.
Szef McLarena, Martin Whitmarsh, powiedział po dwugodzinnym spotkaniu zespołów FOTA, że publiczne groźby dotyczące nie sprostaniu ostatecznemu terminowi „nie są pomocne”.
Mimo tego oczekuje się, że w zależności od wyniku spotkania z Mosleyem w przyszłym tygodniu, FOTA może ogłosić przesunięcie ostatecznej daty, jaką do tej pory jest 29 maja.
Szacuny
50
Napisanych postów
24518
Wiek
34 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
75482
Jednym z zespołów, które w sezonie 2010 przystąpią do rywalizacji w cyklu Grand Prix jest USF1. Ekipa z Karoliny Północnej rozważa zatrudnienie w roli jednego z kierowców piękniej Danicy Patrick, obecnie ścigającej się w serii IndyCar.
Ekipa USF1 od samego początku zapowiadała, że chce zatrudnić przynajmniej jednego amerykańskiego kierowcę. Media donoszą, że Patrick rozmawiała już z przedstawicielami stajni. Nie jest więc wykluczone, że w przyszłym sezonie zobaczymy w stawce kobietę. A Danica potrafi na torze walczyć i zwyciężać!
- W naszych przygotowaniach dochodzimy do momentu, w którym musimy zacząć rozglądać się za kierowcami. Danica z pewnością jest na naszej liście. Ona wykonuje w IndyCar wspaniałą robotę - powiedział Ken Anderson, jeden z szefów stajni.
Patrick obecnie zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji generalnej serii IndyCar, i jest najlepszym zawodnikiem z USA. - Jeździ tam jeszcze kilku innych znakomitych kierowców: Marco Andretti, Graham Rahal, Ryan Hunter-Reay, Jonathan Summerton - wymiania Peter Windsor, drugi z założycieli zespołu USF1. - Jest tam kilku niezłych zawodników i musimy się im dokładnie przyjrzeć - dodał.
W klasyfikacji generalnej IndyCar prowadzi obecnie Australijczyk Ryan Briscoe. Spośród amerykanów najlepsza jest zajmująca piątą lokatę Patrick. Następnym Amerykaninem jest Marco Andretti, który zajmuje ósmą pozycję w mistrzostwach.
Szacuny
50
Napisanych postów
24518
Wiek
34 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
75482
W sezonie 2008 Robert Kubica po wyścigu o GP Kanady został liderem klasyfikacji generalnej MŚ. Po ośmiu eliminacjach miał na koncie 46 punktów. Teraz ma dwa, i jest największym przegranym tego sezonu - czytamy w "Fakcie".
Statystki są bezlitosne. Wystarczy porównać klasyfikacje z czerwca 2008 i obecne. Nikt nie stracił tak wiele, jak Kubica i jego zespół. BMW Sauber ma aż o 66 pkt mniej niż rok temu, a Kubica jest liderem największych przegranych z 44 punktami na minusie.
Dla porównania - aktualny mistrz świata Lewis Hamilton zdobył w ośmiu pierwszych wyścigach tego sezonu o 27, a Nick Hiedeld o 22 punktów mniej niż przed rokiem. W tym samym czasie dorobek Jensona Buttona jest większy aż o 61 punktów. Po ośmiu wyścigach ubiegłorocznego sezonu kierowca (wówczas) Hondy miał na koncie zaledwie trzy punkty, za szóste miejsce w GP Hiszpanii. To i tak więcej, niż w tym roku uzbierał Kubica...
Polak zajmuje obecnie w klasyfikacji generalnej piętnaste miejsce, a najlepszym wynikiem było siódme miejsce w Turcji. Cały zespół BMW zgromadził jak dotąd osiem "oczek". Mniej zdobyły tylko ekipy Toro Rosso i Force India, czyli najwięksi słabeusze Formuły 1.
- Wyniki mówią same za siebie. Nie jesteśmy tam, gdzie chcielibyśmy być, ale powoli się przyzwyczajamy do tej sytuacji. Na większe postępy przed GP Niemiec trudno mieć nadzieję, ale może uda się zdobyć punkty - mówi wyraźnie zrezygnowany Kubica.
Smutne, ale prawdziwe...
Zmieniony przez - Pippo w dniu 2009-06-23 18:59:14
Szacuny
0
Napisanych postów
996
Wiek
40 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
6756
Zeszły sezon dla Roberta mógł być bardziej szczęśliwy: deszczowe Monako, Kubica jedzie swoje nie popełnia błędów, Hamilton zalicza bandę co przyspiesza jego zjazd na zmianę kół. Gdyby nie to Kubica wygrałby królewski wyścig. Później Japonia, Hamilton spycha czoło stawki poza tor, tylko Kubica i Alonso jadą po torze, Kubica prowadzi do pierwszych zjazdów.
Szacuny
50
Napisanych postów
24518
Wiek
34 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
75482
Wszystko dobrze pamiętamy
Zwłaszcza GP Monaco mnie wkur*iło, opalony miał szczęście w nieszczęściu, gdyby nie szybszy zjazd nie wygrałby, a tak mimo że Robertowi udało się wyprzedzic Massę (który przy wyjeździe z boksów zaliczył uślizg i stracił przez to swoją pozycję), to tylko do drugiej pozycji Mu to wystarczyło
Imo w tamtym sezonie mistrzem powinien byc Massa, opalony nie zasłużył, gdyby nie pech Massy w GP Węgier, to opalony mógłby obejśc się znowu smakiem, a tak musiałem przełknąc gorzką pigułkę w postaci mistrzostwa dla opalonego
Szacuny
50
Napisanych postów
24518
Wiek
34 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
75482
W ciągu ostatnich kilku lat Europa straciła kilka wyścigów F1. I będzie ich coraz mniej. Słynne tory przechodzą do historii, a na ich miejsce powstają nowe.
W tym sezonie po raz ostatni kierowcy ścigali się na legendarnym Silverstone. Od tej pory, przez 17 kolejnych z sezonów GP Wielkiej Brytanii będzie rozgrywane na Donington Park. GP Wielkiej Brytanii jest rozgrywane regularnie od powstania F1 w 1950 r. i pierwsze zawody odbyły się właśnie na Silverstone. Od teraz jednak rekordy na Silverstone mogą być bite już tylko w grach takich jak Intel Polsat Racing Tour, gdzie wciąż można zahamować na 66 cm ze 173 km/h do zera jak David Purley w 1977 r.
Europa ma problem. Z mniejszym zainteresowaniem kibiców (w czasie GP Turcji w Stambule część pustych krzesełek trzeba było zakrywać płachtami) i z coraz bardziej restrykcyjnym prawem zakazującym reklamy papierosów, a symbioza przemysłu tytoniowego i F1 zawsze była silna. GP Włoch, też rozgrywane od 1950 r., prawie zawsze (z jednym wyjątkiem w 1980 r.) na torze Monza, jest niepewne swojej przyszłości, bo umowy wygasającej w tym roku jeszcze nie przedłużono. Rok temu z powodu problemów z finansowaniem po raz ostatni odbyło się GP Francji na torze Magny-Cours, a w 2006 r. cykl GP pożegnał zawody na owianym złą sławą torze Imola, gdzie rozgrywano GP San Marino. Podobnie jak we Francji, problemy finansowe odesłały do lamusa tor w Hockenhiem (6 mln euro strat w zeszłym roku), a GP Niemiec będzie rozgrywane na Nuerburgringu.
Formuły 1 nie ma też w Ameryce Północnej. Dwa lata temu rozegrano ostatnie GP USA, a przed rokiem GP Kanady, gdzie wygrał Robert Kubica.
Tymczasem cykl wyścigów, będący zawsze symbolem największych pieniędzy i najnowszych technologii przenosi się do krajów będących do niedawana peryferiami gospodarki. Tegoroczny sezon kończą zawody w Abu Dhabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Za rok zadebiutuje GP Korei Południowej. A dopiero od niedawna, i to z powodzeniem rozgrywane są GP Chin, GP Bahrajnu (od 2004 r.) i GP Singapuru (od 2008 r.).
Co dalej? Być może już od 2011 r. w kalendarzu zawita GP Indii (tych zawodów w Intel Polsat Racing Tour jeszcze nie ma, ale jeśli Bernie Ecclestone będzie konsekwentny w promowaniu Indii, chyba będą musiały się pojawić). Prowadzone są rozmowy w sprawie powrotu wyścigów do RPA, Argentyny czy Meksyku. Europa też się w plotkach pojawia, ale GP Rosji, czy wyścigi uliczne w Paryżu lub Rzymie, wobec kryzysu ekonomicznego wydają się być mało prawdopodobne. Faktem jest że F1 to przede wszystkim przedsięwzięcie ekonomiczne i dostosowuje się do zmieniających się warunków gospodarczych na świecie.