Przypadkiem natknelam sie na ten temat (wiem, stary juz jest). Ja za zwichniecie rzepki dostalam 170zl. Przez tydzien mialam gips, pozniej mama kupila mi stabilizator (taki od polowy uda do polowy lydki, zginac nogi sie w nim nie dalo) - w szpitalu mi sciagneli gips i zalozyli ten stabilizator (polecam - duzo wygodniejszy niz gips, a tez dobrze usztywnia noge). Stabilizator nosilam przez 4 albo 5 tygodni. Oczywiscie codziennie
zastrzyk w brzuch. Mialam b.duzy zanik miesni, udalo mi sie "dopchac" na rehabilitacje po ok. tygodnia od zdjecia stabilizatora. Oczywiscie sporo bylo z tym problemow, ale warto sie wyklocac o swoje - najpierw proponowali mi w szpitalu termin za kilka miesiecy!
Rehabilitacja polegala na cwiczeniu miesnia czworoglowego uda (na jednym urzadzeniu do cwiczen) plus wiry wodne, czy jak to tam sie nazywa - przez 10 minut musialam siedziec i moczyc nogi w takiej wannie.
Rehabilitacja codziennie rano przez (o ile pamiec mnie nie myli) dwa tygodnie. Po rehabilitacji nadal musialam cwiczyc w domu, bo nie byla w najlepszym stanie.
Przyznam, ze liczylam na odszkodowanie 200-300zl., no ale coz.. Dodam tylko, ze rzepki kilkakrotnie mi wypadaly, ale tylko raz na tyle powaznie, ze musialam pojechac do szpitala.