Przypomnijmy sobie jak wyglądała sytuacja w wadzę ciężkiej 20 lat temu. „Królową Wag" trząsł wtedy „Żelazny" Mike Tyson, który miał władzę absolutną i nikt nie śmiał tego podważać. Albo sięgnijmy jeszcze dalej, czyli 40 lat wstecz, rządził wtedy największy z wielkich czyli Cassius Clay vel Muhhamad Ali. Czy chociaż by jeszcze niecałe 6 lat temu Lennox Lewis. Wszyscy oni byli „niekwestionowanymi" mistrzami wszechwag, dzierżyli tytuły najważniejszych federacji bokserskich: WBC,WBA i IBF (Mike Tyson i Lennox Lewis, ponieważ IBF zostało utworzone w 1983r.). A co mamy teraz? Zamiast jednego królewskiego tronu mamy trzy „troniki" na których szarogęsi się trzech „mistrzów", typowych przeciętniaków. Po odejściu Alego, wszystkie jego pasy rozeszły się po różnych mistrzach z przypadku. Ale wtedy pojawił się Mike Tyson i „pozamiatał" ten cały bałagan. Tak samo schedę po Tysonie pozbierał Lennox Lewis. A teraz? Królestwo wagi ciężkiej znów zostało podzielone na powiaty i póki co nic nie zapowiada nadejścia Władcy Absolutnego.
Ostatnio iskierkę nadziei wykrzesał, mierzący 213 cm i ważący 150 kg Rosjanin Nikolay Valuev. Który w 2005 r. rozbił na punkty Johna Ruiza i tym samym zdobył tytuł WBA. Kibice z pewną dozą nadziei spoglądali właśnie na wschód, oczekując nadejścia „Rosyjskiego Cara Wagi Ciężkiej". Mimo że z walki na walkę Nikolay był coraz lepszy technicznie i widać było jego postępy to jednak, dość szybko okazało się że nadzieje były raczej na wyrost.
A bracia Kliczko? Po odejściu Lennoxa mówiło się że to jest ich czas, że teraz oni będą dzielić i rządzić. Prawda jest zupełnie inna. Obydwaj z „nadmuchanym" rekordem, obydwaj…no jednak po prostu przeciętni. Andrzej Gołota w szczycie formy (a nawet poniżej tego szczytu) zjadł by ich z butami, jednego po drugim i nawet nie musiał by popijać.
Niedawno z „letargu" obudził się ostatni z godnych noszenia tytułu Mistrza Świata - Lennox Lewis, który stwierdził wprost że HW jest piekielnie nudne i że boks go potrzebuje. Świetnie jest rycerz na białym koniu! Co prawda ten koń już dość wiekowy i z dużym przebiegiem a zbroja rycerza już nieco podrdzewiała ale jest jest nadzieja. Z tym że Lennox powiedział że nie wyjdzie do ringu jeśli nie dostanie 100 milionów dolarów…i to by było na tyle, szlag trafił psa i łańcuch. Równie dobrze mógł powiedzieć że wróci do ringu jeśli Amerykanie przeniosą mu całe Las Vegas do Wielkiej Brytanii a w rozliczeniu zabiorą sobie Walię z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Ale skoro już jesteśmy na wyspach to zabawmy tu chwilę. Gdyż właśnie stąd jest gość na którego liczy wielu obserwatorów HW. Były mistrz świata WBA,WBC, WBO w kategorii junior ciężkiej, urodzony 1980 roku w Londynie. Aktualnie od niedawna zawodnik wagi ciężkiej, który w kwietniu 2007 roku był łaskaw spuścić łomot Tomaszowi Boninowi.
David „Hayemaker" Haye bo nim mowa, faktycznie może sporo namieszać w HW, jest szósty w rankingu WBA i piąty w rankingu WBC. Można się więc spodziewać iż niebawem dostanie walkę o tytuł. A co wtedy będzie, zobaczymy. Charyzmy i motywacji powinno mu starczyć, ma niespełna 29 lat, także czas żeby zrobić coś wielkiego w boksie właśnie nadszedł. Czy wreszcie będziemy mieli Króla Wagi Ciężkiej z prawdziwego zdarzenia? Czy znowu nadzieje są pokładane na wyrost? To pokaże czas.
Artykuł napisany specjalnie dla portalu www.fight24.pl
P.S.
Artykuł oczywiście wyraża moje zdanie, lecz jest napisany nieco prowokacyjnie, nieco przewrotnie z lekką nutką cynizmu. Dlatego w tym miejscu uprzejmie proszę o przyjęcie go z lekkim przymrużeniem oka oraz potraktowanie go bardziej jako mniej ambitne "czytadło" niż jako grunt pod rzeczową dyskusję. Aczkolwiek jeśli argumenty będą interesujące to chętnie takową podejmę
Pozdro
Andrew
Zmieniony przez - Andrew3 w dniu 2009-01-21 16:42:25
Serdecznie zapraszam na Fight24.pl