Freestyle motocross

Międzynarodowe Mistrzostwa Czech we freestyle motocross (czyli Miezinarodni Mistrovstvi Ceske Republiky) 19.10.2001
Dla większości fanów sportu freestyle motocross (FMX) jawi się jako dyscyplina nieco egzotyczna.

Pozdro - Tomek - aktualn, oglonorozw, hobby, strong

Wali mnie czy coś było już w humorze, czy też nie

zle bym sie wybijal?? to Ty jestes Manijaq??

Doradca w dziale Sporty Extremalne

"Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota, chociaż co do pierwszego nie mam pewności" -Albert Einstein

Bardziej zorientowanym szczęśliwcom może raz czy dwa udało się ją złapać w TV. O ile bardziej ekscytująca jest myśl, że te latające motory można było zobaczyć „na żywca”. A stało się to dzięki naszym południowym sąsiadom, którzy 19.10.2001 zorganizowali Międzynarodowe Mistrzostwa Czech w tejże dyscyplinie.Swoista unikalność tego sportu jest naturalna i zrozumiała. Jest to jedna z najmłodszych dyscyplin z magicznego kręgu „extreme sports”. Wszystko zaczęło się oczywiście w krainie „american dreams”, gdzie niektórym motocrossowcom wyścigi na torze pompowały zbyt mało adrenaliny do krwioobiegu. Chociaż niektórzy twierdzą, że pierwszymi freestyle’owcami byli kaskaderzy, którzy jak Bud Ekins, skakał na motorze dublując Steve’a McQueena w filmie „The Great Escape”. Jakkolwiek się to zaczęło, dzisiejsi mistrzowie, poza walką o sportowe trofea i oczywiście pieniążki, swoimi umiejętnościami potrafią rozgrzać widownię niezgorzej niż Tina Turner na koncercie, i wydaje się, że dla wielu z nich to jest właśnie najważniejsze.

Pozdro - Tomek - aktualn, oglonorozw, hobby, strong

Wali mnie czy coś było już w humorze, czy też nie

Nie inaczej tego dnia było w Pradze. Stolica ta słynie z tego, że dla wielu tras z kręgu światowej rozrywki jest ostatnim przystankiem w kierunku na wschód. FMX w czeskim wydaniu miał już inaugurację we wrześniu 2000 r. w Brnie, wówczas jako „zwykły” show pod nazwą NO FEAR Freestyle Motocross. Chyba się spodobało zgromadzonej gawiedzi oraz crossowcom, bo w kolejnym roku, chociaż nieliczna, ale wzmocniona obsada pozwoliła na wprowadzenie formuły międzynarodowych mistrzostw kraju. Jednocześnie impreza ta była jedną z kilku w ramach tzw. Twist Extereme Tour 2001, na który przez cały rok składały się jeszcze zawody snowboardowe, ski-cross, ski-freestyle, wakeboarding oraz BMX. Czeski operator telefonii komórkowej, będąc jego głównym sponsorem, postanowił w taki właśnie sposób promować swoją markę. I chwała mu za to!


Pozdro - Tomek - aktualn, oglonorozw, hobby, strong

Wali mnie czy coś było już w humorze, czy też nie

Impreza miała miejsce w dużej hali na „prazskem Vystavisti”. Lekki posmaczek światowej areny nadaje jej sporych rozmiarów, czterościenny telebim zawieszony pod sufitem, jaki się widzi tylko raczej na „american shows”. Okazuje się., że jest to bardzo dobry sposób na wszelkiego rodzaju przestoje podczas imprezy. Gromadzącą się publikę już zawczasu rozgrzewała mocna nuta pod crossowe i inne ekstremalne zajawki filmowe. Przeciągający się start rozpoczęło wreszcie dwóch rzekomych mistrzów ceremonii, których kreacje w iście czeskim stylu mówiły same za siebie. Ale gadane mieli chyba nieźle, bo wypełniający do pełna halę „divacy” (to po czesku widownia) dość impulsywnie reagowali na ich anonse i kawały.


Pozdro - Tomek - aktualn, oglonorozw, hobby, strong

Wali mnie czy coś było już w humorze, czy też nie

Ale nic to w porównaniu z okrzykami i reakcjami publiki wywołanymi przez tych, dla których tutaj przyszli. Dziewięciu zawodników (z USA, Francji, Norwegii, Niemiec i Czech) zapewniło kilkutysięcznej widowni dwie godziny emocji, jakich zapewne długo nie zapomną i za które na pewno warto było wybulić 25 zł (250 Kcs). Zawodnicy mieli po trzy rundy, z których każda trwała 2 min. Każdą serię jechali wszyscy po kolei, dając widzom małe przerwy na odsapnięcie pomiędzy uniesieniami. Dwie skocznie usytuowane były wzdłuż dłuższych boków areny. W ten sposób „rider” walił okrążenia przyspieszając na prostej przed wybiciem i przyhamowując po zaraz lądowaniu. Parę razy zdarzyło się i tak, że któryś się nie wyrobił na winklu i trzasną lekko sobą i motorkiem w bandę – na szczęście bez urazów. Mimo, że dwie godz. przed zawodami zawodnicy mieli rozgrzewkę, widać było, iż pierwszą serię traktują rozkręcająco. Z kilkunastu skoków wykonanych podczas serii, tylko niektóre podrywały głosy z widowni. Jednak zaczynający druga serię Francuz – Fred Bescanot, zainicjował istny koncert trików, który podkręcany przez wyjącą publikę skończył się dopiero wraz z ogłoszeniem wyników. W kolejnych dwóch rundach riderzy wytrzepywali z rękawa coraz to mocniejsze karty. Naprawdę zobaczyć można było wszystkie najlepsze triki z TV, i zapewne takie, których się jeszcze nie widziało. Najbardziej atrakcyjne było to, iż z tej dziewiątki szaleńców żaden mocno nie odstawał od reszty - każdy miał przynajmniej kilka topowych trików.



Pozdro - Tomek - aktualn, oglonorozw, hobby, strong

Wali mnie czy coś było już w humorze, czy też nie

Niewątpliwie zasłużone zwycięstwo przypadło jednemu z pionierów tej dyscypliny, amerykańcowi – Mike’owi Jones, który szaleje w powietrzu już od 1990 r. Niektóre jego akcje stawiały na nogi cała halę i wywoływały wręcz spazmowe okrzyki na trybunach. Chyba jednak największym jego atutem była równa jazda, czyli wysoka ocena każdego skoku

w przejeździe. Można było na niego stawiać, gdyż rozkręcił się już nieźle w pierwszej serii i stopniowo podwyższał poprzeczkę aż do ostatniego skoku. W ten sposób, do swych licznych trofeów (m.in. zdobywca drugiego miejsca na X-Games 2000) dołączył tytuł Mistrza Czech. Nie bez powodu na plecach swej koszulki ma napis MAD MIKE. Do swych niewątpliwych umiejętności technicznych, podczas „występu” Mike dołącza swoistą improwizacyjną rozrywkę dla tłumu, która z pewnością przysparza mu wielu fanów. Wspomnieć tu tylko o akcji, gdy nie wyhamowawszy podciął motorem kamerzystę z TV. Gdy ten runął na ziemię, Mike starając się „uchronić” cenną kamerę, przechwycił ją od niego, położył sobie na ramieniu i zaczął krążyć po arenie niby to filmując widzów.


Pozdro - Tomek - aktualn, oglonorozw, hobby, strong

Wali mnie czy coś było już w humorze, czy też nie

W sukurs na podium przyszedł mu jego „homeboy” – Tommy Clowers, także już legenda FMX. Również laureat X-Games 2000, ponadto twórca nowych trików. Ale i czescy „divacy” mieli powód do dumy. Ich reprezentant - Petr Kuchar, otoczony przez zagraniczniaków, zarazem jedyny czeski freestyle’owiec, okazał się wiele nie odbiegać od najlepszych.. Trzecie miejsce jest dla niego o tyle cenne, że freestyle zaczął jeździć zaledwie dwa lata temu. Mówi, że przerzucił się z motocrossu, bo przez 12 lat z rzędu był Mistrzem Czech i szukał nowego wyzwania. Wygląda na to, że się odnalazł.

Chociaż po ostatniej serii punktowanych przejazdów wydawało się, że goręcej już być nie może, to najlepsze miało dopiero przyjść. Przez około 5 ostatnich minut hala po prostu wrzała z pisku i wrzasków.


Pozdro - Tomek - aktualn, oglonorozw, hobby, strong

Wali mnie czy coś było już w humorze, czy też nie

Trzech najlepszych jeźdźców wyszło na ring i zachowując delikatne odstępy bez przerwy ładowali skoki jeżdżąc dookoła. To był istny powietrzny cyrk! Jeden gonił drugiego, a każdy skok potwierdzany był okrzykiem sali. Wręcz niewiadomo było na kim skupić spojrzenie, bo czasem wypadło, że na obu skoczniach latali równocześnie. Jakby tego było mało, dodatkowo na ustawionej na środku areny rampie, swoje umiejętności „żonglowania” w powietrzu rowerem prezentowali gwiazdorzy sceny BMX – Mat Hoffman i jego kumpelek z team’u Rick Thorne (Hoffman Bikes). Podczas przerw w zawodach utrzymywali oni emocje publiki na wysokim poziomie wrzucając swoje najlepsze rowerowe triki. Nie można tu nie wspomnieć o najmłodszej gwieździe czeskiego FMX-u, a kto wie czy nie na miarę światową, dziesięcioletnim Petre Pilat. Uczący się u swego starszego kolegi młodzieniaszek również wypełniał przerwy (skakał na specjalnie dla niego zbudowanej mniejszej skoczni), zbierając od widowni nie gorsze owacje niż zawodnicy.


Pozdro - Tomek - aktualn, oglonorozw, hobby, strong

Wali mnie czy coś było już w humorze, czy też nie

Dobrze, że finałowy jam session nie trwał zbyt długo, bo Paegas Arena mogłaby wybuchnąć z podwyższonej temperatury. To było jak koncert ulubionego zespołu – 2 godz. podczas których przenosisz się w inny wymiar, gdzie emocje biorą górę nad rozumem

Pozdro - Tomek - aktualn, oglonorozw, hobby, strong

Wali mnie czy coś było już w humorze, czy też nie

sogacz za material

Pozdrawiam

Na www.sfd.pl od sierpnia 2001 roku!

--- To miejsce na Twoją reklamę---

Chyba jedyny dzial w ktorym moglem ci jeszcze soga dac
Powiem szczerze ze naprawde trzeba miec sporo odwagi zeby tak skakac , raz ogladalem jak koles pierwszy na swiecie zrobil backflipa na motorze . Najpierw sie przygotowywal na bmx a pozniej na specjalnej skoczni mu sie udalo zrobic .

Życie to tylko chwila . Pamietaj o tym .