jako młoda osoba tj 16-18 lat miałem wilczy apetyt, ale byłem chudy. całe życie byłem chudy ale dziś (mam prawie 29 lat) problem wygląda tak, że ciężko mi nabrać masy mimo że ćwicze bo mam słaby apetyt, tzn to jest tak że wszystko idzie falami, jak mam wilczy apetyt to jem, sporo, myślę że sporo ponad 3 tys kcal dziennie, idzie mi jakiś 1 kg do przodu a potem apetyt spada, po prostu gardło się zaciska i nic, nie mogę zjeść więcej niż jakieś 1800-2000 kcal dziennie (bywało i tak że 2 posiłki dziennie mi starczały, tj śniadanie i obiad). próbowałem zastępować posiłki gajnerami ale jak wlewałem w siebie gajnera to po tym i tak nie mogłem nic więcej zjeść więc jeden grzyb. z leków na to próbowałem citropepsinu, peridolu, dibencozide, ziółek jakichś i nic.
max co w zeszłym roku zrobiłem to 65 kg z może 61 kg w ciągu około pół roku, może więcej, przy treningach i suplementacji białkiem (co z tego jak to zbiłem do 62, bo z powodu wyjazdu kilka miesięcy nie ćwiczyłem). przy takim kłopocie z apetytem nawet suplementacja nie ma sensu (bo mi nic nie pomaga, a kasa idzie w błoto)
największy o ile można to nazwać wzrost masy (raczej tłuszczowej ) był jak przez 2 miesiące chodziłem na stołówkę, obwód w pasie poszedł o 5 cm a było to 2,5 roku temu i do dziś tego nie zbiłem, a chciałbym mieć bardziej płaski brzuch
chodze na siłownie ale co z tego jak czasem czuję że nie mam siły po prostu za to że za mało zjadłem
ktoś może powiedzieć że jestem nerwowy i to dlatego - jestem nerwowy ale to raczej nie to
wiem że jedynym problemem tego że jestem chudy mimo że ćwiczę jest właśnie taki brak apetytu, co na to poradzić. BMI mam w medycznych normach ale chciałbym przybrać te 10-15 kg a nie moge - da się temu zaradzić jakoś?
29 lat, 176 cm, waga lekka
z góry dzięki za odpowiedzi