Sport / 2007.10.09 06:04
Dokładnie 21 piłkarzy uczestniczyło w pierwszym treningu kadry na zgrupowaniu we Wronkach. Kamil Kosowski ma lekki uraz śródstopia, Ebi Smolarek i Przemysław Kaźmierczak dotarli do Wronek, kiedy trwał już trening.
We Wronkach zaczęło się wczoraj przedostatnie w eliminacjach do mistrzostw Europy zgrupowanie reprezentacji Polski. Część piłkarzy była w hotelu Olimpic przed południem, jednak generalnie kadrowicze pojawili się w ośrodku Amiki w poniedziałek w porze obiadu. Jako ostatni dotarli Przemysław Kaźmierczak i mocno oczekiwany Euzebiusz Smolarek, który w niedzielę strzelił pierwszą „polską” bramkę w lidze hiszpańskiej. Oni pierwszy trening zaliczą dziś o 10.00. Podobnie jak Kamil Kosowski, który do kadry wrócił po ponad rocznej przerwie. Ma lekko uszkodzony staw śródstopia. To jednak nic poważnego. We wtorek będzie gotowy do treningu - uspokaja lekarz kadry, Jerzy Grzywocz. W miniony weekend nasi kadrowicze nie powalili swoją formą na kolana. Wyjątek? Wspomniany już Smolarek, którego wczoraj chwaliły wszystkie hiszpańskie gazety.
- Na pewno ten gol mocno nas ucieszył. To pewnie dziś najlepsza liga na świecie i Ebi potrzebował kilku tygodni, by przejść aklimatyzację - twierdzi Bogusław Kaczmarek, asystent Leo Beenhakkera. - Regularnie gra, ten gol na pewno dodał mu pewności siebie. To rzecz niezwykle ważna przed kolejnymi meczami. Poza tym jemu Kazachstan na pewno kojarzy się dobrze. Przecież w ubiegłym roku od meczu z nimi zaczął się jego najlepszy okres w kadrze - dodaje Kaczmarek. Dyspozycja Smolarka musi cieszyć. To dziś jeden z niewielu ofensywnie grających reprezentantów, który gra.
- Wielki nieobecny tego zgrupowania? Każdego piłkarza żal, jeżeli z gry eliminuje go kontuzja. Trudno jednak nie wskazać na Kubę Błaszczykowskiego. W meczach z Portugalią i Finlandią pokazał, że jest w tej drużynie niezwykle ważną postacią. I jest w świetnej formie. Nie ma ludzi nie zastąpionych, ale... Każdy zdaje sobie sprawę, że lepiej Kubę zdrowego. Oby doszedł do siebie szybko. W listopadzie będzie nam bardzo potrzebny - dodaje Kaczmarek. Pomocnika BVB z udziału w meczu z Kazachami wyeliminowała kontuzja, której doznał w towarzyskiej grze z Legią w Warszawie. Z przyczyn zdrowotnych brakuje we Wronkach także Pawła Golańskiego i Grzegorza Rasiaka.
Leo Beenhakker jest na miejscu od niedzieli. Wtedy do ośrodka, który na dobre stał się bazą kadry podczas zgrupowań w Polsce, przyjechał cały sztab szkoleniowy. Odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne Włodzimierz Dusia spotkaliśmy przed hotelem ze słoikiem... miodu. - Czekał na mnie rok. To miód z Puszczy Piskiej, doskonały do herbaty - Duś jest jedną z niewielu osób, które do Wronek jeżdżą od kilku lat. Pracował już w reprezentacji prowadzonej przez Pawła Janasa. Z jednego samochodu wysiedli Michał Żewłakow, Marcin Wasilewski i Artur Boruc. Wczorajsza brytyjska prasa pisze o propozycji nowego kontraktu, który Celtic ma zaproponować Polakowi. Miałby on zostać w Glasgow do 2012 roku, zarabiając 25 tysięcy funtów tygodniowo.
Nieco wcześniej dojechał Maciej Żurawski, przed nim wyjątkowo ekscentrycznie ubrany Jacek Bąk. Tomasza Kuszczaka przywiózł do Wronek ojciec. Do pierwszych spotkań samych piłkarzy doszło jeszcze na lotnisku w Poznaniu. Tam pierwszy, namacalny kontakt z kadrą miał między innymi „nowy”, czyli Tomasz Zahorski z Górnika Zabrze - największa niespodzianka, by nie powiedzieć sensacja wśród powołań Beenhakkera na mecze z Kazachami i Węgrami. - Na razie jest dobrze. Wspólny obiad, pierwsze spotkanie z Beenhakkerem, na którym podał krótki regulamin kadry. Zostałem przywitany bardzo sympatycznie. Trema? Powiedzmy, że przed pierwszym treningiem nogi lekko się trzęsą - przyznał z lekkim uśmiechem Zahorski.
Piłkarze zniknęli w pokojach i wyszli z nich dopiero na trening. Starsi bywalcy wronieckiego hotelu mogli tylko wspominać sytuacje sprzed „ery Beenhakkera”, kiedy kadrowicze bardzo długo potrafili przesiadywać przy kawie w hotelowym pubie. Teraz? Nie opuszczali części hotelowej, tradycyjnie już pilnowanej przez kilku panów czarnych garniturach.
Pewnie to także jeden z powodów, dla których praktycznie zerowym zainteresowaniem cieszy się zgrupowanie wśród mieszkańców Wronek. Kilka minut po siedemnastej na murawę stadionu jako pierwsi wyszli Jacek Krzynówek i Mariusz Lewandowski. Po nich pozostali piłkarze.
Jako ostatni na zgrupowanie kadry - o godz. 18.00 - dotarli Przemysław Kaźmierczak i Ebi Smolarek. Ten drugi niesamowicie zmęczony i zmarznięty. - Po meczu z Realem Valladolid (Ebi strzelił w nim pierwszego gola w Primera division - przyp. red.) wstałem o 5.00. A potem krążyłem po lotniskach. Santander - Barcelona. Barcelona - Monachium. Monachium - Poznań - opisywał Smolarek. - Pierwszej bramki gratulowali mi wszyscy. Trener, prezes, kibice Racingu Santander - wyliczał w pośpiechu, trzęsąc się z zimna. Wystarczyło spojrzeć na strój Smolarka (lekka kurteczka), by zrozumieć reakcję organizmu piłkarza.
Trening trwał 90 minut i kadrowicze trenowali w trzech grupach. Najliczniejsza ćwiczyła pod kierunkiem Leo Beenhakkera i Adama Nawałki. Druga, w której m.in. byli Jacek Bąk, Mariusz Lewandowski, Grzegorz Bronowicki i Wojciech Łobodziński ćwiczyła z Bogusławem Kaczmarkiem. Trzema bramkarzami zajął się duet Frans Hoek i Andrzej Dawidziuk.
Dariusz Czernik, Michał Fabian, "Sport"