Odnosnie kursu - jakis czas temu rozmawialem z sasiadem (chlopak ok 20-22 lat/dokladnie nie wiem) dal mi namiary na najlepsze kursy w 3miescie - czyli tylko pojsc i sie zapisac, no i oczywiscie wydac troche gotowki
Nie wiem czy kogokolwiek to zainteresuje ale opisze z 3 albo 4 historyjki ktore mi opowiedzial. Z gory zaznaczam ze slabo go znam i byc moze sa lekko przesadzaone ale z drugiej strony nie mialem powodow by mu nie wierzyc.
1) Chlopak nalezy do jakiejs grupy pletwnurkow - w kazdym badz razie jezdza wyciagac sprzet z 2 Wojny Swiatowej z roznych zbiornikow wodnych. I wlasnie dlatego, mimo iz 2WS bardzo mnie interesuje, mam pewne obawy. Opowiadal ze takie nurkowanie polega na tym ze schodzisz kilka metrow po wode, widocznosc jest praktycznie "zerowa", taplasz sie w mule i probujesz cokolwiek wyciagnac lub podczepic pod bojke. Hmmmm nie tak wyobrazalem sobie przygody z butla na plecach - w sumie frajda musi byc duza znalesc relikty przeszlosci ale poza frajda nie widze nic podniecajacego w takim zejsciu po wode. Co innego zdjecia powyzej - czysta przyjemnosc, przejrzystosc wody, atrakcje (czytaj koparki i inne ztopione rzeczy), no i w koncu dorodne rybki. Mam nadzieje ze ktos moglby rozwiac moje watpliwosc w tej kwestii?
2) Wracajac do kumpla - z ta historia mam najwiekszy problem co do jej autentycznosci - opowiadal ze bral udzial w poszukiwaniu topielca w Wisle. Jako ze nie mial pelnych uprawnien na fach "poszukiwacza denatow" (opowiadal mi to jakis czas temu wiec wybacznie ale juz nie pamietam o jakie uprawnienia chodzilo) - dostawal 50zl/h. Jednakaze wspominal ze majac takowe uprawnienia dostaje sie wielokrotnie wyzsza stawke, ale nie w tym rzecz. Chlopaki rzeczywiscie zanurkowali w Wisle w poszukiwaniu denata i znalezli go po krotkim czasie - maly zarobek. Wiec polozyli na topielcu kamien aby im nie odplynal a oni w tym czasie krazyli pod woda - topielcowi bylo to raczej obojetne czy wylowia go teraz czy za 2 czy 3 godziny a oni im dluzej "szukali" tym wiecej kasy za to dostawali. Jak juz mowilem pod ta historia nie podpisze sie obiema rekoma, ale...
3) Znowu kolejna opowiesc odrzucajaca mnie od nurkowania. Zwiazana znowu z zarobkowaniem, mianowicie czyszczeniem pod woda kadlubow i ogolnie biorac "podszycia" statkow. Buuuu to rzeczywiscie nie moze byc frajda plywanie w portowym szlamie.
4) Na koniec opowiec o wyprawie niezrealizowanej ze wzgledu na obowiazek nauki w kraju. Ta czesc mowy kumpla najbardziej mnie pociaga do tego aby zapisac sie na kurs nurkowania. Otoz czlonkowie jego klubu dostali propozycje wyjazdu do jednego z cieplych krajow na Morzem Srodziemnomorskim (sorry ale nie pamietam jaki to byl kraj) w celu pomocy w odkryciach archeologicznych. Mowiac jasniej - odkryto jakis ciekawy obiekt archeologiczny, ktory byl zatopiony. Wyjazd mial opiewac na pol roku.
Reasumujac: Opowiesci 1 i 2 w szczegolnosci obrzydzaja mi nurkowanie - nie taki mam stereotyp zakodowany w glowie. Opowiesc 4 jest jakby reklama tego o czym powiedzmy marzylem. Historia 3 hmmmmm z czegos trzeba sie utrzymywac. Rozwijajac ostatnia mysl: wydaje mi sie ze ten sport jakim jest niewatpliwie jest nurkowanie wiaze sie z duzymi kosztami, ktore mozna w czesci pokrywac poprzez wykonywanie pracy takich jak zawarte w opowiesciach 1, 2 i 3. Jesli sie myle to uprzejmie prosze o wytlumaczenie laikowi w tych sprwach, jakim jestem, w pozadny sposob prawdy o nurkowaniu