SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Luźny prowokacyjny temat: mistrzowie vs współcześni

temat działu:

Scena MMA i K-1

Ilość wyświetleń tematu: 8504

Nowy temat Temat Zamknięty
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Cavior Bushido24.pl
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 7168 Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 46566
Samuray:

2) Przewaga zawodników na światowym poziomie,
a resztą (która tez trenowała z sukcesami) jest tak olbrzymia,
że możemy sie domyslać jak wyglądałaby by ich walka ze starymi mistrzami ...


Umiejętności techniczne, siła, kondycja i koordynacja nie tworzą z człowieka maszyny do zabijania. "Duch bojowy" wyrabiany w "klinicznych" warunkach treningu, nie ma i nie może mieć tej wartości co pewność siebie wyrabiana w warunkach niemal pewnej śmierci. Bójka na dyskotece to nie ta skala. W ulicznych burdach (jeśli ktoś nie sięgnie po nóż...) zwykle mało kto ginie. Gdyby było inaczej-codziennie w skali kraju ginęłoby kilkadziesiąt osób-a tak po prostu nie jest.

Seba:

Podejrzewam, że flowerowi nie chodziło o intelekt mistrzów-a o ich psychikę.

loot:

sądzisz, że Fedor to sobie trenuje sambo 2 razy w tygodniu dla relaksu? sądzisz, że SW to nie jest dla niego całe życie?

Sądzisz, że Fedor zdecydowałby się w imię obrony "honoru" Sambo walczyć z kimś na śmierć i życie?

Dla zawodników MMA walka to... zawód. Trudny, wymagający siły charakteru, przynoszący adrenalinę i nienajgorsze pieniądze ZAWÓD. Tylko tyle. Kano, Ueshiba, Oyama i inni, podejmując wyzwanie nigdy nie mogli mieć pewności, że dożyją następnego. A Fedor i reszta mają ubezpieczenia, zapewnione pokoje w najlepszych hotelach, wakacje w tropikach...


Najkrócej mówiąc-porównanie zawodników MMA do dawnych mistrzów to jak porównanie olimpijskich mistrzów strzelectwa do żołnierzy. Owszem-ci piersi strzelają lepiej... do tarcz, na zawodach, gdzie nic nikomu nie grozi. Ale na wojnie czułbym się jednak pewniej w towarzystwie tych drugich...
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 1137 Wiek 47 lat Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 42872
Seba:

Podejrzewam, że flowerowi nie chodziło o intelekt mistrzów-a o ich psychikę.


Umysl nie kreuje rzeczywistosci, jakby to wielu mistykow chcialo, nawet przy maksymalnej koncentracji, wyciszeniu i jakkolwiek pozytywnym nastawieniu, zaden zolw gonitwy chartow nie wygra. Jakiekolwiek nastawienie psychiczne nie umozliwi Ci pokaznania przeciwnika o lepszych umiejetnosciach. Chyba ze ktos uwaza, ze taki Fedor z ringu ucieknie, ze wzgledu na niezlomna wiare w swoje umiejetnosci oraz olbrzymia wole walki dawnego mistrza. Jedynym widocznym skutkiem tych medytacji i niezlomnej psychiki moze byc nieodklepywanie technik konczacych, ale tak czy siak nie jest to droga do zwyciestwa.

In the warriors code
There's no surrender
[http://www.mypersonality.info/seba5000/]

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Cavior Bushido24.pl
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 7168 Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 46566
Jakiekolwiek nastawienie psychiczne nie umozliwi Ci pokaznania przeciwnika o lepszych umiejetnosciach.

Historia daje sporo dowodów na to, że determinacja potrafi przeważyć szalę nawet, jeśli przeciwnik jest liczniejszy i lepiej uzbrojony. Podejrzewam, że w walce 1 na 1 jest podobnie.

Fedor wchodzi do ringu-tak jak robotnik idzie do fabryki na 8 godzin. Odwala swoją robotę i idzie do domu. Gdyby wiedział, że może zginąć-nie poszedłby.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 1137 Wiek 47 lat Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 42872
Historia daje sporo dowodów na to, że determinacja potrafi przeważyć szalę nawet, jeśli przeciwnik jest liczniejszy i lepiej uzbrojony. Podejrzewam, że w walce 1 na 1 jest podobnie.

Na poziomie swiatowym, do ringu wchodza profesjonalisci, otrzaskani z walka, ktorzy robia wszystko aby walke wygrac. Sa wyjatki jak Golota, ale to nie gorna polka mistrzow Pride. Determinacja to mozna pokonac zura na ulicy, ten sie przestraszy, zamrze lub ucieknie.

Fedor wchodzi do ringu-tak jak robotnik idzie do fabryki na 8 godzin. Odwala swoją robotę i idzie do domu. Gdyby wiedział, że może zginąć-nie poszedłby.

To jest pusty argument, bo nie znasz ani Fedora ani mistrzow. W taki sam sposob mozna zakladac, ze jakbym z wsciekloscia, piana na ustach i mordem w oczach rzucil sie na Mike Tysona, ten wolalby wskoczyc do auta i odjechac. Rownie dobrze mozna rozwazac prawdopodobienstwa wystapienia lucky punch, ale chyba nie o tym rozmawiamy.

In the warriors code
There's no surrender
[http://www.mypersonality.info/seba5000/]

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Specjalista
Szacuny 53 Napisanych postów 11379 Wiek 38 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 47331
"Gdyby wiedział, że może zginąć-nie poszedłby. " tu mozemy teoretyzowac bo wydaje mi sie ze znalazlo by sie z czolowki mma paru fighterow ktorzy odwazyli by ise walczyc w turnieju na smierc i zycie choc i to jest gdybaniem


cala ta dyskusje podsumowuje najlepiej jeden z powyzszych zwrotow ze jelsi okazalo by sie ze dawni mistrzowie sa lepsi od wspolczesnych to sie cofamy

Były moderator w Stylach Tradycyjnych Uderzanych i MMA oraz byly czlonek "Elity"

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 1137 Wiek 47 lat Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 42872
Ktorzy z dawnych mistrzow walczyli w turniejach na smierc i zycie? Zreszta skoro teoretyzujemy, to do takiej konfrontacji nie potrzeba turnieju, taki Bruce Lee poprostu napada Fedora, a biedaczysko musi sie bronic.

In the warriors code
There's no surrender
[http://www.mypersonality.info/seba5000/]

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 9 Napisanych postów 1325 Wiek 50 lat Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 7348
Chyba jasno napisałem Cavior, że kolesie których znałem,
jak zaczynali nap*****lankę to zdawali sobie sprawę,
że mogą skończyć na cmentarzu ...

Co tam zresztą oni, sam byłem parę razy w sytuacjach,
że zaczynałem się w duchu modlić o życie do Boga.

Czy Ty myślisz że w takich bijatykach ryzyko jest mniejsze niż
w Japonii przed wojną ?? Śmiem wątpić ...
Nie słyszałem zresztą aby Ueshiba czy Funakoshi kogoś zabił
podczas swoich pojedynków ...

My baby shot me down ...

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Cavior Bushido24.pl
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 7168 Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 46566
Seba:

Na poziomie swiatowym, do ringu wchodza profesjonalisci, otrzaskani z walka, ktorzy robia wszystko aby walke wygrac.

W KLINICZNYCH i BEZPIECZNYCH warunkach. Porównujesz walki o życie z walkami, do których zawodnik MMA może nie przystąpić z powodu kontuzji palca u nogi?
Myślisz, że ludzi pokroju Kano czy Ueshiby było w historii kilkunastu? Jak na mój gust były ich setki jeśli nie tysiące. Słyszymy o kilkunastu-bo tylko oni byli na tyle dobrzy by PRZEŻYĆ. To tyle, jeśli idzie o porównanie ich walk do walk MMA.

W taki sam sposob mozna zakladac, ze jakbym z wsciekloscia, piana na ustach i mordem w oczach rzucil sie na Mike Tysona, ten wolalby wskoczyc do auta i odjechac.

Miałby ryzykować swoje cenne (przeliczalne na dolary) życie w starciu z jakimś świrem na ulicy? Oczywiście, że by odjechał. Mistrzowie ringu nie są nieśmiertelni ani niepokonani.Dawni mistrzowie musieli się liczyć z tym, że przeciwnik wyciągnie kosę czy inną zabawkę-współcześni, przynajmniej w ringu, nie muszą.

Ktorzy z dawnych mistrzow walczyli w turniejach na smierc i zycie?

W praktyce każde wyzwanie, rzucane dawnym mistrzom oznaczało walkę z potencjalnie śmiertelnym zakończeniem. Nauczyciel Ueshiby, Sokaku Takeda znany był z dość ciekawego zwyczaju. Przybywał do jakiegoś Dojo i wyzywał mistrza do walki wręcz lub z użyciem broni. Mistrz miał do wyboru nie przyjąć wyzwania i wraz z uczniami zacząć praktykować pod okiem Takedy (za opłatą) lub walczyć. Takeda nie dopuszczał poddania się w walce-gdy kogoś pokonał-zabijał go. Nigdy nie został pokonany i, o ile pamiętam-nigdy nikomu nie odpuścił.

To jest pusty argument, bo nie znasz ani Fedora ani mistrzow.

Nikt z tu obecnych nie zna ani jego ani ich. Tyle, że to nie ja zacząłem tę dyskusję.

Samuray:

jak zaczynali nap*****lankę to zdawali sobie sprawę,
że mogą skończyć na cmentarzu ...


Mocną wątpię. Gdyby w co drugiej bójce któyś z nich ginął-a oni dalej walczyli-wtedy można by powiedzieć, że sobie zdawali sprawę z ryzyka. To jak wbieganie na czerwonym świetle na drogę-niby wiem, że mogę zginąć, ale nigdy nie widziałem z bliska takiej śmierci, więc jak wbiegam na jezdnię-to o tym nie myślę.

Co tam zresztą oni, sam byłem parę razy w sytuacjach,
że zaczynałem się w duchu modlić o życie do Boga.


Nie mówię, że w bójce NA PEWNO się nie zginie. Tyle, że jest to po prostu rzadki wypadek.

Nie słyszałem zresztą aby Ueshiba czy Funakoshi kogoś zabił
podczas swoich pojedynków ...


Co do Funakoshi'ego-nie wiem. Co do Ueshiby-słyszałem, że w pojedynkach (czasem był jeszcze jako uczeń Takedy był wysyłany z polecenia mistrza) nie zabijał nigdy. Zabijał na wojnie, jako żołnierz-ale to inna sprawa. Jednakże-w pojedynkach (zwłaszcza z mistrzami szermierki) zginąć mógł, bo nigdy nie uchylał się od walki.

Zmieniony przez - Cavior w dniu 2007-02-26 15:44:05
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 1137 Wiek 47 lat Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 42872
To jest czyste teoretyzowanie, bo jakies archiwalne zapiski starych mistrzow o swoich wyczynach, maja taka sama wartosc dowodowa co opowiesci Franka Duxa czy Rysia m****a. Jedyne o czym mozemy dyskutowac to obserwowalny poziom umiejetnosci prowadzenia walki wrecz, a ten jak wiekszosc rzeczy na swiecie ulega ewolucji. Poziom wiedzy o biomechanice, fizjologi czlowieka, metodach treningu, egeneracji, mozliwosci sledzenia innych stylow jest coraz wiekszy, wieksze sa rowniez mozliwosci konfrontacji miedzystylowych. Osobiscie, jak MarianB nie widze zadnego pola do popisu dla dawnych mistrzow, generalnie nie widze zadnego pola do popisu dla dawnych sportowcow. Swiat poszedl zabardzo do przodu, w kazdej dziedzinie, co oczywiscie nie umniejsza dawnym mistrzom ich umiejetnosci czy geniuszu, tyle ze to byl geniusz na miare ich czasow.

In the warriors code
There's no surrender
[http://www.mypersonality.info/seba5000/]

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 9 Napisanych postów 1325 Wiek 50 lat Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 7348
Tyson nigdy by nie odpuścił ...

Zresztą jak człowiek jest na takim poziomie wytrenowania,
że bije się o MP czy nawet o głupie Mistrzostwo Łodzi
(nie smiać mi się tutaj ),
to ma w sobie taką pewność siebie i tyle adrenaliny zmieszanej z testosteronem, że idzie w dym nie patrząc na konsekwencje możliwej przegranej.

Może nie powinienem się chwalić głupotą,
ale kiedyś sam wyskoczyłem do z***a z nożem ...
Oczywiście byłem przekonany, że go załatwię zanim ruszy tym kozikiem ...

My baby shot me down ...

Nowy temat Temat Zamknięty
Poprzedni temat

Gomi vs Diaz - typujemy!

Następny temat

AMATORSKIE highlighty

WHEY premium