Złapali złodzieja i ciągnęli go za samochodem
Trzech mieszkańców gminy Nałęczów (Lubelskie), którzy dokonali samosądu na nastoletnich sprawcach kradzieży samochodowego radia, zatrzymała policja. Mężczyźni pobili i ciągnęli 16-latka przywiązanego za nogę do samochodu. Grozi im do pięciu lat więzienia - poinformowała policja.
Do samosądu doszło w sylwestra ubiegłego roku. Mężczyzna, któremu skradziono samochodowe radio, wraz z kolegami złapał nastolatka. Wrzucili go do bagażnika samochodu i wywieźli do lasu. Przestraszony chłopak przyznał się i powiedział im, z kim dokonał kradzieży. Mężczyźni wrócili po drugiego złodzieja, również 16-letniego chłopca. Bili obu i straszyli. Potem jednego z nich przywiązali za nogę do samochodu i ciągnęli po drodze. Chłopak obiecał zwrócić radio.
REKLAMA Czytaj dalej
Złodzieje radia nie zawiadomili policji o samosądzie. Dotarli do nich policjanci, którzy rozpracowywali środowisko włamywaczy. Wtedy chłopcy przyznali się do kradzieży, powiedzieli, że już oddali radio i opowiedzieli, jak do tego doszło - powiedział rzecznik policji w Puławach Roman Maruszak.
Policja zatrzymała właściciela skradzionego radia, 21-letniego Pawła T. oraz 24-letniego Grzegorza K. i jego brata 28-letniego Jacka K. Przesłucha jeszcze dwóch mężczyzn, którzy mieli uczestniczyć w samosądzie. Grozi im kara do pięciu lat więzienia za pozbawienie wolności i stosowanie przemocy.
Sprawcy kradzieży radia będą odpowiadać przed sądem dla nieletnich.
***
Ktoś się filmów naoglądał
***
Jak można uczcić rocznicę popełnienia pierwszego przestępstwa? Według 47-letniego Zbigniewa Z. najlepszym sposobem jest wywołanie alarmu bombowego.
Zadzwonił więc i poinformował, że w jednym z bytowskich lokali, w którym się bawił podłożony jest ładunek wybuchowy. Klienci i pracownicy zostali ewakuowani. Bomby oczywiście nie było. Policjanci zatrzymali "jubilata" pod budką telefoniczną, z której dzwonił. Nawet nie próbował uciekać.
Spokojnie wytłumaczył, że właśnie minęło 25 lat od jego pierwszego przestępstwa. Był to rozbój na taksówkarzu. Policjanci w "prezencie" zafundowali mu pobyt w areszcie i wniosek do prokuratury. Sprawdzili go też alkotestem. Wynik, ponad 2 promile alkoholu, bardzo wiele tłumaczy.
Zbigniew Z. stanie teraz przed sądem, a policjanci przypominają, że żaden sprawca fałszywego alarmu bombowego nie pozostał bezkarny.
Zmieniony przez - _Knife_ w dniu 2007-01-16 13:22:52
Największe mity i kłamstwa dotyczące dopingu: https://***********/d0ping
Największe mity medyczne: https://***********/mitologia1