Body to dobre podsumowanie gry MU w tym sezonie.
niżej podaje wywiad udzielony przez Aleksa Fergusona:
Kiedy zaczęło się robić niedobrze w meczu?
Wszystko zaczęło się w drugiej minucie spotkania, kiedy pozwoliliśmy piłkarzowi rywali przyjąć piłkę i przebiec bez przeszkód 23 metry. Gdy gra się na wyjeździe, przez pierwsze kilka minut ma się nadzieję na równą, wyważoną grę w środku pola tak, by znaleźć własne
tempo i rytm gry. My jednak zaczęliśmy źle i do końca meczu nie otrząsnęliśmy się z tego.
Co rozczarowało Pana najbardziej w trakcie tych 90 minut?
Początek meczu nie pomógł nam. Od początku musieliśmy gonić rywala, a gdy się goni, jest się zmuszonym do gry z kontrataku, co nigdy nie wychodziło nam za dobrze. Każde zagranie rywali do przodu stanowiło dla nas zagrożenie. Ich dwaj napastnicy uprzykrzyli naszym obrońcom życie.
Trzeci gol był kropką nad "i"...
Co do karnego, nie ma żadnych wątpliwości. Był to karny i na dodatek pod koniec połowy. Po nim gra było niesamowicie ciężka. Zmieniliśmy nieco system, wstawiając trzech graczy z przodu, dzięki czemu trzech obrońców rywala było zajętych. W takich chwilach trzeba ryzykować. Jesteśmy na to przygotowani i powinniśmy ryzykować, ale potrzebowaliśmy bramki strzelonej na początku drugiej połowy, która dodałaby nam odwagi i pewności.
Pierwsz stracony gol to wstyd dla van der Sara. To jego pierwsza poważna pomyłka...
Musiałbym zobaczyć powtórkę jeszcze raz, ale nie jest dobrze, jeśli pozwala się oddać przeciwnikowi strzał z takiej odległości. Szkoda, że tak wyszło.
Jak otrząśniecie się po porażce?
Wspaniałą rzeczą jest to, że musimy się podnieść. Wiele się od nas oczekuje. Co sobotę panuje fascynacja tym, jak gramy i jaki jest wynik. Dzisiaj [29.10.-przyp.red.] zapisana została kolejna karta historii klubu. Middlesbrough nas sklepało 4:1 i musimy się z tego otrząsną, ponieważ we środę gramy bardzo ważny mecz w Europie. Myślę, że ten wynik tylko zachęci Francuzów do ataku. Musimy zrobić coś w środę, musimy nastawić się pozytywie i upewnić się, że nie popełnimy takich błędów w obronie. Jeśli popełnimy, będzie po nas.
Dwa następne spotkania będą kluczowe. Czy właśnie tego potrzeba wam po takiej porażce?
Cóż, naprawdę są kluczowe. Spotkanie z Middlesbrough też było kluczowe. Wydawało mi się, że mieliśmy całkiem stabilną formę, nasze wyniki na wyjeździe był doskonałe. W tym sezonie mecze na wyjeździe zaczynaliśmy z cierpliwością i uwagą, staraliśmy się przetrzymywać piłkę i zmuszać rywali do pracy. Dziś tego nie zrobiliśmy i oczywiście bramka z drugiej minuty zepsuła cały dzień.
Jak bardzo przeszkodziło Wam to w wyścigu o tytuł?
Mieliśmy nadzieję, że Chelsea zgubi punkty, ale tak się nie dzieje. Teraz reszta zespołów miota się po omacku w nadziei, że uda im się złapać równą formę. Charlton dziś przegrał, Tottenham i Arsenal zremisowały, my przegraliśmy... nikt nie ma równej formy, potrzebnej by dogonić Chelsea.
Czy musicie pokonać Chelsea w niedzielę?
Zawsze trzeba pokonywać rywali, to się nie zmienia. Wielu ludzi uważa, że jesteśmy zespołem, który może ich pokonać i oczywiście możemy tego dokonać z umiejętnościami naszego zespołu. Ale z dzisiejsza formą nie sądzę, byśmy mieli kogokolwiek pokonać.
Jak ważne jest dla was środowe spotkanie?
Oczywiste jest, że chcemy się zakwalifikować. Zawsze wychodziliśmy z grupy. Wciąż zajmujemy dobra pozycję, ale nie zrozum mnie źle: nie możemy pozwolić sobie na tak słabą grę w obronie. Będziemy więc grac we środę z większą ostrożnością, by przeciwnicy nie złapali wiatru w żagle.
A więc czeka Pan na odpowiedź drużyny na porażkę?
Pokażemy, na co nas stać, to nie podlega wątpliwości. Zawsze byliśmy dobrzy w podnoszeniu się po porażkach. Taka jest moja praca.