Już jakiś czas temu zauważyłem ze niechętnie sprzedają tussi.
W zeszłym tygodniu byłem z kumplen po
tussipect na mieście, wchodzę do apteki i proszęo wiadomo co, po czym słyszę odpowiedź płynącą z ust starej farmaceutki udającej ze czegoś szuka w komputerze:
-Akurat trafiłeś na ostatni listek.
Kupiłem owy listek i wielce uradowany, lecz troche niepocieszony faktem ze w aptece było tak mało tussi, wyszedłem z bydynku i popędziłem w stronęinnej apteki.
Wchodzę i proszęo to co zwykle po czym słyszę formułkę:
-Mogę ci sprzedaćtylko dwa listki.
Coś mi zaczęło nie grać więc poszliśmy z kumplem do apteki w której byłem poprzednio. Dałem mu kase i wysłałem po tussi.
Po chwili wyszedł z rogalem na twarzy i powiedział mi ze akurat trafił na ostatni listek. Byliśmy pewni ze gdybyśmy wysłali kogoś innego to też prawdopodobnie spotkalo by go podobne szczęście.
Z tej historii płynie taki morał, ze ***ańce nie chcą sprzedawać tussi, lub sprzedażjest jakoś odgórnie limitowana.