Nie znam sie na kreskowkach, wiec nie wiem czy to porownanie do Dextra to komplement, ale pewnie tak
jesli chodzi o nauke w zyciu i w sporcie to oczywiscie dzieki polskiemu systemowi edukacji wiekszosc ludzi na slowo fizyka lub matematyka, dostaje gesiej skorki i wyjezdza z glupim argumentem: "ja to jestem humanista". Prawda jest taka ze mozesz miec do sportu albo podejscie "na czuja", albo podejscie mniej lub bardziej naukowe, ktore swieci od wielu lat ogromne sukcesy. dla mnie wybor jest prosty ale nikogo do "przechrzczenia" namawiac nie zamierzam.
Troche mnie dziwi przebieg dyskusji, bo zaczalem od stwierdzenia ze przysiady nie sa dobra rozgrzewka przed bocznymi wymachami, a teraz robi sie ze mnie przeciwnika rozciagania dynamicznego... (ktorym nie jestem, podkreslam tylko role rozgrzewki)
Jesli zaproponowany przeze mnie model (to slowo oznacza ze sa pewne uproszczenia) jest waszym zdaniem nie wyczerpujacy to chetnie go uzupelnie. Generalnie przy takich rozwazaniach wazne jest pojecie jakosciowe a nie ilosciowe i moim zdaniem wnioski owego typu mozna wyciagnac (przy odrobinie dobrej woli) z zaproponowanego przeze mnie modelu.
i na koniec: noga jest bezwladna!!! w tej kwestii nie ustapie. Kazde cialo pozostajace w ruchu jest bezwladne(czym wlasciwie nie rozni sie od ciala w spoczynku ), miara tej bezwladnosci jest w najprostszym przypadku masa, a w naszym troche bardziej zlozonym, moment bezwladnosci I= int(m*dr) Uznalem ze nie warto wyjezdzac z teoria ruchu po okregu, bo wlasciwie tutaj gdy nie zmienia sie ramie (w sensie dlugosci nogi) mnozenie wszystkiego wektorowo przez dlugosc tego ramienia (czyli nogi) jest niepotrzebnym skomplikowaniem sprawy.