Jak widzę wszyscy zgodnym chórem krzyknęli: "Co za bzdury !" odnośnie wiadomego artykułu na onecie a moim
zdaniem facet ma trochę (podkreślam trochę) racji. Ma kilka naprawdę celnych uwag a niektórzy z czytających albo ich nie zrozumieli albo nie przeczytali wszystkiego spokojnie i poddali się emocjom. On po prostu mówi, żeby nie popadać z jednej skrajnoście w drugą, żeby znaleźć jakąś harmonię w codziennym życiu, która pozwoli normalnie żyć. Przecież nawet na forum widać jak zmieniają się "mody" na sposób odżywiania. Jeszcze jakiś czas temu prawie wszyscy szydzili z żywienia by Kwaśniewski a teraz co ? Co drugi post wychwala low carb. Ostatnio można zauważyć że historia zatoczyła pełne koło i pojawiają się z powrotem tematy, że węgle nie są jednak takie złe (choćby sprawa poziomu serotoniny). To tylko jeden z przykładów. A ile było postów o tym, że ktoś zrzucający tłuszczyk nie może myśleć o niczym innym jak tylko o swoim głodzie i czekającym go następnym posiłku. Po prostu nie żyje się po to żeby jeść (oczywiście zdrowo) tylko się je po to żeby żyć.Każdy musi odnaleźć swoją indywidualną równowagę.
Pozdrawiam
p.s.Sam korzystam z wielu rad i informacji na tym forum i bynajmniej nie jem "śmieci" - jestem w miarę zadowolony ze swojego wyglądu, gdyby ktoś czasem pomyślał, że jestem już wrakiem . Mówiąc krótko unikajmy bezmyślnego popadania w skrajnośći i wydawania pochopnych sądów.
"Wszyscy ludzie są tacy sami, chcą szczęścia i nie chcą cierpieć"