Przygoda w PKP :-)

Placek fajna historyjkaale moglo się skonczyc inaczej gdyby nie straż ochrony koleji

Dlatego wlasnie nie jezdze PKP. Znajac mojego pecha do roznego rodzaju oszolomow to pierwsza przejazdzka skonczylaby sie niezla burda. Placek sporo szczescia miales

i dla tego trzeba mięc te 110 kg masy w k.u.r.e.w.s.k.i.m mięśniu to jak Cie taki koleś zobaczy to jedyne co będzie mógł powiedzieć to"dzień dobry"

Zmieniony przez - UNO w dniu 2004-11-17 15:22:12

teraz Ja
Jechałem pociągiem relacji Warszawa-Szczecin - hotelowy. W przedziale ja i jeszcze dwóch gości - nieznajomi. Położyliśmy się kulturalnie spać. No i pierwszą osobą którą zobaczyłem w Szczecinie był sanitariusz który mnie cucił. Gościa z dolnej "pryczy" zabrali do szpitala bo mu pikawa zaczeła siadać. Klienci uśpili jakimś gazem chyba cały wagon łącznie ponoć z konduktorem i oskubali dokładnie. Z całej trójki miałem najwięcej szczęścia bo spałem na górze także zostało mi coś do ubrania i portwel.
...kurna żebyście widzieli jak się cieszyłem, że mi buty zostawili...

Uno, iles tam kilo mięcha nic ci nie da. A bez jaj , jak wskazuje przykład kolegi PITTTa ani rusz.

No miałem miałem ale jak cos to zawsze przez okno można wyskoczyć

wieta racja
Pamietam tą reakcje ludzi z przedzialu...taka sama jak tych którzy jechali z Tobą!a pozniej sie dziwia, ze im w podobnej sytuacji nikt nie pomoże,,,

To dlatego, że tłum jest zawsze bierny, tchórzliwy i samolubny. Polecam podstawy psychologii tłumu.

Napoleon mawiał:

"Z tłumem nie dyskutuję osobiście, mam od tego armaty"

Stalin psychologię tłumu rozumiał jeszcze lepiej - polecam "Wybór" W. Suworowa, ciąg dalszy "Kontroli" tego samego autora.