a) Metodyka sportów/sztuk walki, dzięki której faktycznie nauczysz się robić kuku komuś, kto tego nie chce, wymaga sporej dawki mniej lub bardziej intensywnych sparingów, a te z uwagi na dużą ilość chaosu (mniej lub bardziej kontrolowanego, ale zawsze chaosu) zawsze niosą ryzyko kontuzji. Także drobna nieuwaga przy tarczowaniu, treningu na workach, obaleniach itp także może grozic kontuzją.
b) Ręce, a zwłaszcza dłonie nie są stworzone do walki - to przede wszystkim precyzyjne manipulatory, złożone z wielu drobnych i dość delikatnych części, a człowiek używa ich do walki w obecnej postaci z braku pazurów, solidnych kłów, rogów, ogonów itp. Ale jest to stosowanie mikroskopu do wbijania gwoździ - da się, ale zawsze można mikroskop rozpieprzyć
c) Ergo jeżeli chcesz się naprawdę nauczyć walczyć to masz pecha, gdyż ryzykujesz czasową, a czasem i trwałą utratę sprawności, nie musi tak być, ale ryzyko jest większe niż u nietrenujących pełnokontaktowo
d) Jeżeli nie zależy Ci na umiejętności walki za bardzo to pozostają Ci zajęcia bez sparingów np. przykrojone pod celebrytów, korposzczurki i tipsiary zajęcia boksu, lub jakieś bezkontaktowe szkoły - wingchun dostępny w Polsce zazwyczaj jest bezkontaktowy, podobnie niektóre szkoły karate, jujitsu, taekwondo, wushu. Walczyć tam się za bardzo nie nauczysz (niezależnie od tego jak bardzo będą Ci wmawiali, że są zbyt zabójczy, by sparować), ale poruszasz się trochę i zawsze będziesz mógł poszpanować przed laskami, że umiesz się nap*****lać.
Ps. Pełnokontaktowe szkoły uderzane to najczęściej powybijane palce, siniaki wszędzie, porozbijane nosy, popękane
łuki brwiowe, pełnokontakowe szkoły chwytane to gównie skręcenia, zwichnięcia, porwane ścięgna i kalafiory.