wczoraj miałem na treningu taką przykrą sytuację, przy sparingu chciałem zrobić mocniejsze uderzenie z rotacją, niestety ta rotacja spowodowała dawny uraz, czyli prawdopodobnie skręcenie rzepki. Do tego stopnia, że rzepka lewej nogi (powiedzmy, że znajduje się po prawej stronie, albo na środku), wyszła mi po lewej stronie i czułem i widziałem "zgrubienie". Na szczęście sama wskoczyła na miejsce po minucie i ruchu nogą w prawo.
Problem w tym jest taki, że już miałem podobną sytuację (poza tym, że pierwszy raz ta kość/rzepka została jakby z boku i nie wskoczyła). Miałem rezonans i rtg, wszystko było ok (tym razem rtg także pokazał, że wszystko dobrze). Jedyne co to boczne przyparcie rzepki. Kolejna sprawa jest taka, że jeden ortopeda mi powiedział, że z powodu nadruchliwości stawów może wyskakiwać, ale ten dziś stwierdził, że pewnie będą więzadła boczne (trzymające troczki?) zerwane i żeby jechać do kliniki zajmującej się kolanami (tutaj polecił Żory), bo stwierdził, że skoro na radiologii nic nie widać to trzeba do specjalistów od tego jechać.
Powiedzcie co o tym myślicie? Dziś ledwo chodzę czuję jakbym miał z tego kolana wielką skorupę i ciężko mi ruszać. Jazda autem do pracy i wejście było tragiczne. Dodam, że wyprost i zablokowanie jest ok, natomiast zgięcie do kąta prostego jest bardzo ciężki i okupione bólem. Zastanawia mnie co dalej z tym robić. U fizjo byłem dwóch lub trzech i każdy uznał, że w sumie to jest w miarę spoko, taka uroda itp. Co powinienem zrobić z tym?
Czy powienienem do treningów tego tajskiego boksu nosić ortezę osztywniającą rzepkę? Czy takie coś działa przy rotacji?