Chyba mam coś z genetyką. Obliczyłem już dawno swoje zero na 2700kcal ze wzoru. Jadłem tyle i szczerze mówiąc wszystko się zgadzało. Waga wahała się +/- 1kg, ale na przestrzeni 2 tygodni nic się nie działo. Próbowałem wszystkiego. Schodziłem do 2300 kcal, żeby zredukować i znów wszystko się zgadza. Waga spadała, pomiary też, ale co z tego jak wszystko wygląda nawet gorzej. Taki mniejszy się zrobiłem, ale tłuszcz jak siedział tak siedzi. Próbowałem też wejść powyżej 2900kcal i po miesiącu się zawiodłem, bo tylko nabierałem tłuszczu i znów wszystko wyglądało tragicznie. Jak moi znajomi zaczynali od zera z siłownią to rosnęli jak na drożdżach, a gdy ja zacząłem to dzieje się to co opisałem wyżej.
Dodam, że codziennie wyliczam wszystko co do grama w aplikacji Fitatu. Trenuję 3 razy w tygodniu FBW: 1h siłowy + rozgrzewka 8minut cardio oraz około 10-15minut po treningu. Trenuję zawsze do upadku mięśniowego. Po każdej sesji odczuwam ból mięśniowy następnego dnia więc trening jest dla mnie wymagający. Nie wiem gdzie tkwi problem. Mam wrażenie, że jestem skazany na taką sylwetkę, no ale chcę jeszcze walczyć. Może ktoś mi pomoże co powinienem zrobić, bo ja już kompletnie nie mam pomysłu.