Szacuny
0
Napisanych postów
3
Na forum
10 lat
Przeczytanych tematów
291
Witajcie,
piszę jeszcze trochę na emocjach więc wybaczcie za składnie.
Dzisiaj o 19 wracałem autobusem który przejeżdżał przez Warszawską Wolę i wsiadłem przez ostatnie drzwi i chciałem przejść do przodu bo na jedna osoba blokowała cały korytarz. Powiedziałem przepraszam i że chce przejść a w odpowiedzi usłyszałem sp*****laj lub coś w tym stylu. Kiedy koleś się odwrócił i zobaczyłem jego twarz to widziałem że rozmowa nie ma sensu. Usiadłem i tyle. Jednak co chwilę zaczął w moim kierunku kierować teksty w stylu że "przez Ciebie moja kobieta się rozłączyła", "masz miejsce to siedź tu a nie się k***a pchasz do przodu", "nie wk***iaj mnie, bo sie zaraz zezłoszczę" itp.
W sumie nic wielkiego ale dosłownie z każdą sekundą coraz bardziej się koleś nakręca, poszedł kawałek do przodu usiadł i dalej to samo do mnie mówi, tylko teraz "zaraz zobaczysz jak Ci gardło poderżnę".
No i tu w sumie zobaczyłem że trzeba coś robić, wysiadłem odrazu na kolejnym przystanku, na szczęście koleś nie poszedł za mną.
Jeśli ktoś oglądał serial ślepnąc od świateł i kojarzy rolę Daria, tego psychola to miałem takie samo wrażenie. Zero kontaktu z człowiekiem i totalnie odjechana agresja i nie obliczalność.
Jak bym miał oceniać to koleś był lekko wstawiony, z twarzy lekka recydywa, i lekko pijany rozmawiał sobie przez telefon a raczej darł się do niego.
W sumie nie wiem po co to piszę tutaj ale poczułem się bezradny i nie wiem co by było jak by wysiadł za mną na przystanku lub gdybym nie wysiadł z tego autobusu. Kompletnie mnie zaskoczyła ta sytuacja i na szczęście zrobiłem to co zrobiłem ale lęk jaki się pojawił jeszcze trzyma.
Szacuny
254
Napisanych postów
799
Wiek
24 lat
Na forum
13 lat
Przeczytanych tematów
14430
Jeśli miałbym coś ewentualnie doradzić, to jeśli źle się czujesz ze swoją bądź co bądź bezradnością w tego typu sytuacjach, to może warto zapisać się na jakieś sztuki walki. Nie musisz od razu stać się postrachem miasta, ale sam wspominam moje początki i wiem, że nauczenie się podstaw i pierwsze sparingi choć nieprzyjemne z początku :D dały mi sporo pewności siebie. Zanim trenowałem boks czy muay thai zdarzały mi się bójki z różnym skutkiem, ale w takich sytuacjach wiesz, jaką masz psychikę. Jeśli nie czujesz, że bójki są dla Ciebie to i tak warto się podszkolić bo to da Ci być może jakąś przewagę. Nawet gdy w człowieku jest paniczny strach przed bójką, to w sytuacji naprawdę mocnego zagrożenia lepiej się przełamać wyprowadzając precyzyjny cios na szczękę stojąc stabilnie na nogach niż jakiegoś pseudo overheada który pociągnie za sobą nasze całe ciało i się przewrócimy. Mam nadzieję, że wiecie o czym mówię, mianowicie o tym, że nawet jak nam coś w życiu nigdy może sie nie przydać to i tak warto to umieć. Musisz sam sobie odpowiedzieć na pytania ile podobnych sytuacji w życiu miałeś i jak byś postąpił ewentualnie w sytuacji zagrożenia idąc z kobietą, dzieckiem, rodziną czy ze swoją babcią. Jeśli chcesz w przyszłości lepiej radzić sobie w takich sytuacjach naprawdę polecam zacząć trenować. Nie polecam bójek, ale treningi dadzą Ci coś co jest najważniejszą czasami kwestią na ulicy czyli pewność siebie. Możesz mieć 2m wzrostu i ważyć ponad 100kg i mieć bardzo słabą psychikę i wtedy koleś o połowę mniejszy od Ciebie będzie w stanie Cię przestraszyć jedynie swoją psychiką jeśli jest tzw. "świrem", ale gdy się trochę zaprawisz w boju poprzez sparingi i naukę techniki zwiększasz swoje szanse w starciu z tym świrem naprawdę o spory procent. Z kolei jeśli nie czujesz się przekonany do sztuk walki, poprawa swojej sylwetki poprzez nabranie mięśni też może wpłynąć na to czy ewentualny zabijaka będzie do Ciebie cwaniakował czy pomyśli sobie że duży z Ciebie chłop i jednak nie będę go zaczepiał. Nie będę oceniał twojego zachowania, ale żywię nadzieję, że ta sytuacja pobudzi Ciebie do działania tzw. do zapisania się na np boks czy chociażby siłownię(jeśli nie trenujesz już na siłowni). Pozdrawiam serdecznie!
Zmieniony przez - MowMiKoks w dniu 2019-01-30 17:51:53
Szacuny
17707
Napisanych postów
132168
Wiek
39 lat
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
1460711
Zależy od tego kim jesteś, jak nie masz jakichś umiejętnosc iw walce to spierdzieleaj, często bywa tak że oni sobie tylko gadają a g**** zrobią. Jak widzisz że idzie na Ciebie w autobusie, chwytasz się za barierki na górze i walisz z kopyt w niego.
Gdyby ilość pieniędzy, jakie posiadamy, zależała od tego, jak traktujemy innych ludzi, bylibyśmy milionerami.
Szacuny
2362
Napisanych postów
30610
Wiek
40 lat
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
270714
Wyjścia nasz trzy 1) wychodzisz z autobusu i czekasz na następny. Bezpieczna opcja. 2) pytasz kulturalnie czy facet ma problem i w razie czego w pysk go. Opcja mniej bezpieczna zalecana dla pewnych swych umiejętności. 3) zglaszasz kierowcy problem i prosisz o interwencję lub wezwanie policji. W kwestii bezpieczeństwa gdzieś pomiędzy opcją 1 i 2
Każda z opcji ma jakieś plusy i minusy ale tylko od danych osobników zależy która by była najlepsza. Kombinacji jest kilka
"Będąc na diecie najważniejsze jest, by wieczorem zasnąć, zanim się zechce żreć"
Szacuny
1013
Napisanych postów
5401
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
136812
Jeśli typ był ewidentnie przyćpany to dobrze zrobiłeś, mógł rzeczywiście sięgnąć po broń.
Obstawiam że tak po Tobie cisnął bo wyglądasz na spokojnego nastolatka a on to pewnie taki osiedlowy wiraszka po dopalaczach.
Nie wiem, ja cierpliwości nie mam, jakbym wiedział że to zwykły pyskaty gnojek złapałbym za fraki na te jego teksty i spoliczkował kilka razy jak dziwkę i powiedział, że za chwilę to ja mu zerżnę jego dupę że przez tydzień nie usiądzie.
Ale mówię, nie znam sytuacji, nie było mnie tam, z obserwacji to na takich awanturników nikt nie reaguje za bardzo w autobusach a jedyną bójkę jaką widziałem to stoczyło 2 podpitych typków.
Więc dobrze zrobiłeś.
No i ja jestem nerwowy i nie mam cierpliwości ;)
Zmieniony przez - Gats 2 w dniu 2019-01-29 08:27:32
,,Ludzie chwytają za miecz, by ukoić rany na duszy, których doznali w przeszłości. I by umrzeć z uśmiechem na ustach".
Szacuny
57
Napisanych postów
708
Wiek
6 lat
Na forum
6 lat
Przeczytanych tematów
10452
mysle ze podstawowy Twoj blad sam opisales ''usiadlem i tyle'' no wlasnie w takiej pozycji kiedy ty siedzisz a ktos nad tobą stoi to wiesz co mu mozesz zrobic (bez obrazy) natomiast gdybys wstal i prosto w oczy mu sie popatrzyl to raz ze pwo agresor by sie opamiętał dwa -nawet jesli nie to mialbys wgląd na całą sytuacje (moglbys go zranic w razie potrzeby)
Szacuny
11149
Napisanych postów
51567
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Żeby kogoś zranić to trzeba umieć to zrobić. Jak ktoś nie umie się bić to moim zdaniem lepiej się oddalić o ile to możliwe, nie prowokować. Najgorzej jak się sprowokuje większego i silniejszego od siebie wtedy to umarł w butach. Moim zdaniem nie ma co strugać bohatera, lepiej zastosować zasadę chwd - chroń własną dupę.
Szacuny
11149
Napisanych postów
51567
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Gdybym był w pozycji słabszego to pewnie bym powiedział: "przepraszam, że przerwałem rozmowę", albo coś w tym stylu. Wiem, że to nie jest proste i paradoksalnie łatwiej przychodzi osobie przygotowanej na konfrontację, niż kompletnie zaskoczonej. Tak naprawdę każdy może trafić na bardziej nieobliczalnego, zdesperowanego lub uzbrojonego przeciwnika. Czasem nieświadomego, że jesteśmy wytrenowani. Czasem jedziemy samochodem, dziecko siedzi z tyłu w foteliku i też nie chcemy kłopotów. Ja potrafię odpuścić nawet jak widzę, że oponent nigdy nie dostał porządnego "wpier..." i cały czas bazuje na groźnej minie. Nie po to trenuję, żeby bić lamusów. Szybko potrafię ocenić przeciwnika. Nie po budowie, ale po zachowaniu. Rezygnacja z walki to najlepsze rozwiązanie, bo ani duża przewaga, ani brak przewagi nie działa na naszą korzyść. Rezygnacja jest łatwiejsza kiedy wiemy, że jesteśmy gotowi do konfrontacji, bo nie uderza w nasze ego. Do tego potrzebny jest trening, dużo potu, zakwasów, poobijanych żeber i ud
Zmieniony przez - Ernesto_Mendoza w dniu 2019-01-30 07:40:37
Szacuny
11149
Napisanych postów
51567
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
A tak się zastanawiam, co powinna zrobić osoba która z takim czymś spotyka się codziennie na przykład w szkole? Zastanawiam się nad tym, bo sam swego czasu byłem takim chłopcem do bicia, bo mniejszy, drobniejszy, cichy no to sobie lobuzy że szkoły znaleźli łatwą ofiarę. Skończyło się na tym, że brat się o tym dowiedział i się "rozmówił" z tymi łobuzami a że mój brat w przeciwieństwie do mnie jest duzy, to zrobił wrażenie i pomogło. Ale co ma zrobić osoba, która nie ma dużego brata? Zgłosić nauczycielowi? Oj, wierzcie mi. Wtedy będzie jeszcze gorzejxd
Szacuny
706
Napisanych postów
4378
Wiek
48 lat
Na forum
19 lat
Przeczytanych tematów
75792
Z punktu widzenia samoobrony wszystko na bdb, bo autor wrócił cały do domu. Z punktu widzenia społecznego na dst, bo nikomu nic się nie stało, ale patol utwierdził się w swoim chamstwie i bezkarności, więc w przyszłości pewenie będzie dalej awantury prowokował. Z punktu widzenia samopoczucia autora - ndst, bo autor będzie miał/ma moralniaka, że "zachował się jak tchórz i frajer".
Drogi autorze - jeśli nie umiesz się bić, to się nie bij. Ludziom nie związanym z mordobiciem (twz. sztuki walki) często się wydaje, że skoro ustąpili jakiemuś patolowi to zachowali się jak tchórze, ale powiem Ci, że zdrowie najważniejsze. Moralniak przejdzie, a wybite zęby nie odrosną.
Najważniejsze, żebyś coś zrobił - skoro nie wklepałeś typowi, było przynajmiej zadzwonić na policję, może akurat mieli w pobliżu patrol, który by patola do pionu postawił.
Jeśli Ci moralniak nie przejdzie za miesiąc zapisz się na jakieś pełnokontaktowe mordobicie - i odreagujesz stresy i zdrowie sobie poprawisz i w przyszłości patolowi mordę obijesz (chyba, ze wyskoczy z kosą).