CroCop wrocil juz do Chorwacji i czuje sie nawet niezle. Na konferencji, na lotnisku w Zagrzebie powiedzial kilka slow na temat swojej walki z Randlemanem:
- Jakie sa Twoje plany po walce?
CroCop: Ludzie mowia, ze to tylko sport, ale dla mnie to jest moja mala tragedia. Jestem czlowiekiem bardzo uczuciowym, coz moge poradzic. To byl mocny wtrzas, ale to tylko maly krok do tylu w mojej karierze - 23 maja ponownie pojawie sie na ringu, a mojego przeciwnika poznam juz niedlugo. Do konca tego roku zmyje usmiechy z twarzy tych, ktorzy ciesza sie z mojej przegranej, szczegolnie Minotauro i Fedora.
- Mozesz krotko skomentowac walke?
CroCop: Najniebezpieczniejszy jest przeciwnik, ktory nie ma nic do stracenia. Kevin zamarkowal sprowadzenie do parteru i wtedy wyprowadzil lewy sierpowy. Nie pamietam szczegolow po tym uderzeniu (smieje sie). Bylem zbyt zrelaksowany. Do tej pory przegralem jedna walke z tego powodu - z McDonaldem. Ludzie mowia, ze to bylo brutalne, tragiczne KO, ale po 5 minutach juz bylo OK.
- Nawiazujac do informacji z pewnych zrodel, nie pozwoliles na transmitowanie swojej walki w Chorwacji?
CroCop: To z pewnoscia nie byla decyzja. Wyszedlem z mojego pokoju nastepnego dnia, okolo poludnia, i wtedy znalazlem informacje od Igora Cvitanovica i mojego managera Zvonimira Lucica, ze walka nie byla transmitowana. Zadzwonilem do mojego agenta Kena Imaia, ktory przysiegal, ze nie mial z tym nic wspolnego. W najblizszym czasie znajde tego, kto jest za to odpowiedzialny.
Były moderator Sceny MMA i K-1 oraz elita SFD.