Ja tam nigdy nie jem strączkowych bez moczenia, bo znów jest tam dużo GOS (galaktooligosachardy), więc to jest proszenie się o nadprodukcję gazów. Moczenie i mikrofalówka rozwiązuje zupełnie problem.
Ponoć przy stałej podaży fityn w diecie organizm zaczyna produkować również więcej fitazy. Organizm ludzki jednak potrafi się dostosowywać do sytuacji :) A szkoda nie korzystać patrząc na wartości odżywcze strączkowych.
Poza tym strączkowe ocenia się często ze względu na ich właściwości bez wcześniejszej obróbki. Wiele pokarmów jest niekorzystnych lub szkodliwych na surowo. Surowe ziemniaki też nie są zdrowe i można się zatruć. Ale przecież nikt nie pisze, że ziemniaki są be.
Ja znam "poradniki" na internecie, gdzie pani ze względu na paniczny strach przed tymi fitynami moczyła orzechy włoskie przez kilkanaście godzin, a potem suszyła w piekarniku. Fajnie, tylko że
fityny stanowią zapewne nie więcej niż 1% orzechów włoskich, a tłuszcz PUFA ok. 47% + MUFA ok 9%. Większą szkodę robiła sobie spożywając takie ilości utlenionych kwasów tłuszczowych niż gdyby spożyła te mniej niż 1% fityn... ale cóż, jest niepotrzebny w mojej opinii negatywny szum wokół fityn i ludzie robią takie głupoty. IMO większe szkody wywołuje samo smażenie, grillowanie czy pieczenie. Najwięcej fityn (bo w okolicach 2% masy) zawierają ziarna kakaowca. Ręka do góry, kto nie spożywa produktów zawierających kakao :)
Zmieniony przez - Arthass w dniu 2017-06-20 23:11:59