jurysdykcjaWidzisz - nie ma progresji, nie ma adaptacji, nie ma efektow. Nie zwiększasz intensywności, ciało nie reaguje. I dużo kobiet się na tym wykłada, bo niby ćwiczą non stop, niby są aktywne, a postępów brak. Śmiem powiedzieć, że kolejność nie jest wzrost siły>wzrost obciążeń, ale wzrost obciążeń>wzrost siły.
Nie wiem co u ciebie jest przyczyną, ja widzę na tym forum kilka:
-kompletnie niezrozumienie progresji vel nie robienie jej w ogóle
-dążenie zawsze do pełnego zakresu
-tłumaczenie się pilnowaniem techniki - no nie maksuje się idealnie technicznie. Bardzo ciężkie wiosło w ost. powt. podrzucasz. Robiąc przysiad zawsze możesz trochę odpocząć między powt. itd.
-strach
-wstyd przed krzyczeniem, sapaniem na siłowni itd.
-obijanie się na całego, ew. brak wyczucia własnej siły
-błędy w technice
-zły trening ze źle rozpisaną progresją
-nie wiem, jakiś wyjątkowy brak predyspozycji, czy choroby, które utrudniają budowanie mięśni i siły. Niestety też bywa.
Ten postęp masz faktycznie mały. No mając obciążenia jak początkująca wyglądasz jak początkująca. Tak to trochę brutalnie napiszę. Ale bez obaw, od tego jest forum. Jak będziesz wrzucać rozpiski treningów z ciężarami, nagrasz filmiki do oceny techniki, to pewnie się to naprowadzi. Jesteś drobna i szczupła, nad taką figurą się dobrze pracuje.
Zmieniony przez - jurysdykcja w dniu 2016-03-24 12:21:26
No dobrze, w takim razie podejdę do tego od drugiej strony - narzucę sobie, żeby co jakiś czas dokładać ciężar, spróbuję też zapisywać sobie co jak i ile po każdym treningu. Tylko zastanawiam jak to się ma do faktu, że po każdym treningu odczuwam zakwasy? Tzn. chodzi mi o to, że np. mięśnie brzucha czuję że szybko się adaptują do pewnych ćwiczeń i na początku mam po nich jakiś lekki zakwas jak wrzucam nowe ćwiczenie lub większe obciążenie, a potem jak się zaadaptują to nie czuję nic. Tutaj, w przypadku innych mięśni, szczególnie dolnych części ciała, mam zakwasy po każdym treningu i to nie raz takie, że ciężko mi za przeproszeniem usiąść na kibelku, a spodziewałabym się, że jeśli mięśnie się adaptują do określonych ćwiczeń/obciążeń, to chyba nie powinny się już te zakwasy robić? Czy to nie działa w ten sposób? Tak samo np. jak robię przysiady, wykroki, MC w siłowni gdzie wolne ciężary są w piwnicy, to mam potem problem żeby wyczołgać się po schodach.
Kurde, dałaś mi do myślenia, bo ja naprawdę zawsze staram się sobie jak najbardziej dowalić, ostatnio po treningu przeważnie zaliczam zgona na łóżku, a potem nie mogę zasnąć bo czuję się jakaś taka zmarnowana (zbyt zmęczona żeby zasnąć - stan znany z korporacji, kiedy wracałam z pracy o 2 nocy). A tu się okazuje że jednak sobie nie dowalam - smutek :P
Jeszcze jedno - w jaki sposób mogę oszacować/ocenić ile powinnam sobie tego ciężaru dokładać i co jaki czas?