- mam 28lat
- pracuję niby fizycznie, ale jest to praca ala elektryk więc nie typowo budowlany zap******, raczej jego lekka odmiana;)
- mam ciut ponad 190cm
- rano ważyłem 87kg
- kilka lat temu było 103kg i sam tłuszcz
- rok temu było 79 i też sam tłuszcz
- na siłkę kilka lat temu chodziłem systematycznie, ze 2-3 lata, wiadomo bywały przerwy ale wtedy było ich mało. Mimo to doszedłem do 100x1 na klatę przy warze 103kg, naprawdę starałem się wtedy ale nie szło... w łapie było max 43 na pompie, tłuste jak podgardle świni.
- kiedyś zaj**ałem metkę która nic nie dała, jedną paczkę (chyba 100 tabsów tam było?) głupi byłem jak but, teraz mnie to nie interesuje wtedy nie miałem pojęcia i popełniłem ten błąd, potem nie zrobiłem żadnego odbloku, nie wiem czy trzeba było po takim syfie, ale jak teraz po latach szukam powodu braku postępów to może wtedy coś namieszałem? Ale chyba dziś już by wróciło do normy co?;) Ach ta szkoła średnia, niby nie głupi, a takie pomysły. Od tamtego czasu co jakiś czas biorę się za siłkę, ale brak efektów szybko mnie demobilizuje. Z trzymaniem diety nie mam problemów, ogólnie podoba mi się od jakiegoś roku/dwóch LC, no ale jak mówię nic nie idzie. Teraz tydzień temu pomyślałem, może odradzane przez wszystkich mocne cięcie kalorii? Jem dopiero od 13-14, nie mam z tym większego problemu chyba, że mam wolny dzień i siedze w domu;) I tak się bujam w miejscu. Jestem wysoki, ważę niby mało, może nie teraz, ale wcześniej jak nawet ważyłem te 80kg to miałem spasione cycki i gruby brzuch, ręce jak patyki, szyja jak u kurczaka, barów zero, pleców też, zero mięśni, zero siły, sam tłuszcz. Kiedyś jak wstawiałem fotki wszyscy krzyczeli masuj! masuj! Tylko mi masa nie idzie, rzeźba też nie, idzie fat Co bym nie robił siedzę w miejscu, a co uda się odjąć kilka kilo to zaraz wraca jak mnie przyciśnie szkoła lub wyłapie fuchy na popołudnia i brakuje czasu na michę i sport. Nie boję się iść pobiegać 45min, śmigam też czasem rowerem, ale to wszystko daje tylko przyjemność, żadnych efektów... Dlatego założyłem ten wątek, nie wiem jak się przełamać. Widziałem tematy przemian innych ludzi tutaj, oni w rok robili więcej niż ja w 8. Może coś u mnie nie tak z organizmem? Ogólnie jestem zdrowy i nigdy nie miałem problemów, 2 lata temu wyłapałem kurzajki i z nimi walczę ciągle, ale to chyba nie ma znaczenia;) Mógłby mi ktoś poradzić cokolwiek sensownego? W niedziele poszedłem na siłkę, nie byłem tam z 3 miesiące lub 4... zrobiłem 4 podstawowe ćwiczenia (MC 4x12x60 , przysiad 5x12x30, wyciskanie płasko 4x12x40 i wiosłowanie na wyciagu 4x12) i może nie było bardzo ciężko ale byłem bez siły, było gorąco może i przez to brakowało motywacji. Ale najbardziej demotywuje mnie wieczny brak postępów. Młodszy dużo brat ćwiczy SW i może i waży tyle co dziewczyna (61kg obecnie) ale ma żyły nawet na udach i piszczelach, nie ma masy mieśniowej ale nie ma też tłuszczu, a przez miesiąc treningowego offu jeszcze bardziej się dociął pomimo tego, ze dosłownie nic nie robi... Chciałbym wyciąć cały tłuszcz, niech te ręce będą jak u szkieleta, ale może potem będę widział jakieś postępy na siłowni, widział przyrosty, może chudy organizm łatwiej złapie mięśnie? Może ktoś doświadczony miał do czynienia z takim przypadkiem?
Wiem chaotycznie trochę to napisane, ale chyba jako tako opisuje moja sytuację.