>Zgadzam się i bynajmniej nie twierdziłem, że powstały w jednym miejscu. Jednakże bywa tak, że jedne sztuki walki wyraźnie inspirują inne i wywierają znaczący >wpływ na ich rozwój. Rozumiem, że Twoim zdaniem nie dotyczy to akurat tego przypadku...
Nie istnieją żadne wiarygodne przesłanki, żeby mówić o takim wpływie.
>Bardzo interesujące. Jeśli mogłbyś mi polecić jakieś wiarygodne według Ciebie źródła literackie na ten temat (najlepiej w języku polskim ) byłbym wielce >zobowiązany...
A skąd miałyby się wziąć takie źródła w języku polskim? Oczywiście, że ich nie ma. Są źródła chińskie. I są legendy. I nie istnieją źródła potwirdzające legendy. A nawet wstępne badania dotyczące historii kung-fu prowadzą do szokujących wniosków. Np. w stylach południowych, jak, Hung-gar,
Choy Lee Fut itp, mówi się o związkach z klasztorem Shaolin, o zbiegłych mnichach itp. Tymczasem już wstępne badania wykazują, że cała ta "historia" została przejęta z fikcji literackiej, a mianowicie z powieści wydanej ok. 1900 roku. Dopiero po wydaniu tej powieści np. hung-garowcy zaczęli opowiadać tę historię w wersji, jaka jest dzisiaj przekazywana, a która jest całkowitą fikcją. Nawet nazwiska dawnych mistrzów Hung-garu, z jego twórcą na czele są fikcją literacką. W skrócie: hung-gar to system tajnych antymandżurskich związków Hong, bez związku z Shaolinem (który zresztą wbrew temu, co twierdzi "historia" Hung-garu, nie został przez Mandżurów spalony). Ale pojawia się fikcja literacka z uroczą historyjką i 20-wieczni przedstawiciele Hung-garu zaczynają ją powtrzać jako prawdziwą historię swego stylu. To tylko taki przykład, jeden z wielu. W ogóle w tej materii taki bałagan, że trzebaby parę wydziałów historycznych na paru uniwersytetach zatrudnić tylko i wyłacznie do weryfikacji "historii" kung-fu. Rzecz jasna historycy ci, musieliby być jednocześnie sinologami. Bez tego nigdy nie będzie wiarygodnych źródel, a paru pasjonatów takich jak ja, to co najwyżej może się zająć tylko paroma drobnymi wycinkami, a i na te wycinki im życia nie starczy. Tak to wygląda.
>Spotkałem się ze zdaniem, że zaprzeczanie temu, iż starsze sztuki walki praktykowane przez inne nacje wpływały znacząco na powstanie i rozwój kung-fu ma >swe źródła w ksenofobii Chińczyków
Ależ to przecież Chińczycy stworzyli legendę, że kung-fu stworzył przybyły z Chin Bodhidharma :) Wielu Chińczyków wciąż tę legendę powtarza. A niech ktoś wyjaśnie jakim w ogóle sposobem kalaripayat móglby wpłynąć na kung-fu, bo to tak samo jak mówić o wpływie kalaripayat na sztuki walki na księżycu. Nierealne. Jeden Bodhidharma, o którym jest wiele źródeł z okresu jego życia lub tuż po śmierci, i wszystkie mówią o buddyźmie, o chan (zen), ale nikt nigdy nie widział źródła, ktore mówiłoby o nim nauczającym sztuki walki, a które pojawiłoby się wcześniej niż ok. 1000 lat po jego śmierci. A nawet gdyby, to o znaczącym wplywie możnaby mówić, gdyby był stały, dłużej trwający kontakt Chińczyków z kalaripayat, gdyby było więcej nauczycieli, lub gdyby dochodziło do dużej ilości walk. Wtedy taki wpływ móglby zaistnieć. Gdzie i kiedy coś takiego miało miejsce?
>No, ale wiarygodne źródło naukowe mogłoby zmienić moją opinię i dlatego Cię o takowe poprosiłem...
Gdzie i kiedy taki wplyw miał miejsce? Nie tylko nie istnieją źródła o tym mówiące, ale i sam pomysł jest tak absurdalny, że nie ma po prostu o czym mówić. Jakim cudem taki wpływ mógłby zaistnieć?
>Tak, czy siak kalaripayat to ciekawy system i mało znany, dlatego pytałem, czy wiesz coś o mistrzach tej sztuki walki?
Widzialem kiedyś video na ten temat. Pośmiać się można.
>"Większość książek o karate o tym mówi."
>Mówi, ale mówią bardzo różne rzeczy. Używają też różnych transskrypcji chińskich nazwisk i często trudno się zorientować, że chodzi w nich o tych samych >mistrzów.
>Z kolei Japończycy naturalnie, wyolbrzymiają wpływ yawara i ju-jutsu na powstanie i rozwój karate (odrzegnując się przy tym od wpływu chińskich systemów na >rozwój samego ju-jutsu).
>Jednym słowem bałagan i mało wiarygodnych źródeł...
Standard. I nie ma szansy żeby to się zbyt zmieniło, bo musiałyby byc prowadzone naprawdę poważne badania (czyli wiele wydziałów historycznych zaangażowanych w badania, o czym wspomniałem). Kto to sfinansuje? Jakim cudem? Nie ma szansy? Wciąż będą tylko krążyły legendy.
>Dlatego byłem ciekaw czy Ciebie jako znawcę Chińskich sztuk walki frapował kiedyś ten temat?
Nie. Chińskie sztuki walki, to tak obszerne zagadnienie, że na zagadnienia, którymi się zajmuję brakuje mi czasu. Nie jestem dwudziestoma uniwersytami z tysiącami pracowników naukowych zajmujących się tylko kung-fu. Moja wiedza jest płyciutka. Tyle tylko że w paru drobniutkich zakresach coś tam wiem, a w innych orientuję się na tyle, żeby wyłapać, że ktoś opowiada totalne bzdury. To wystarczy akurat do tego, żeby stwierdzić, że z reguły co się mówi i pisze o kung-fu, to czyste bzdury, bajki, zmyślenia. I do tego, żeby w paru małych zakresach powiedzieć coś więcej. To tyle.
>Fajnie by było gdybyś polecił mi jakieś konkretne tytuły (najlepiej przetłumaczone na nasz rodzimy język ).
Jeszcze raz pytam. Skąd by się mialo coś takiego wziąć?
>Jeśli dysponujesz jakimiś artykułami na ten temat mógłbyś je wrzucić gdzieś na SFD. Byłbym ogromnie zobowiązany. Choć sogiem bym się niestety nie >odwdzięczył Liczę zatem na Twoją bezinteresowność
Ja bym raczej prosił o solidne stypendium na okres powiedzmy 30 lat :)
Andrzej Kalisz - AKADEMIA YIQUAN
http://www.yiquan.com.pl
xiang zhidao quanshu zhi jingsui, xian cong zhan zhuang qi