Zdumiewa mnie u niektórych forumowiczów udzielanie porad w stylu:
"nie zapisuj się na aikido", "aikido nie nauczy cię walczyć" itp.
Zastanawiam się skąd Wy, do licha, czerpiecie tę Waszą wiedzę Panowie Znawcy?
Czy:
1. Trenowliście aikido regularnie przez długie lata i nie nauczyliście się walczyć?
2. A może pokonaliście w walce jakiegoś uznanego mistrza aikido?
3. Może chociaż macie kolegę, który przez ładnych kilka lat trenował systematycznie tę sztukę walki i wcale nie nauczył się walczyć?
Ja akurat aikido wcale nie lubię.
Ale ponieważ żaden z powyższych punktów 1. - 3. się do mnie nie odnosi, nie wypowiadam się negatywnie o skuteczności tego stylu, bo gucio wiem na ten temat. (Podobnie jak zapewne większość z Was
)
Jest sporo opowiadań o tym jak starzy
mistrzowie aikido pokonywali bez trudu młodych i dzielnych judoków, bokserów i (o zgrozo!) karateków.
Licho wie, czy to prawda, ale nie wydaje mi się mniej wiarygodne niż zabicie ciosem pięści rozjuszonego byka
W końcu aikido powstało na bazie ponoć niezłego stylu ju-jutsu o nazwie Daito-ryu, a Ueshiba był uczniem mistrza tego stylu - Sokaku Takedy, który w swoim czasie cieszył się w Japonii sławą niepokonanego wojownika.
Tak czy siak wymądrzanie się na temat, o którym ma się mgliste pojęcie może wprowadzić kogoś w błąd.
Nadmieniajcie proszę, skąd czerpiecie swoją wiedzę o różnych kwestiach, np. o braku skuteczności aikido.
Albo przed swoimi złotymi myślami dodawajcie: "Wydaje mi się, że...", a nie ogłaszajcie ich niczym prawdy objawione.
No, chyba, że faktycznie podczas Satori przemówił do Was Budda (albo nawet sam Oyama
) i stwierdził:
"Wiecie, u nas, w zaświatach wszyscy cały czas bijemy tego starego grzyba Ueshibę, bo on wcale nie umie walczyć. Idźcie zatem, dzieci moje i głoście wszem i wobec: Aikido jest do d**y!"
Ładnych parę lat temu, kiedy byłem o wiele bardziej zielony walczyłem na treningu z kolesiem z pokrewnego stylu karate, który uzupełniał swój trening właśnie o aikido.
Facet był bardzo wielki i silny, ale technicznie gorszy jeśli chodzi o karate, zatem walka była wyrównana (może nawet z moją niewielką przewagą). Jednak przy pierwszym przechwyceniu ręki, skubaniec założył mi taką dźwignię, że mi o mało ręki nie wyrwał ze stawu barkowego. I przegrałem.
A zakładania takiej dźwigni nauczyli go właśnie na aikido...
Swoją drogą słyszałem od aikidoków, że ataki przeprowadzane podczas ich treningów, na poziomie niezaawansowanym, są mało dynamiczne i bardzo pozorowane (bo przecież przeprowadzają je właśnie aikidocy, którzy specjalizują się w doskonaleniu technik defensywnych, a nie ofensywnych).
Najlepiej niech kolega pójdzie do klubu aikido i sam oceni.
Przypuszczam, że Ci, którzy odradzają mu aikido nie mieli z tym stylem faktycznie zbyt dużej styczności.
Ponadto zapewne dostaliby łomot od takiego np. Wysockiego, Hofmana, lub niektórych z ich wychowanków.
Pozdrawiam i bez urazy Panowie, proszę
)