Moja historia jest długa, więc żeby nie zanudzać, to skupię się na tym co tu i teraz:
1. Byłam sportowcem, trenowałam akrobatykę sportową przez 7 lat, skończyłam ok 10 lat temu. Zawsze byłam określana mianem "ubitej".
1. Moja mama była przez lata typem "wiecznie na diecie", więc z grubsza wiedzę dietetyczną niby mam (czemu niby wyjaśnię poniżej)
2. Nadwagę miałam raz w życiu, w liceum (właściwie całe 3 lata - głównie z powodu ciasteczkowej diety i dużej ilości jedzenia), po czym zmotywowałam się i przeszłam na Dukana (serwowanego z książki, nie z jakichś durnych poradników w necie). Pomógł, schudłam 10kg (76kg --> 66kg) i uznałam, że jest ok. Liceum i nadwagę skończyłam 4lata temu. Do dziś staram się nie jeść i nie pić niezdrowej żywności, a moja waga oscyluje wokół 68-70kg. Wymiary jakie mam teraz są dla mnie typowe od kiedy dojrzałam.
3. Od tamtej pory czułam się ze sobą ok, w miarę zadowolona, bo moja sylwetka jest zrównoważona. Mimo wszystko dociera do mnie mania szczupłości, zwłaszcza, że zwykle ważę o 10kg więcej niż rówieśniczki. Ja wiem, że waga to szajs, ale 10kg różnicy to nie w kij dmuchał. I głównie z tego powodu mam wątpliwości. Ogólnie jestem zdrowa, mimo hormonalnych kłopotów w mojej rodzinie, mnie zdają się omijać. Koleżanki mnie komplementują, ja jednak uważam, że wciąż czegoś mi do ideału brakuje, ale nie dostrzegam jakiegoś jednego mankamentu w swojej sylwetce. Kiedyś przejmowałam się dużymi udami, ale się już z tym pogodziłam, że nie będę mieć nigdy patyków przy zdrowej wadze.
4. Wracając do wiedzy o żywieniu - przez lata słuchałam co i dlaczego moja mama ma jeść albo nie, więc nigdy nie jadłam shit foodów (paradoksalnie wyjątkiem były kebaby bez ciasta i Pepsi bez cukru czy produkty light na Dukanie), uznaję wyższość produktów pełnoziarnistych nad tymi oczyszczonymi czy zdaję sobie sprawę z trójkąta i sugerowanych porcji W/T/B na talerzu. Wiem, że jogurty owocowe kupne to zło, że powinniśmy dbać o florę bakteryjną, nie jem produktów light i zero. Mimo tego w życiu codziennym nie umiem zastosować tak dużej ilości warzyw jaka jest potrzebna. Nie widzę (w sensie emocjonalnym) tych przepisów, wszystko wydaje mi się jakieś wybrakowane jeśli połowy talerza nie zajmuje kasza/ziemniaki/makaron. Mam też przekonanie, że warzywa są drogie. Wszystko, co kosztuje więcej jak 3zł/kg jest dla mnie szaleństwem, ale staram się korzystać z sezonowości (teraz dynia, wcześniej cukinia albo hodowane na balkonie pomidorki koktajlowe). Do tego sprawę utrudnia mi TŻ, który na propozycję zamiany smażenia (conajmniej raz dziennie jemy posiłek smażony, zwykle obiad, czasem śniadanie) na duszenie nieomal wpada w płacz. Wiem, że popełniam w tej chwili sporo błędów, ale to wynika z braku zdecydowania z mojej strony w porównaniu do zdecydowania w tej kwestii mojego TŻ. Poza tym po przeczytaniu kilkunastu stron wątku o tym co jadają Ladies oraz paru innych źródeł, czuję się bardzo zagubiona. Otóż moje idealne śniadanie - owsianka z kostką gorzkiej czekolady okazuje się być złem niemierzalnym, soja jest be, a ziemniaki i avocado są ok.
5. Ze zmianą swojego trybu życia noszę się od roku. Rok temu spędziłam 2 tygodnie we Francji, gdzie godziny żywienia są żelazne, schudłam ok 4kg. Po powrocie postanowiłam biegać i utrzymać stałe godziny posiłków, ale w raz z nadejściem zimy zapał mi się ostudził. W maju zaczęłam dojeżdżać do pracy rowerem (prawie 10km), kupiłam nowy stanik sportowy i znów wróciłam do biegania. W lipcu zmieniłam pracę na kelnerską. Praca po min. 12h dziennie, po ok 12 dni w miesiącu była dla mnie na tyle wyczerpująca, że znów odpuściłam treningi. We wrześniu (praca była sezonowa) dołączyłam do wydarzenia na fb 'dwa tygodnie wypalania tłuszczu'. Organizatorka przygotowała na każdy dzień inny trening po ok 1h, cecha wspólna - po rozgrzewce były ćwiczenia siłowe (2/3), potem aerobowe (1/3) i cool down. W niedzielę była joga. Po zakończeniu wydarzenia sama nie wiem co ze sobą zrobić. Mam wrażenie, że tych wszystkich informacji jest po prostu za dużo i tego już nie ogarniam. Nie stać mnie na profesjonalne buty biegowe, a nie jestem przekonana do codziennego biegania w zwykłych adidasach miejskich. W domu mam jeden ciężarek 1,5kg i dwa 3kg.
6. Chciałabym być bardziej fit - nie męczyć się dobieganiem do autobusu (przez te dobieżki nie lubię komunikacji), a przejażdżkę rowerową 10km (ok 25km/h) traktować jak rozgrzewkę, a nie trening.
Wiek : 23
Waga : 70
Wzrost : 168
Obwód w biuście(1) : 101
Obwód pod biustem : 80
Obwód talii w najwęższym miejscu (2): 73
Obwód na wysokości pępka : 86
Obwód bioder (3): 101
Obwód uda w najszerszym miejscu: 62
Obwód łydki : 40
W którym miejscu najszybciej tyjesz : brzuch, uda
W którym miejscu najszybciej chudniesz : brzuch
Uprawiany sport lub inne formy aktywności (jak często): tryb życia siedzący, chociaż na codzień poruszam się po mieście rowerem. Jeśli zdarzy mi się wyjść z domu of kors, a wychodzę czasem raz dziennie a czasem 2 razy w tygodniu. Dojazdów do położonego 5min drogi od domu auchan nie wliczam.
Co lubisz jeść na śniadanie: owsiankę/ coś słodkiego (2 gofry ze śmietaną i dżemem)/ 2 kanapki z pieczonego w domu chleba z pastą rybną (bywa lisner bywa domowa)/pasztetem/jajkiem/serem pleśniowym (camembert/brie/lazur) + ogórki konserwowe/pomidor. Codziennie piję szklankę-dwie soku z marchewki/jabłek/buraka/pietruszki(białej)/selera w różnych proporcjach. Ostatnio jedną kanapkę zamieniam na chleb z masłem, co by karoten się wchłonął
Co lubisz jeść na obiad : kotlety sojowe/ kurczak po chińsku (pierś, warzywa z hotexu chińskie, makaron sojowy lub ryżowy, ryż parboiled)/ kotlety mięsne/ gulasz/ zupa (rosół, pomidorowa z rosołu, szpinakowa, inne warzywne). Do kotletów makaron/ryż/kasza, jeśli kupimy gotową sałatkę typu colesław, to jest, jak nie ma to ogórki konserwowe/pomidor lub nic. Kasza, zupa i gulasz to moje małe zwycięstwa w żywieniu z TŻ. W mniej materialnie zadowalających momentach ziemniaki w mundurkach z majonezem albo makaron smażony z jajkiem to mój posiłek na śniadanie, obiad i kolację.
Co jako przekąskę : orzeszki ziemne/ miks studencki/ żurawina suszona/ raz w miesiącu mam taki tydzień, kiedy jem wszystko co czekoladowe, a jak nie ma czekolady to wszystko co słodkie/ w lecie lody (ok 2 filiżanki dziennie)/ kartonik malin/ sok pomidorowy lub wielowarzywny (z kartonu), ale wtedy wypijam cały 1 litr w ciągu dnia, na 2-3 razy, np. zastępuje mi on też kolację.
Poza tym piję ok 1litra wody z małym dodatkiem syropu (małym czyli, prawie nie barwiącym, na oko 1 łyżeczka na 0,5l wody) wymiennie z herbatą czarną/zieloną/owocową.
Co jako deser : w codziennym żywieniu nie serwuję sobie deserów, ale raz w miesiącu pieczemy ciasto
Ograniczenia żywieniowe : mam podejrzenie na alergię pokarmową, wiem, że to nie jajka, ale może to być nabiał lub gluten. Muszę to jeszcze sprawdzić.
Stan zdrowia: dobry
czy regularnie miesiączkujesz: tak
czy bierzesz tabletki hormonalne: nie
czy przyjmujesz leki z przepisu lekarza: nie
czy rodziłaś: nie
Preferowane formy aktywności fizycznej: domowe, nie mogę sobie pozwolić na karnet
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : żadne
Stosowane wcześniej diety : Dukana (raz, 4 lata temu)