Data: czwartek, 27 lutego 2003
Autor: KacKiller
Tekst czytany: 4996 razy
Ilość stron: 1
Ludzie zawsze chcieli sprawdzić, która ze sztuk walki jest najskuteczniejsza. Odkąd w dużych miastach na każdym osiedlu istnieje jakaś sekcja, głośno manifestująca swą wyższość nad innymi, konfrontacja była nieunikniona. Na wspaniały pomysł wpadli oczywiście Amerykanie. Zamknęli zawodników do klatek, w których zasady fair-play zastąpiono przez brutalność ulicznej walki. Tak - tzw. Vale Tudo najbliżej oddaje realia ulicznej bójki. Już pierwsze mistrzostwa pokazały, że lansowane przez media karate i taekwon-do nie mają atutów w zderzeniu z zapasami, judo, thai i kickobixingiem czy brazylijskim ju-jitsu. Szczególnie ta ostatnia nazwa wzbudzała strach w przeciwnikach. Dziś jest trochę inaczej. Aby wygrywać, nie wystarczy znajomość jednego tylko systemu - każdy z wojowników ćwiczy przekrojowo, by nie dać się zaskoczyć w żadnej sytuacji.
Gdy pierwsza część Ultimate Fighting Championship ukazała się na Dreamcasta, fani nie mogli wyjść z podziwu, jak znakomicie udało się autorom uchwycić całą istotę tego męskiego „sportu". Tytuł zdobył dużą popularność, tak że powstanie sequelu było kwestią czasu. Wprawdzie Crave przygotowuje wersje na wszystkie konsole nowej generacji (na PS2 i GC pod nazwą UFC: Throwdown), jednak wszystko wskazuje na to, że X-Box otrzyma najbardziej dopieszczony produkt. UFC: Tapout 2 oprócz tradycyjnych trybów gry zawiera również ciekawie brzmiące Legend i Champion Road. W pierwszym z nich od razu zostajesz mistrzem, a cała zabawa polega na tym, by tytuł ten jak najdłużej utrzymać. Champion Road z kolei zrzuca Cię na sam koniec listy rankingowej, a Twoim celem jest oczywiście mistrzostwo. Mamy jeszcze opcje kariery, gdzie kierujemy poczynaniami jednego z 43 zawodników, w tym tak znanych jak Murilo Bustamante, Tito Ortiz czy Mark Coleman. Każdego z nich cechuje siła i szybkość kopnięć oraz uderzeń i umiejętności walki w zwarciu\parterze - wszystko zgodne z rzeczywistymi umiejętnościami. Równie realistycznie należy ocenić prezencję fighterów. Wyglądają po prostu świetnie - nie sposób nie poznać któregokolwiek. Twarze, muskulatura czy ruchy wykonano doskonale, a do tego ponoć poprawiono kwestię pojawiających się na ciałach postaci potu i krwi. Jeśli mimo wszystko znudzą nam się owi killerzy, możemy - przy pomocy edytora - stworzyć własnego. Z obliczeń autorów wynika, iż możliwe są dokładnie 149,292 kombinacje, więc może uda się stworzyć siebie i zobaczyć, jak sprawujemy się w pojedynkach z najlepszymi.
Aby jeszcze mocniej urealnić widowisko UFC, developer obiecuje zwiększyć znaczenie walki w parterze. Jako że większość walk właśnie tam się kończy, mamy tym razem więcej opcji do wykorzystania w takiej sytuacji. I tak, oprócz zwykłych „cepów" na twarz, możemy założyć nowe dźwignie i duszenia, co jednak wcale nie oznacza, że przeciwnik nie ma szans się z tego uwolnić - w przeciągu kilku sekund to my możemy być „pod wozem". Kiedy publiczność widzi takie akcje, na hali zwykle zapanowuje wielka wrzawa, a i sędziemu otwierają się usta. Autorzy postanowili ulepszyć coś także w kwestii dźwięku, zatrudniając do pomocy Bruca Buffera (konferansjera ringowego) i kilku sędziów z Vale Tudo. Efektownym wejściom na ring towarzyszy muzyka, charakterystyczna dla danego fightera. Co ciekawe, ponoć sami możemy dodawać swoje ulubione utworki do gry.
Nie ma co zaprzeczać - dla fanów UFC będzie to pozycja absolutnie obowiązkowa. W połowie lutego przekonamy się, czy ilość zmian okaże się wystarczająca, by zachęcić do kupna weteranów pierwszej części. Z mojej strony wypada tylko podpowiedzieć: zacierajcie rączki, bo będzie ostro.
(...) w tle jeziorko. Jak scena, a my jak publika. No i widze Mistrza, jak do niego podbiega taki podpity malolat nizszy o glowe, mistrz do tylu krok, rece w rozsypce, dwa sybkie strzaly, mistrz pada, malolat mu kopa. Mistrz sie podniosl jednak, pozycje przyjal w trybie magicznym, na to malolat dwa szybkie strzaly, mistrz pada i to byl koniec.