PATak i nie. Owszem uderzacz powinien znać te podstawy, ale nie po to, żeby obronić się przed judoką, bo przed obaleniem judoki, który ćwiczy tylko to, nie obroni się, ćwicząc zwarcie raz na tydzień, czy na dwa.
Absolutnie nie masz racji. Wbrew pozorom obalenie kogoś kto zna podstawy nie jest proste tym bardziej jeśli np. jesteśmy w stanie umiejętności wspomóc siłą i masą ciała (np. przewagą nad przeciwnikiem w tym aspekcie). Oczywiście, że różnice w proporcjach umiejętności pomiędzy judoką a uderzaczem w walce w zwarciu są znaczne, ale absolutnie nie znaczy to, że nie można się przed sprowadzeniem do parteru obronić (lub przynajmniej nawiązać walkę) nie ćwicząc wiele lat 5 razy w tygodniu.
PANatomiast, żeby walczyć w zwarciu z grapplerami, trzeba ćwiczyć chwytany styl i basta.
Nikt nie napisał, że do walki z grapplerami wystarczy suplement w postaci jednego treningu w tygodniu. Jeśli jednak ktoś chce nabyć podstawowe umiejętności zabezpieczające go przed sprowadzeniem do parteru czy nie rozłożyć się niczym Najman jeśli to się już stanie niestety jest zmuszony włączyć jakiś styl chwytany do swojego repertuaru, w jakiejkolwiek ilości. Podstawą nadal będzie stójka oczywiście jako styl bazowy i tym zapewne karateka będzie chciał rozwiązać sprawę, ale sama stójka to niestety zdecydowanie za mało.
Przykładem jestem ja sam, chciałem nabyć umiejętności do walki w parterze na odpowiednim na dla mnie poziomie, więc trenuję przekrojowo w tym bjj. Pamiętam swoje pierwsze treningi i mimo wielu lat związanych ze sportami walki w zwarciu i parterze zachowywałem się jak niepełnosprawny (klasyczny przykład uderzacza, który nigdy nie miał z tym do czynienia). Po jakimś czasie wiedziałem już przynajmniej co robić i jak nie dać się wykańczać w kilkanaście sekund z byle jakim grapplerem.
PAJeszcze jedno: jeśli chodzi o kwestie spraw sądowych po "samoobronie", to najbezpieczniejsze są jednak low kicki. Ryzyko złamania kości udowej jest nieduże, a ktoś, kto ma nieprzyzwyczajone uda, najdalej po dwóch konkretnych lowach w to samo miejsce straci ochotę do dalszej konfrontacji. A jak nie przesadzimy, jest duża szansa, że nie zostanie nawet siniak, którym mógłby się potem pochwalić policji. Oczywiście, jak zostaniemy chwyceni, ta taktyka odpada.
Absolutnie się z tym zgadzam, nie raz o tym pisałem. Sam low kick lub seria low kicków potrafi załatwić sprawę w niektórych przypadkach (np. zaczepia nas pijaczek albo jakiś zupełny amator) i jest jakąś alternatywą dla mordobicia.