Karma: Nie mowie, ze nie szanuje osiagniec Bruce'a Lee. Mowie tylko, ze nie widzialem go nigdy w akcji.
A filmy uwazama za nedzne, jak wszystkie filmy tego typu. Jak leci w TV taki film i przypadkiem obejrze (bo moze cos ciekawego bedzie), to zawsze mam takiego dola, ze przez kilka dni nie moge trenowac. Lubie ogladac
walki K1, czy Pride, bo to duza inspiracja, ale nie Big Bossa. Zapisalem sie na SW, nie po obejrzeniu filmu (jakby takich filmow nie bylo, to bym pewnie wczesniej sie zapisal), tylko po obejrzeniu full-contactowych zawodow Karate. Nie neguje umiejetnosci Bruce'a, bo ich nie znam, wiem tylko tyle, ze mial ladna technike kopniec (to akurat widzialem), ktorej brakuje we wspolczesnych filmach.(co nie znaczy ze jego filmy byly dobre)
Nie widze wiekszych roznic miedzy filmami Bruce'a, a filmami VanDamma, poza ta roznica ze VanDamme mial osiagniecia sportowe (2, albo 1 miejsce na ME juniorow, kategoria kumite, Kyokushin Karate).
(...) w tle jeziorko. Jak scena, a my jak publika. No i widze Mistrza, jak do niego podbiega taki podpity malolat nizszy o glowe, mistrz do tylu krok, rece w rozsypce, dwa sybkie strzaly, mistrz pada, malolat mu kopa. Mistrz sie podniosl jednak, pozycje przyjal w trypie magicznym, na to malolat dwa szybkie strzaly, mistrz pada i to byl koniec.