Nie, nie zboczyłam. No...prawie, bo pączka, którego wczoraj dostałam zjadłam.
Poza tym w normie, tylko jakieś przesilenie wiosenne czy co.... bo wcześniej chodzę spać i
nic mi się nie chce.
Na siłowni byłam - chodzę regularnie co drugi dzień (poza tym jednym 'załamaniem' wspomnianym powyżej) - wszystko, łącznie z rozgrzewką i aerobami po zajmuje mi 1,5h.
Minął miesiąc od kiedy poszłam na siłownię po raz pierwszy i muszę powiedzieć, że zdecydowanie bardziej mi się podoba niż aeroby.
Co do rezultatów to nie bardzo je widzę, ale jeszcze się nie przejmuję. Tzn. ogólnie poprawę zauważyłam - więc trochę większe obciążenia (o czym pisałam) i dużo łatwiej mi brzuszki robić)
Tzn. w sumie mam wrażenie, że jakoś ręce mi schudły - a może mi się tak wydaje? Nie mogę porównać, bo ich wcześniej nie mierzyłam, ale tak jak dzisiaj robiłam rozgrzewkę na wiosłach to mi się inne wydały:D:D
Jedzeniowo się zaniedbałam z zapisywaniem - tzn. mam pozapisywane do podwieczorku i zawsze siły brak na dopisanie kolacji - ale jakoś się specjalnie nie różnią - a jak już jestem po obiedzie i widzę, że brakuje białek/ tłuszczy to staram się na kolacji uzupełnić. Poza tym kilka razy zjadłam poza domem i nie wiedziałam jak liczyć (ale też bez ekscesów: grillowane mięso albo tuńczyk + sałatka). Postaram się bardziej. Tym bardziej, że ciągle jakoś nie mogę dobić do tych 1700 kalorii, no chyba, że lampkę wina wypiję to jest w sam raz...
A cisza bo przy tym zmęczeniu wiosennym jeszcze na jakiś pisaniowstręt cierpię chyba.
Np. wątek o burpee challenge przeczytałam, zrobiłam, ale sił na dopisanie się zabrakło;)
Poprawię się.
Jutro zgrzeszę pewnie czymś na imprezie - od razu się usprawiedliwiam. Dużo zgrzeszyć pewnie się nie uda bo wcześnie muszę wyjść, a poza tym, jak pokazała ostatnia impreza, jestem już wstanie zapanować nad kompulsywnym jedzeniem nawet jak wokół tyle chipsów, przekąsek etc - mam nadzieję, że jutro też się uda.