Pierwszy: Nabieg do ataku zaczynam z 3-4 metra.
Mam problem z wyczuciem tępa. Nauczono mnie:
-Gdy wystawiający ma piłkę w rękach robię nabieg i tu jest ok , jest podstawa;)
grając jeszcze w gimnazjum wszystko robiłem automatycznie nie wiedząc nawet jak . Niestety w siatkówkę nie grałem już sporo czasu.
Zgubiłem całkowicie tempo i wyskok.
Pierwszy problem polega na tym , że nie wiem kiedy mam się wybić, gdy piłka znajduje się w najwyższym punkcie , czy jeżeli zbliża się do najwyższego pkt czy wtedy, gdy zaczyna spadać. Jest jakaś rada aby "złapać" piłkę na najwyższym zasięgu ?
Drugi problem polega na tym, iż często znajduje się pod piłką i zbijam jak to mówią " przed siebie". Na to też chciałbym znaleźć radę.
Wiem , że każdy ma inne sugestie i przyzwyczajenia. Proszę o jakieś logicznie i w miarę spójne odpowiedzi, z których mogę coś wywnioskować :)