Przede wszystkim zacznij mierzyć temperaturę, najpierw 3xdziennie przed posiłkami przez 3dni, po 3 dniach oblicz średnią. Potem mierz rano i wieczorem (przed kolacją) żeby sprawdzić, czy są efekty. A w Twoim przypadku istotna jest na razie nie kaloryczność posiłku, ale jej rodzaj. Powinnaś jeść wyłącznie rzeczy tzw. ciężkostrawne. Na ich strawienie zużywane są dodatkowe kalorie, podnosząc metabolizm i temp. ciała. Przede wszystkim białko - mięso, ryby, chuda wędlina, jaja. Mięso najlepiej upieczone, podobnie ryby - chodzi o to, żeby miało twardą skórkę, co 'utrudnia' trawienie, ale w dobrych zamiarach
. Jajka - na twardo, z powodu j.w. Dalej - warzywa zielone liściaste - brokuły, szpinak, sałata, kapusta pekińska i in. (np. mieszane surówki z białej i czerwonej etc) w dużych ilościach, innych warzyw już nieco mniej, jeden owoc do posiłków. Pieczywo, o słodyczach nie wspomnę, raus! Do każdego posiłku łyżka oleju lnianego dla regulacji ukł. hormonalnego, tran, multiwitamina typu Bodymax/Centrum. Wszystko to w stosunkowo niewielkich dawkach, ale co 3-4godz., żeby organizm cały czas pracował nad trawieniem i zużywał kalorie. Trening - zwykłe aeroby, jak wspomniałem, są tu kiepskie, bo zapewne ciężko Ci się spocić
. Dla dalszego podbicia metabolizmu spróbuj treningu HIIT, na początek co 2-3 dzień. Szczegóły wyrzuci Ci wyszukiwarka, ale generalnie będzie to wyglądać tak: kilku -kilkunastominutowa rozgrzewka (przebieżka),
rozciąganie nóg, i 60sek trucht - 30 sek sprint na max - 30sek trucht - 30sek sprint - 30sek trucht - 30 sek sprint - 60sek (lub więcej) trucht. Do tego zestaw Kelp+300mgwitE+Bilobil/Gingkofar 3xdziennie, z tranem lub olejem lnianym, pierwszy raz rano na czczo, dalsze pomiędzy posiłkami. I zaprowadź dziennik z pomiarami temperatury, posiłkami, czasem treningu. Jeśli masz ciśnieniomierz - notuj też ciśnienie i tętno.
"Wszystko jedno gdzie się żyje,
Raz się chudnie, raz się tyje..."