Cześć, lekko ponad 3 tygodnie temu postanowiłem zapisać się na kierunek o profilu wojskowym. Jednym z etapów rekrutacji są testy sprawnościowe w przyszłym tygodniu, więc czasu na przygotowanie praktycznie nie miałem. Będę musiał wykonać bieg wahadłowy. Przez pierwsze 2,5 tygodnia intensywnie trenowałem bieganie sprintem i truchtem. W tym tygodniu we wtorek byłem na hali sportowej, żeby sprawdzić w jakim czasie wykonuje 10x10. Rozstawiłem chorągiewki i linie mety nagrywałem telefonem. Pierwsze kilka biegów próbowałem zrobić na różne sposoby, żeby ocenić jaka metoda daje najlepsze efekty, ale wyszło mi, że najlepiej jak po prostu bez myślenia cisnę z całych sił w jedną i drugą stronę. Ostatnie cztery biegi zrobione tą metodą mieściły się w czasie z nadmiarem czasu 0,2-1.0 sekund.
W środę nie robiłem prób, a w czwartek udało mi się zmieścić w czasie tylko w niektórych biegach. W piątek próbowałem zrobić jeszcze dwie próby, ale też czas za duży o około 0,3 sekundy. W piątek moje nogi były już w naprawdę okropnym stanie. Po trzech tygodniach intensywnego treningu, czułem jakby mi je ktoś poprzedniego dnia porządnie kijem obił.
Mam jeszcze cztery dni, żeby porządnie wypocząć, dlatego postanowiłem nie podejmować już żadnego wysiłku. Jak widzicie nawet nie mam już jak sprawdzić, czy jestem w ogóle do tego testu przygotowany. Nerwy są. Chyba wszystkie próby, które podejmowałem były robione na mocno wymęczonych nogach. Jak jeszcze nie było tak źle, to w czasie dałem rade się zmieścić, jak było gorzej, to nie zdawałem (jakieś 0,1-0,5 sekundy za dużo najczęściej).
Na testy sprawnościowe muszę stawić się z samego rana w innym mieście, więc będę spał w nocy tylko chwilę.
Wydaje mi się, że je zdam jeśli nogi wypoczną, a w momencie biegu będę dobrze rozgrzany i doładuje się jakimiś wspomagaczami.
Proszę o jakieś rady jak się przygotować, żeby za te kilka dni mieć kopa maksymalnego. Obecnie smaruje nogi maścią rozgrzewającą, staram się uzupełnić glikogen, zakupiłem paczkę przedtreningówek.
W środę nie robiłem prób, a w czwartek udało mi się zmieścić w czasie tylko w niektórych biegach. W piątek próbowałem zrobić jeszcze dwie próby, ale też czas za duży o około 0,3 sekundy. W piątek moje nogi były już w naprawdę okropnym stanie. Po trzech tygodniach intensywnego treningu, czułem jakby mi je ktoś poprzedniego dnia porządnie kijem obił.
Mam jeszcze cztery dni, żeby porządnie wypocząć, dlatego postanowiłem nie podejmować już żadnego wysiłku. Jak widzicie nawet nie mam już jak sprawdzić, czy jestem w ogóle do tego testu przygotowany. Nerwy są. Chyba wszystkie próby, które podejmowałem były robione na mocno wymęczonych nogach. Jak jeszcze nie było tak źle, to w czasie dałem rade się zmieścić, jak było gorzej, to nie zdawałem (jakieś 0,1-0,5 sekundy za dużo najczęściej).
Na testy sprawnościowe muszę stawić się z samego rana w innym mieście, więc będę spał w nocy tylko chwilę.
Wydaje mi się, że je zdam jeśli nogi wypoczną, a w momencie biegu będę dobrze rozgrzany i doładuje się jakimiś wspomagaczami.
Proszę o jakieś rady jak się przygotować, żeby za te kilka dni mieć kopa maksymalnego. Obecnie smaruje nogi maścią rozgrzewającą, staram się uzupełnić glikogen, zakupiłem paczkę przedtreningówek.