W czwartek fizjoterapeuta zabronił mi wiosłować i dźwigać do conajmniej jeszcze jednej sesji fizjoterapii. Nie wiem co w związku z tym robić, ale czuję się po fizjo tak świetnie, że chyba go zignoruję (wiem wiem, palanteria na 100%).
Czwartek: 2 h treningu wioślarskiego, mocno męczącego
Piątek: Nic
Sobota: 40 minut biegania na wolnym powietrzu, pierwszy raz od czasów licealnych, biegam BEZNADZIEJNIE i strasznie mnie to zmotywowało do biegania.
Z miska kiepsko, bo nadal nie miałam czasu na zrobienie poważnych zakupów, na dodatek jadę do Polski w środę, więc nadal tych zakupów na poważnie nie zrobię.
Miska z 10go obejmuje szacunkowa kolacje serwowana, nie mam pojecia do konca co było na talerzu).
Mam takie głupie pytanie: zdarza mi się nie wyrobić wszystkich kalorii/makonutrientów do wieczora (bardzo trudny dzień w pracy, dużo biegania po różnych miejscach, brak czasu na jedzenie). Mam się wówczas napchać na wieczór po powrocie do domu, czy po prostu zignorować taki "kiepski" dzień i starać się, żeby nie zdarzał się?
Zmieniony przez - ladyrower w dniu 2012-05-12 12:27:12