Prasa o sztukach walki

Przede wszystkim chciałbym Wam podziękować za wsparcie. Gdy składałem rezygnację, obawiałem się, że jako osoba ze środowiska RM nie znajdę u Was poparcia. Obawiałem się też, że moja rezygnacja zostanie odebrana jako celowa, jako prowokacja ze strony RM z mym udzialem. jest inaczej, i dziś dzięki temu szumowi i zabiegom RM mam wsród Was wielu znajomych, przyjaciół, osób, które wspierają. Serdeczne dzięki.
zmiana dyscypliny ? no przecież ktoś kiedyś rzekł, że "karate jest tylko jedno" chyba Funakoshi. A że Tang Soo Do to karate koreańskie to ...:). poza tym kto powiedzial, że nie moge cwiczyć i karate , ha ha

Jacek, w "Seksmisji" też trzymali ludzi pod ziemią wmawiając im że na powierzchni nie ma życia, a jak już wyleźli na powierzchnię to się okazało że nie jest tak źle...

I też, tak jak tu, kwestie związane z ich ucieczką przekłamano i wykorzystano propagandowo.

Tenshin, zaczynasz mi imponować, to już Twoja druga bardzo mądra wypowiedź na SyFyDy w ciągu 24 h!! Brawo!

Jacku, zawsze miałeś wsparcie w nas, nie tylko poklepanie po plecach, no i to powiedzonko - "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie", wraca jak bumerang. Ale ja ze swojego miejsca mogę zapewnić Twoich naśladowców - każdemu pomogę na ile będę mógł, bez oczekiwania czegoś w zamian - głowa do góry Mistrzu!

Widzieliście komentarze pod artykułem? Redakcje usunęła jakiś niestosowny wpis (nie pamiętam jaki) i dobrze, ale co ciekawe, że usuwają wszystkiego co jest nie na rękę pewnym osobom! To duży plus dla redakcji, bo widać, że są to bardzo obiektywni ludzie i nie dają się zmanipulować!! Redakcja "Nowego Dzwony" - gratulacje i dziękuje za to!

Spokojnie Kuro nie warto się aż tak unosić.

Za każdym takim donosem coraz bardziej traci wiarygodność.
Szkoda, że spraw nie wytacza, szybko dostałby etykietkę pieniacza sądowego z powodu absurdalnie błahych oskarżeń i nikomu by już nie zagrażał...

Kuro, priv

No ja też nie pałam sympatią, ale nie ma co się przejmować, emocjonować i nadto zwracać uwagi. Nawet komentować nie ma sensu. Co nie znaczy, że należy być obojętnym na to, o nie, wręcz przeciwnie, należy walczyć i dać sobą pomiatać.