ziutalek
Chciałbym wszystkim podziękować za możliwość wzięcia udzialu w takim ciekawym spotkaniu w jakze doborowym towarzystwie. Nie ma to jak spotkac tyle osob, które zrównałyby mnie z ziemia w 10 sekund jakbym szybko od nich uciekal … (kelnerowi wystarczyłyby zapewne 2 sekundy)
Jako ze jako byłem jedynym "obcym" uczestnikiem seminarium Dachenga , tak wiec czuje się zobligowany zdac po krotce relacje. Miałem to szczescie, ze będąc tam „rodzynkiem” zostalem otoczony szczegolna opieka/specjalnymi dokładniejszymi wytłumaczeniami technik, za co chciałbym serdecznie podziękować.
Rozpoczęliśmy nieoficjalna rozgrzewka w formie gry „w Zośke”, w której brylowal kolega z kyoka. Na początku były cwiczenia polegające na „wyobrażaniu sily” (przepraszam za brak znajomości fachowej terminologii w tym zakresie) zakończone efektownym przejsciem do kolejnego cwiczenia. Jeden z kolegow zbytnio się zrelaksowal (omdlal) i zaliczyl „face-planta” dołączając do grona 43 rannych, o których wspominal Cynik. Jako ze wykonywałem kiedys podobne pady, myślałem przez dluzsza chwile, ze to jest efektowne przejscie do kolejnej techniki…
Nastepnie przeszlismy do ćwiczeń „pchających rak” – ich idea podobna jest do „lepkich rak” z wing chun, tak wiec duzo szybciej przyszlo mi zalapanie o co w tym chodzi. Troche zaskoczony byłem niektórymi wykończeniami technik, np. tym, ze po wypracowaniu luki w obronie przeciwnika następowało … pchniecie przeciwnika, zamiast najprostszego uderzenia w twarz itp. Chyba, ze chodzilo tutaj o pokazanie bardziej pokojowego rozwiązania.
Poźniej skupiliśmy się na kilku technikach samoobrony, zas koniec zajec poswiecony był sparingom zadaniowym. Ja niestety się tylko przypatrywałem ze względu na brak ochraniaczy/rękawic, w których wszyscy ćwiczyli. W sumie brakowalo mi technik uderzanych, ale w tak krotkim czasie trudno jest wszystko pokazac.
Glowna czesc zlotu opisana zostala doskonale przez Cynika, tak wiec nie będę już niczego dodawal. Zreszta wlasnie przez niego i jego genialny pomysl z wypychaniem biodrami do gory partnera ważącego >100kg miałem pierwsze zakwasy od momentu, gdy przestalem trenowac plywanie kilkanaście lat temu…
Jeszcze raz chciałbym Wam podziękować za możliwość nauki tylu nowych, ciekawych rzeczy, zaprezentowanych przez doskonałych instruktorow.
Zmieniony przez - ziutalek w dniu 2009-02-02 12:21:57
Jako ze jako byłem jedynym "obcym" uczestnikiem seminarium Dachenga , tak wiec czuje się zobligowany zdac po krotce relacje. Miałem to szczescie, ze będąc tam „rodzynkiem” zostalem otoczony szczegolna opieka/specjalnymi dokładniejszymi wytłumaczeniami technik, za co chciałbym serdecznie podziękować.
Rozpoczęliśmy nieoficjalna rozgrzewka w formie gry „w Zośke”, w której brylowal kolega z kyoka. Na początku były cwiczenia polegające na „wyobrażaniu sily” (przepraszam za brak znajomości fachowej terminologii w tym zakresie) zakończone efektownym przejsciem do kolejnego cwiczenia. Jeden z kolegow zbytnio się zrelaksowal (omdlal) i zaliczyl „face-planta” dołączając do grona 43 rannych, o których wspominal Cynik. Jako ze wykonywałem kiedys podobne pady, myślałem przez dluzsza chwile, ze to jest efektowne przejscie do kolejnej techniki…
Nastepnie przeszlismy do ćwiczeń „pchających rak” – ich idea podobna jest do „lepkich rak” z wing chun, tak wiec duzo szybciej przyszlo mi zalapanie o co w tym chodzi. Troche zaskoczony byłem niektórymi wykończeniami technik, np. tym, ze po wypracowaniu luki w obronie przeciwnika następowało … pchniecie przeciwnika, zamiast najprostszego uderzenia w twarz itp. Chyba, ze chodzilo tutaj o pokazanie bardziej pokojowego rozwiązania.
Poźniej skupiliśmy się na kilku technikach samoobrony, zas koniec zajec poswiecony był sparingom zadaniowym. Ja niestety się tylko przypatrywałem ze względu na brak ochraniaczy/rękawic, w których wszyscy ćwiczyli. W sumie brakowalo mi technik uderzanych, ale w tak krotkim czasie trudno jest wszystko pokazac.
Glowna czesc zlotu opisana zostala doskonale przez Cynika, tak wiec nie będę już niczego dodawal. Zreszta wlasnie przez niego i jego genialny pomysl z wypychaniem biodrami do gory partnera ważącego >100kg miałem pierwsze zakwasy od momentu, gdy przestalem trenowac plywanie kilkanaście lat temu…
Jeszcze raz chciałbym Wam podziękować za możliwość nauki tylu nowych, ciekawych rzeczy, zaprezentowanych przez doskonałych instruktorow.
Zmieniony przez - ziutalek w dniu 2009-02-02 12:21:57
dacheng
, ale w naszym systemie, kładącym główny nacisk na doskonalenie koordynacji neuro-mięśniowej są niezbędnym przygotowaniem do dalszej pracy:
wuxia
Jodan
