
05.12.2005. Porażką zakończyła się wyprawa Mihaly Kotaia do Nottingham. Miał to być kontrolny pojedynek przed rewanżem z Sebastianem Lujanem, jednak węgierski mistrz świata IBO w wadze lekkośredniej nieoczekiwanie przegrał ze Stevem Conwayem. Po dziesięciu rundach sędzia Shaun Messer wysoko wytypował wygraną Anglika 98-92.
Conway (33-6, 6 KO) wygrał pierwszą rundę, ale w drugiej i trzeciej dominował Kotai (32-2-1, 16 KO). Anglik ożywił się od czwartej rundy, zdołał nawet posłać Kotaia na deski, i odtąd pojedynek miał wyrównany przebieg.
Po gongu kończącym dziesiątą rundę sędzia ringowy uniósł w górę rękę Conwaya. Wysoka punktacja - 98-92 - trochę krzywdzi Kotaia, bo walka był wyrównana i każdy z bokserów mógł zostać zwycięzcą, ale obiektywnie patrząc Miszi zaprezentował się bardzo słabo.
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)