Kto widział, jak Zatopek biegnie, rozumiał, że długodystansowiec ciężko pracuje. Grymas na twarzy, kręcenie głową - Zatopek od połowy każdego biegu wyglądał tak, jakby za chwilę miał paść na bieżnię i umrzeć. Nabierali się na to przeciwnicy.
Zatopek był innowatorem. Wprowadził do treningu metodę interwałową, wymyśloną przez niemieckiego trenera Toniego Netta - ćwiczył przeplatając okresy przyśpieszenia z wolniejszym biegiem (krążyły plotki, że trenował w ciężkich żołnierskich butach, aby potem tym lepiej czuć się w lekkich lekkoatletycznych pantoflach). Na zawodach biegał tak, jak na treningach. Przeciwnicy załamywali się, nie wytrzymując nierównego tempa, ciągłych przyśpieszeń.
Zatopek, nazywany "Czeską Lokomotywą", stał się jednym z najwspanialszych sportowców wszech czasów, gdy w Helsinkach w roku 1952 wygrał wszystkie biegi długie: 5000 m, 10 000 m i maraton, w którym wystartował po raz pierwszy w życiu.
Brytyjski biegacz Jim Peters wspominał, że Zatopek przed startem radził się go, jak biec. Odpowiedział, że trzeba mądrze rozłożyć siły, a nie biec szybko od początku.
Po przebiegnięciu w ostrym tempie 25 kilometrów Zatopek zbliżył się do niego i zapytał: - Może teraz nieco przyśpieszymy? Peters przyśpieszył. Po trzech następnych kilometrach Zatopek zapytał: - Co jest? Dlaczego nie przyśpieszamy? Skończyło się na tym, że Peters wycofał się z trasy.
W swojej karierze Zatopek pokonał wiele barier, które wydawały się nie do pokonania. Jednocześnie wraz z nim skończyła się era romantyzmu w maratonach. Później w maratonach wygrywali tylko ci, którzy całkowicie poświęcili się bieganiu na długich dystansach. Do nich należał Alain Mimoun, Francuz pochodzący z Algierii, który wygrał w Melbourne. Zatopek przybiegł wtedy na dalszej pozycji, Mimoun zaczekał na niego za metą, co było pięknym gestem
>>SAPSP<<