Sensacyjny wywiad Salety dla "Super Expressu"
O walce w Ostrołęce, milionie złotych utopionych w nieudanej inwestycji, karierze w Hollywood i Gołocie.
- Dlaczego zdecydowałeś się na rozmowę z nami o prywatnych sprawach?
Przemysław Saleta (37 l.): - Chciałem wyjaśnić kilka spraw. Robię to dla Kasi Kraszewskiej, ponieważ niesłusznie jest posądzana o wiele rzeczy, między innymi o rozbicie mojego małżeństwa z Ewą.
Zawsze miałem w nosie, co o mnie wypisują gazety. Żyłem jak chciałem, nie ukrywałem swoich związków. Ale teraz, kiedy Kasia płaci za to wysoką cenę, postanowiłem przerwać milczenie. Moje małżeństwo z Ewą rozpadło się zanim poznałem Kasię. W styczniu zeszłego roku złożyłem w sądzie w Warszawie pozew rozwodowy. Rozprawa nie doszła do skutku, ponieważ nie dowiozłem na czas zaświadczenia o zarobkach. Mam zamiar przyjechać do Polski na początku grudnia, wtedy dopełnię niezbędnych formalności...
- ...i stoczysz jubileuszową 50. walkę bokserską?
- Tak, wystąpię 1 grudnia na gali w Ostrołęce organizowanej przez Andrzeja Gmitruka. Rywala musi zatwierdzić Don King, bo nadal jestem z nim związany kontraktem. Wiem, że King planuje już mój następny występ, 7 stycznia w Nowym Jorku.
- Czyli Gołota odpada...
- Ja chciałbym z nim walczyć, ale nie sądzę, żeby on się na to pisał. Nasze spotkanie w Chicago można byłoby nieźle sprzedać, ale nie za tak wielką kasę, jaką życzy sobie Gołota. A on lubi kasę, nigdy tego nie ukrywał.
- Gołota ma kasy jak lodu, a ty podobno wpadłeś w duże finansowe kłopoty...
- Owszem, utopiłem milion złotych w Saleta Fight Club w Warszawie i przez to straciłem w pewnym momencie płynność finansową. Myślę jednak, że ureguluję wszystkie należności w ciągu roku. Nie uchylam się od ich zapłacenia.
- To z powodu kłopotów finansowych uciekłeś z Polski?
- Nie uciekłem do Ameryki, tylko wyjechałem, nigdzie się nie ukrywam. Wyjazd był moim pomysłem na normalne życie. Myślałem, że tutaj gazety w końcu zostawią mnie w spokoju. Tu poznałem ludzi, dzięki którym otworzyły mi się nowe możliwości zawodowe.
- Jakie?
- Filmowe. Poznałem Rocka Andersona z agencji talentów, mam już za sobą próbne zdjęcia, które bardzo dobrze wypadły. Ale mam świadomość, że jest to dla mnie możliwość zarobienia pieniędzy ze względu na moje warunki fizyczne i karierę w kick boxingu, a nie ze względu na aktorskie umiejętności.
- Kiedy debiut?
- W drugiej połowie stycznia mam wystąpić w telewizyjnym serialu "Prison brake", którego akcja rozgrywa się w więzieniu. To ma być większa rola, a wcześniej jakiś epizod w filmie.
- Boże Narodzenie spędzisz z żoną i z dzieckiem?
- Chciałem, żeby Ewa z Nadią przyjechały do USA na święta i Nowy Rok. Robiłem to dla dziecka. Kocham córkę i nie chce z nią tracić kontaktu tylko dlatego, że nie mogę się dogadać z jej mamą. Nie mogę jednak pogodzić się z tym, że kilka dni po mojej rozmowie z Ewą na temat świąt czytam o tym w "Fakcie". Ponieważ nie jest to pierwszy taki przypadek, miarka się przebrała. Niestety, więc święta spędzę bez dziecka.
- Twoja żona mówi, że cię kocha, wybacza, chce żebyś wrócił.
- Smutne jest to, że nigdy mi tego nie powiedziała osobiście, tylko w gazetach. Nie rozumiem, dlaczego rozmawia ze mną przez gazety, do czego jest jej to potrzebne?
- Może chce uderzyć w twoją partnerkę?
- Nie uda jej się, bo Kasia to silna dziewczyna, doskonale sobie radzi.
- Siedząc u ciebie w portfelu?
- To są słowa mojej żony, zarzuty bez pokrycia. Nie muszę utrzymywać Kasi, bo właśnie podpisała kontrakt z agencją modelek Michele Pommiere. Byłem świadkiem, jak zabiegali o nią szefowie dwóch agencji modelek, prześcigając się w ofertach. Kasia nie potrzebuje tu żadnych pleców, sama dochodzi do wszystkiego. Czasami służę jej pomocą, doradzam i mobilizuje. Znam Miami, mieszkałem tu przez pięć lat, więc jest mi łatwiej. Kasia jest bardzo ambitna i nie przyjęłaby ode mnie żadnych pieniędzy skoro je może zarobić. Wynajmuję jej piękny apartament w Miami Beach (za 1000 dolarów miesięcznie - przyp. red.).
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)