1. Po przegranej z Alistairem Overeemem, według opinii wielu nieprawidłową decyzją sędziowską, Vitor Belfort nie ma powodu do zmartwień! Będzie miał bowiem okazję znów zawalczyć na tym ringu, o którym większość, nawet tych uznawanych za 'topowych', fighterów różnych wag marzy i wierzy, że kiedyś będzie miało to szczęście.
Będzie to być może dla wielu duża niespodzianka i niektórzy mogą mieć mieszane uczucia co do tego, ale fakt jest faktem - Vitor Belfort wraca do Pride i zawalczy już 1 lipca z Yoshikim Takahashim - kolejnym powracającym do Pride weteranem, który wcześniej miał już okazję zmierzyć się z Igorem Vovchanchynem i Heathem Herringiem (obie walki niestety przegrał przez KO/TKO). Japończyk większość kariery przewalczył w Pancrase i nie może poszczycić się, oprócz Wallida Ismaila (wygrana przez decyzję w 1997 roku), zwycięstwami ze znanymi/topowymi zawodnikami. Vitor jak wiadomo również ostatnio nie radzi sobie dobrze, ale Takahashi nie powinien imo być dla niego przeszkodą. Jeśli tę walkę przegra lub będzie walczył słabo, to imo nie ma dla niego miejsca wśród fighterów Pride...
2. Hermes Franca wraca do UFC! Pierwszą przeszkodą na drodze Francuza będzie młody i utalentowany Roger Huerta. Powrót ten niewątpliwie jeszcze bardziej wzmocni i tak już bardzo ciekawie moim zdaniem obsadzoną wagę lekką organizacji pod kierownictwem Dany White'a!
Jak wiadomo ostatnia przegrana Hermesa w UFC, to walka z Yvesem Edwardsem, który również wraca do UFC, więc, kto wie, być może obu Panom niedługo uda się spotkać i wyrównać rachunki?
Przeciwnik Francy legitymuje się rekordem 14-1-1 + 1 NC (w walce z Melvinem Guillardem - kolejnym zawodnikiem UFC). Na jego koncie nie ma żadnych znanych fighterów. Jedynym, o którym warto wspomnieć jest Matt Wiman (przegrał z Huertą przez decyzję) - nowy nabytek w UFC, który podczas swojego debiutu w Octagonie na gali UFC 60 uległ Spencerowi Fisherowi przyjmując piękne flying knee w drugiej rundzie.
Były moderator Sceny MMA i K-1 oraz elita SFD.