SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

tommo666 / dziennik / bieg po zdrowie

temat działu:

Trening dla początkujących

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 13873

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Błąd - po ostatnim biegu wypiłem litr coli, wątroba mi za to ładnie podziękowała. Swego czasu piłem tego świństwa po 2 litry dziennie, kompletnie sobie bebechy rozwaliłem, chociaż tego się nie czuje. Dziwna sprawa, wątroba nie reaguje w ogóle na tłuszcze czy posiłki przeładowane białkiem, ale na cole reaguje panicznie. Pewnie efekt tego zatrucia parę miesięcy temu. W efekcie test ortostatyczny wypadł paskudnie, ale nie na tyle paskudnie żeby całkowicie rezygnować dziś z treningu. W sumie 5 km z kawałkiem, tętno w okolicy 145, tempo - 6'20'', po korekcie odległości. Muszę pamiętać, żeby więcej tej coli nie pić, ani grama... eh, nałóg gorszy od alkoholu. Ciekawostka, organizm ludzki jest w stanie strawić 0,3 litra coli / tydzień (jedna puszka), wszystko powyżej truje wątrobę. Jedną kumpelę właśnie od coli pogotowie zabrało z perforacją żołądka - przetrawiło jej w końcu na wylot. U mnie były 3 wrzody, opamiętałem się w porę i przestałem to pić, po roku na kontrolnej gastroskopii ani nawet nadżerki.

No, niedługo wracam do treningów, jeśli nic nie wyskoczy.

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Wielka nuda, wątroba dalej się odzywa (o ile to wątroba), pyłki dalej nie dają mi żyć, nie mogę się przez tą alergię wysypiać i regenerować. Miałem tą wątrobę dokładniej zbadać, w gastroskopii wyszło ostre żółciowe zapalenie żołądka, ale skąd kasę na to brać... makroskopowo jest OK, z chemii +/- ok, można olać. Z ćwiczeń zrobiłem jedynie 4 serie ostrych wbiegów pod górkę, niewielką ale bardzo stromą. Ćwiczenie wyłącznie na wzmocnienie mięśni, bez ambicji do rozwijania szybkości czy wytrzymałości.

Żeby nie było że nudzę, ciekawostka - fruktoza, cukier owocowy, ma indeks glikemiczny 30, czyli ponad 2 krotnie mniejszy niż zwykły cukier używany na co dzień. Tak niski indeks oznacza, że cukrzycy mogą to jeść kilogramami i im glukoza we krwi nie skoczy. Oznacza to również, że zastąpienie zwykłego cukru glukozą wybitnie zredukuje ryzyko cukrzycy - jeśli ktoś miał przypadki w rodzinie, może wziąć pod uwagę :D

ps. i smaczniejsza jest.

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Kaszlali, kaszlali i wykaszlali. Znowu mnie rodzina zaraziła, kurcze, mam zerową odporność :D Inna sprawa, że gdy tyle osób kicha i kaszle naokoło, ciężko pozostać zdrowym. No nic, raptem 37 stopni, stan podgorączkowy. Akurat przyszła nowa gitara, zrobię sobie przerwę w oglądaniu świata za oknem. Z pozytywów - to coś, co pyliło, w końcu przestało i jako tako się wysypiam.

Może pora na małe podsumowanie, co udało się osiągnąć sportem, suplementami i zdrowym trybem życia, czego lekarze nie potrafili, pomimo wydania majątku na wizyty, badania i leki?

Będzie kompletnie niesportowo, no ale i "blog" nie jest typowo sportowy. Nie jest to bieg po mistrzostwo tylko po zwykłe zdrowie:

- znikł "zespół suchego oka", rok - dwa lata temu miałem oczy czerwone jak wampir po nocy przy kompie
- znikły wszelkie problemy z układem pokarmowym, nie licząc wątroby która dalej potrafi się odezwać. Koniec biegunek.
- znikły stany podgorączkowe, które miewałem regularnie
- znikł chroniczny ból gardła
- znikło ciągłe uczucie zmęczenia - no, solidnie się zmniejszyło.
- znikł nieprzyjemny zapach ciała
- znikł łupież łojotokowy (na głowie miewałem dosłownie otwarte, krwawe rany, teraz jest czysto - bez żadnych szamponów)
- znikł kompletny brak energii - dwa lata temu sukcesem było dla mnie przejście paru kilometrów, po jednym takim wyczynie do szpitala trafiłem z krwiopluciem, heh.
- znikły wszelkie problemy z cerą - trądzik na plecach, łuszcząca się skóra, nawet jedna upierdliwa brodawka, która długo opierała się wszelkim formom leczenia, znikła bez żadnych leków

Co zostało do zrobienia?

- paznokcie, dalej wyglądają jak u osoby po chemioterapii albo z ostatnim stadium gruźlicy. To jest doskonały wskaźnik zdrowia. Nic z nimi nie robię, obserwuję po prostu jak się zmieniają.
- obniżona odporność, jest dużo lepiej, ale nie doskonale
- kondycja, moje beznadziejne wyniki biegowe nie biorą się z braku wytrenowania czy złych warunków, to "coś" co mnie załatwiło, sprawia że się szybciej męczę
- dalej marznę w nogi - dużo, dużo rzadziej, ale jednak.
- wyzwanie - pozbycie się alergii. Nie wiem, czy to jest możliwe z punktu medycyny naturalnej, ale co tam, będę próbował.
- zwiększenie zdolności regeneracyjnych organizmu.

Zadania na lato?

- uzupełnienie poziomu witaminy D, to zadanie na dłuuugie miesiące. Parę lat unikania słońca nie da się nadrobić w weekend, heh
- regeneracja wątroby dietą, sporo zdrowia straciłem na cocacoli, czipsach i fajkach. Do tej pory zresztą się nie nauczyłem, dalej czasem jem i piję syfy :P
- rzecz najtrudniejsza - sprzątanie pokoju tak, żeby nie było w nim nawet odrobiny kurzu.
- dalej uzupełnianie poziomu NNKT, nie zapominać o jodzie

I pod koniec roku powinno już być +/- OK.

//edit

polazłem do lasu i nazrywałem pokrzyw, teraz siedzę i je wcinam... o satanie, jakie one są smaczne! A jakie zdrowe... nic nie ma tyle minerałów, co pokrzywa. Jakby ktoś chciał takie coś zrobić, to drobna uwaga - jak najdalej od dróg, pokrzywy ssą ołów jak pokręcone. Młode listki zerwać, wymyć dokładnie, sparzyć wrzątkiem, potem można z nimi co się chce robić. Do tego zacząłem zapijać się skrzypem, tak na wszelki wypadek - ma dużo krzemu, a to ładnie pomaga stawom.

Zmieniony przez - tommo666 w dniu 2009-05-06 23:19:49

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Alergia schodzi, siły wracają. Niecałe 2 km dobiegu do górki w lesie na tętnie spacerowym, 2 wbiegi, spokojny powrót, w domu 2 serie po 50 przysiadów. Zobaczymy, czy zakwasy się pokażą :D

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Dziś raptem 5 km z kawałkiem na tętnie ~143 (6'25''/km), żeby pomóc mięśniom w regeneracji po wczorajszym ostrym akcencie i zniwelować zakwasy. A nad moim domem jakaś plaga - wszyscy kaszlą, każdego gardło boli, ssą jedne tabletki, łykają inne. Tylko mnie póki co ominęło. Ale kurcze, ile można chorować? Ojciec już 4 raz w tym roku bierze antybiotyki, brat ciągle kaszle, matkę ciągle gardło boli... ehh, a to ponoć ja jestem osłabiony i chorowity. Chyba muszę parę razy jakiś zdrowy obiad ugotować dla całej rodziny. Niedługo zresztą może się wyprowadzę i będzie spokój.

Gitara jest cudowna, gra niemal sama. Znowu nazrywałem reklamówkę pokrzyw, do tego zainwestowałem w selen z witaminą E, ponoć po nim można dłużej i częściej. No to tyle z newsów :D

//edit - a pomarudzę

Ciało ludzkie wymaga do prawidłowego działania kilkudziesięciu różnych pierwiastków. Nawozy zazwyczaj składają się z kilku. Pomyślmy... roślina wyciąga z gleby powiedzmy 25 pierwiastków chemicznych, rolnik wysypuje na pole azot, fosfor, siarkę, wapń i magnez. Pytanie za 100 punktów - ile selenu wyciągnie taka roślina z ziemi, z której przez ostatnie 30 lat wyciągano ten pierwiastek, ale ani razu nim nie nawożono? Ile wyciągnie jodu? Ile miedzi? Cynku? Żelaza? Chromu? Aktywnego krzemu? (można tak wyliczać jeszcze pewnie długo).

Podobno różnice stężenia niektórych pierwiastków w roślinach rosnących dziko, a tych rosnących na polach, są czasami nawet kilkudziesięciokrotne. Chyba to jest kluczem do rozwiązania zagadki - jak to jest, że starożytni Polanie żyli sobie spokojnie w okolicach dzisiejszej Jeleniej Góry, nie jedli jodowanej soli, nie jedli ryb morskich, a nie mieli żadnych problemów z tarczycą. Z drugiej strony, zaraz po wojnie wole tarczycowe z niedoboru jodu miała co trzecia osoba w tym regionie, pomimo okazyjnej konsumpcji ryb morskich.

Zmieniony przez - tommo666 w dniu 2009-05-09 21:08:38

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Jednak mnie zarazili, hie. Ale jakieś takie słabe to, ledwo kichnąłem parę razy. Niemniej trening dziś i jutro odpuszczę, żeby nie rozwinęło się coś, co mnie wyłączy na ponad tydzień z gry. Tak czy tak, jestem już nawet zadowolony z odporności - grypa żołądkowa rozkładająca każdego naokoło na niemal 2 tygodnie u mnie skończyła się jednodniowymi lekkimi mdłościami, bakteria która całą rodzinę posłała na antybiotyki u mnie ledwo zasygnalizowała obecność. Ale ciągle to nie to, co było parę lat temu, gdy nic nie było w stanie mnie ruszyć...

Postanowiłem zaufać ziołom - ostropest na wątrobę. Zero skutków ubocznych, więc można śmiało się szprycować. Zobaczymy, jak poleci metabolizm kwasów tłuszczowych i natlenienie tkanek zależnych od najmniejszych naczyń krwionośnych - to ładnie widać bez pomocy laboratorium i jest w sporym procencie zależne od stanu wątroby. I do tego u mnie jest na fatalnym poziomie.

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Dziś luźniutko znowu, na wypadek jakby organizm nie wytrzebił do końca tych bakterii z gardła. 10 minut dobiegu do lasu, 20 minut krossowania, 10 minut powrót do domu, w domu 2 serie po 50 przysiadów. Zobaczymy, czy obudzę się jutro z zapaleniem gardła, hyhy. Boję się trochę o kolana, od dzieciństwa miałem z nimi problemy przy jakichkolwiek próbach wzmocnienia mięśni ud.

Podczas jednego podbiegu wyskoczyło mi tętno 185, przy moim teoretycznym (i mierzonym, ale na początku "kariery" więc pewnie zaniżonym) maksie 187. Zastanawiam się, ile by było, gdyby górka była o 20 metrów wyższa? Bynajmniej nie zdychałem i mogłem ciągnąć dalej. Przydałoby się w końcu zmierzyć tego maksa, jeśli okaże się, że jest sporo wyższy od tego który obecnie przyjmuję, raz że będę musiał zmienić zakresy do treningu, dwa - będę miał pozytywnego kopa, bo okaże się, że biegam na zakresach %hrmax szybciej niż myślałem. No ale z drugiej strony ciężko mi sobie wyobrazić dłuższy bieg na tętnie powiedzmy 95%, co już teraz jest u mnie tętnem 180 bpm, Przy maksie 193 teoretycznie można biec 5 km z tętnem 185 uderzeń na sekundę, co jest jak dla mnie zupełnym kosmosem - nawet przez chwilę na prostej ciężko mi takie tętno wycisnąć. No, inna rzecz że jeszcze ani razu nie biegłem średniego dystansu na czas.

Podczas 500tek z tempem 3'20'' rzadko wyskakiwało mi ponad 175 bpm, 10 mniej niż podczas 50 metrowego podbiegu. To ja jestem taki flak że nie potrafię z organizmu wycisnąć jego możliwości, czy też biegi na równym są tak mało obciążające?

W związku z tym zasadnicze pytanie, czy hrmax mierzony podczas podbiegu pod górkę nie jest przypadkiem "oszukany" w porównaniu do maksa mierzonego na równi? Są zaangażowane większe partie mięśni, inaczej pracują, więc teoretycznie może być wyższy.

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Dziś poszalałem, po wczorajszej katówce powinienem luźno pobiec, ale... nie wytrzymałem, energia roznosi :D W sumie biegnę po zdrowie a nie po wyniki, dla organizmu ważniejsze są właśnie takie mocne akcenty, które wymuszają odbudowę i regulację.

Po południu 5 km z kawałkiem w tempie ślimaka, żeby zeszły efekty wczorajszych wyczynów. Wieczorem nie wytrzymałem i skoczyłem machnąć parę kółek wokół boiska za domem. Sporo delikatnego, spokojnego biegu i mierzenie. Tym razem mogłem prawidłowo odmierzyć dystans - zamiast kończyć 2 kółka 30 metrów wcześniej, zacząłem 40 przed początkiem, co dało w sumie różnicę ~70 metrów na km. Co wyszło z pomiarów? Że przy tętnie 163-164 mam tempo 5'17'', śmiechu warte. No, fakt że byłem trochę wymęczony wczorajszym i wcześniejszym dzisiejszym, ale i tak śmiech na sali. Pozytyw - przy takim tętnie spokojnie trzymam oddech 2 uderzenia lewą nogą wdech, 2 uderzenia wydech. Czyli w praktyce mogę tak biec dłuuugie kilometry, przynajmniej 10. Potem machnąłem 500kę troszkę mocniej, żeby zobaczyć do ilu faktycznie tętno dochodzi. Też niewesoło, bo czas wyszedł 3'40'' na km przy tętnie na koniec 185, ale to jeszcze nie było 110% możliwości. No ale trudno żebym był w stanie dać z siebie wszystko na 500 metrów trenując na długie dystanse.

Zobaczymy, co jutro będzie miał test ortostatyczny do powiedzenia o moim dzisiejszym treningu.


//edit

cholera, czuję się jak na jakimś pobojowisku. Ja jeden z całego domu zostałem sprawny, ojciec w nocy niemal płuca wypluwa, matula porozumiewa się językiem migowym bo mówić nie może, brat jęczy cały czas że od 2 tygodni mu nie może choroba przejść. Jak tu trenować w takich warunkach, przy takim zagęszczeniu bakcyli? Oczywiście wszystko na mnie "bo pewnie znowu coś przywlokłeś". Eh...

Zmieniony przez - tommo666 w dniu 2009-05-14 22:51:23

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Trochę przemyśleń:

http://www.forum.treningbiegacza.pl/index.php?showtopic=441

efekt - zmieniam zakresy treningu. Zamiast mierzyć tętnem, będę dopasowywał się do szybkości oddechów. W efekcie będę biegł szybciej o ponad minutę / km, ale coś mi się wydaje, że to jest tempo którym powinienem trenować. Może brak postępów wynikał ze zbyt wolnego biegu...

druga rzecz, śniło mi się (nie, nie śmiać się!), bieganie. A konkretnie w czasie snu analizował sylwetkę w czasie biegu, układ ruchu etc. Po obudzeniu miałem to przed oczyma, a co więcej - biegałem sobie próbując się do tego wpasować. Hie. Może to był bardzo pożyteczny sen... :D

Tak czy tak, test ortostatyczny rano doskonały (17), w związku z czym pozwoliłem sobie na mocniejszy akcent, ale bez przesady - dalej boję się tych bakterii, które ścięły całą rodzinę. Dobieg pod las, 12 minut w tempie 5'40'', w lesie - ganianie po górkach, starając się trzymać w miarę wysokie tempo, powrót - podobnie, na wyższych obrotach. W domu 2x50 przysiadów. W sumie 45 minut ciągłego biegu na średnie tętno 86% HrMax, solidnie się wypociłem i przewentylowałem.

Kurcze, nie mogę nigdzie znaleźć infa w jakich zakresach najszybciej trenuje się mięsień sercowy :D

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 947 Wiek 37 lat Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 6877
Fajne wpisy. Będę wpadał. Zajrzyj do mnie jak masz chwilę!
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Trening na masę - do oceny i poprawy.

Następny temat

Plan do oceny!!

WHEY premium