Welcome back.
Najpierw uzupełnię próbę odwodnienia:
Piątek, 14.01.2011, Dzień 82. DNT
Razem: 1632 kcal . B:163g . T:101g . W:20g
.............................. 40% ... 56% ... 5%
Sobota, 15.01.2011, Dzień 83. DNT
Razem do godziny "0": 652 kcal . B:69g . T:40g . W:3g + impreza
Akurat w tym okresie miałam mało czasu, co mocno odbiło się na regularności posiłków. Nie wiem czy właśnie ta mniejsza ilość posiłków, próba odwodnienia (i zw. z tym zmiana BTW), czy też niedostateczna podaż warzyw (tylko trochę większa od "codziennej") i płynów poskutkowało problemem z wypróżnianiem. Tak więc efekt był taki sobie, a gra nie warta świeczki. Poza tym później miałam dużą chcicę na owoce. Przy okazji "odkryłam";, że przedokresowego brzucha pozbyć się nie da odwodnieniem, to już szybciej puste jelita w tym pomogą. Piszę to tak na wypadek, gdyby mnie znów naszły takie pomysły - lepiej jak przetestuję to sobie w spokojnym czasie.
Następny tydzień z racji braku czasu amku nie planowane, przygotowanie "na oko"; po podliczeniu przykładowego dnia wyszło w granicach 1500-1600 kcal, głównie braki w tłuszczach. To tyle do czasu pomiarów.
A później było jeszcze gorzej z czasem i zdrowym jedzeniem. No, a tu teoretycznie jakaś regeneracja powinna była być (choć biorąc pod uwagę dość luźne podejście do diety w okolicach świąt to nie byłam 100% pewna). A że motywacja do spinania pośladów drastycznie spadła, to wola też osłabła. Nie wiem czy to tylko wynik koślawej diety, czy też brak ćwiczeń się do tego przyczynił.
Najgorzej jednak było po urlopie, na którym całkiem rozjechał mi się rozkład dnia i BTW (spadek B, a i wzrost W, T głównie zwierzęce), kaloryczność nieznana, choć pomijając piwo być może w granicach 1600-1800, co biorąc pod uwagę kilka godzin codziennego ruchu, pewnie było za mało. Po powrocie kompletna anarchia przeplatana zdrowymi posiłkami. Next time muszę uważać na taki tydzień poza domem i zaplanować go dużo lepiej, jeśli chodzi o jadło.
Podsumowanie etapu pierwszego:
* tu się chyba coś kopsnęłam w pomiarach i wpisałam takie estymowane, więc się proszę na to specjalnie nie patrzeć
Foto końcowe:
http://lh5.googleusercontent.com/_eyR5p-E9BdM/TW2g3x2wd8I/AAAAAAAAAGQ/5d1G-y_FRng/s800/lof_23-01-450.jpg
" data-lightbox="zdjecia" data-title="
http://lh5.googleusercontent.com/_eyR5p-E9BdM/TW2g3x2wd8I/AAAAAAAAAGQ/5d1G-y_FRng/s800/lof_23-01-450.jpg
">
http://lh5.googleusercontent.com/_eyR5p-E9BdM/TW2g3x2wd8I/AAAAAAAAAGQ/5d1G-y_FRng/s800/lof_23-01-450.jpg
" alt="" />
Komentarz: trzeba wziąć dużą poprawkę na to, że "regularne" treningi skończyły się przed świętami, a ostatni miesiąc to w zasadzie takie nie wiadomo co; choć wymiary i waga dalej spadały, czułam się i widziałam w lustrze większa niż przed świętami.
Dieta: BTW 150/60/150, w okolicach świąt i pod koniec co nieco zaburzona.
Trening: "ACT" na maszynach, choć aerobicznym bym go raczej nie nazwała. (Nie)regularność godna pożałowania.
Założone cele osiągnięte:
- pozbycie się fałd(ek) na tułowiu - 100% fałd, fałdki zostały
- ujędrnienie tego całego majdanu (głównie ud i pośladków) - pierwszy krok zrobiony, celulit częściowo zredukowany, a ciało jest luźniejsze i pewnie bardziej podatne na dalsze odtłuszczanie,
- i konkretnie na te 3 mce: istotna poprawa sylwetki - jak widać po wymiarach
Przy okazji:
-polubiłam siłownię - choć może większa w tym zasługa wzmocnienia mięśni, które powoduje, niestety sama w sobie nie jest mi jeszcze niezbędna do dobrego samopoczucia
-polubiłam pichcenie, a w zasadzie to, że potrafię zrobić zdrowe i smaczne żarcie (im więcej btw tym większe możliwości i satysfakcja
)
Ogólnie po zrobieniu podsumowania mam niesmak i wyrzuty sumienia za ten czas - dałam d.py, przynajmniej w części. Postaram się w najbliższych miesiącach to poprawić.
Plany na następne miesiące:
Cele:
-(poza siłownią) poprawić kondycję i wytrzymałość podczas biegania i rowerowania (czyli: robić to szybciej i dłużej)
-(na siłowni) kontynuować
wzmacnianie mięśni, redukcję fatu i ujędrnianie
Środki:
-trening siłowy 2x w tygodniu (tyle udało mi się realizować w pierwszym etapie, mimo założeń na 3x, tak więc realnie planuję 2x, a jak kiedyś upchnę dodatkowy to tylko in plus)
-basen 1x; bieganie 1-2x (do 1h); rower 0-1x (do 1h) - jako, że śniegu nie ma można się w końcu poruszać na świeżym powietrzu.
-dieta -myślałam o większej ilości kalorii, a konkretnie tłuszczy (z 2 powodów: 1.chcę mieć z czego ciąć (bez uczucia głodu), 2.eksperymentując i wspinając się na wyżyny kulinarne nie chcę wychodzić poza niski bilans; biorąc pod uwagę jak schodziło poprzednim razem przy rozchwianej misce i małej ilości ruchu myślę, że mogę zrobić choćby miesiąc testowy), a więc BTW: 150/65-70/150 (1785-1830 kcal).
Na początek aby się rozruszać po długiej przerwie zrobię parę razy mój ACT, a później spróbuję się uśmiechnąć do Obliques, aby coś ułożyła, tak jak proponowała na przełomie roku, ewentualnie zacznę standardowy trening AB, bo jednak dotychczasowy mnie już trochę znużył (no dobra, tak naprawdę to bardzo kuszą mnie te wolne ciężary).
Sobota, 26.02
Trening ACT - tylko 2 obwody bo czas gonił, ale i tak zakwasiki minęły dopiero we wtorek
I nowy tydzień:
Pon, 28.02
1. mleko, owies, białko, migdały
2/3. mleczko, schab piecz., ryż paraboliczny, awokado, kukurydza kons, migdały, W
4. pół jog.owoc., schab piecz.
5. schab piecz., kasza jęczmienna, oliwa, W
6. chleb, gouda, twaróg, klonowy, cynamon
W: marchew, groszek, fasolka szparagowa, pomidor, kapusta kiszona i czerwona
BTW: 139 / 58 / 149
1680 kcal
po basenie byłam głodna jak wilk, więc pozwoliłam sobie na kanap(ecz)kę na żytnio-orkiszowym chlebie na zakwasie
Trening: aero: basen 45min
Wt, 1.03
1. mleko, owies, białko, migdały
2/3. mleczko, schab piecz., ryż paraboliczny, awokado, kukurydza kons, migdały, W
4. schab piecz., ryż brązowy, oliwa, W
5. twaróg, klonowy, włoskie, cynamon
6. mleko
W: marchew, groszek, fasolka szparagowa, papryka, kapusta kiszona i czerwona
BTW: 147 / 72 / 154
1853 kcal
Zmieniony przez - loferne w dniu 2011-03-02 14:32:46