Przyszla pora na bulgarow.
Nie ma czym sie chwalic bylem wypity. Problemy zaczely sie w srodu w lokalu. Z obslugi w tym momencie bylo dwoch: wlasciciel + kelner, plus moja osoba. Nigdy nie mieszam sie do bojek bo i po co. Dopoki kelner radzil sobie z bohaterskimi bulgarami wszystko bylo cacy. Po pierwszej interwencji jego i wlasciciela sytuacja stresowa zostala zazegnana. Dwoch bulgarow wyproszono przy uzyciu "delikatnej" sily na zawnatrz, po czym zamknieto za nimi drzwi... Jednak na prosby pozostalej piatki kolesie zostali wpuszczeni z powrotem do srodka... Nieporozumienie. Jesli kogos wypraszasz z powodu agresji nigdy wiecej nie wpuszczaj. Oczywiscie przeprosin i obiecanek bylo co nie miara. Mojego udzialu w tej sytuacji brak, jedynie obserwacja. Sytuacja nr 2 kolesie zaczynaja po ok 5 minutach startowac do wszystkich na sali, jak leci. Chlopaki nie dawali sobie rady wiec pozwolilem sobie pojedynczo wyprowadzic po kolei dwoch, lapiac ich z tylu za wlosy z przygieciem do pozycji zbierania ryzu. Drzwi zostaly zamkniete, caly sklad mial zakaz wstepu. No i zaczelo sie. Najpierw walenie w drzwi (akurat jedynie tu byly zamontowane szyby typu anty-agression). Nie zdalo powodzenia walenie z calej sily rekami i nogami, wiec chlopaki zabrali sie za wolno stojace reklamy na zewnatrz i zaczeli nimi napieprzac w witryny lokalu. Podwojne szklo ale zadne anty. Skutek - jedna witryna calkowicie wpadla do srodka, co do drugiej pekla tylko pierwsza szyba. W tym momencie we trzech wylecielismy na zewnetrzna w celu zminimalizowania kolejnych strat. Nie wiem co sie dzialo z kolegami opowiem co sie dzialo ze mna. Mialem przed soba dwoch kolesiow (zaznaczam, ze to byly moje urodziny i moj stan z lekka odbiegal od normalnego, choc dzieki adrenalinie zneutralizowala sie dosc spora ilosc wypitego alkoholu). Kolesie zaczeli machac lapkami. Zaczalem krazyc wokol nich w taki sposob aby jeden byl caly czas za drugim (metoda pewnie znana wielu z Was z bramek). Gdy poszedl pierwszy konkretny strzal w kierunku mojej twarzy, zrobilem unik i odruchowo zlapalem goscia za bluze prawej reki. Odruch, ktory zawsze stosuje przy solowkach, w celu ograniczenia ruchu reki dominujacej. Po zlapaniu robie cos takiego, ze gdy gosc ciagnie reke do siebie skrecam rekaw i ciagne typa mocno w swoja strone, w celu ustawienia sobie goscia do strzalu i wale wolna reka w leb. Jakiez bylo moje zdziwienie, gdy rekaw sie rozciagnal, przez co o malo nie stracilem rownowagi. Szczesciem nie rozciagnal sie na tyle mocno, ze grozil mi upadek. Zdozylem skrecic rekaw na tyle, ze dalem rade sie utrzymac dzieki uchwytowi a zarazem dalem rade troche przyciagnac go do siebie. Potem poleciala moja prawa reka na szczeke, gosc zgial sie po tym w pol probujac unikanac kolejnych razow, ale na tyle nieudolnie, ze poprawilem drugi raz po czym wykonalem klasycznego buta na twarz. Nie przecze, ze obserwowalem drugiego goscia (gdyby z tylu ktorys podbiegl moglby mnie zdzielic bez problemu, ale po to krazylem co chwila zerkajac na okolice oraz na szczescie reszta bulgarow byla za bardzo zaangazowana w "rozmowe" z reszta chlopakow). Po tym bucie koles mi sie ladnie zsunal na glebe proszac o przestanie dalszyh fizycznych praktyk z mojej strony, natomiast jego kumpel zaczal uciekac. Co mialem zrobic? Pobieglem za nim. Probowalem w pewnym momencie go podciac, co mi sie niestety nie udalo, wiec dalej probowalem go zlapac za hmmm rekaw i zatrzymac. Po co? Znowu odruchy hmmm grapplerskie... Chialem pociagnac goscia na siebie zgodnie z moim zwyczajem... Niestety rekaw sie rozciagnal znacznie bardziej niz przewidywalem i... wyladowalem na plecach na glebie. Gosc momentalnie zrobil w tyl zwrot i pakuje sie na mnie do klasycznego G&P.
Szczescie moje polegalo na tym, ze gosc o parterze nie mial zielonego pojecia, wiec udalo mi sie zlapac jego grabki gdy machal mi przed oczami, i zakonczylem temat gilotyna nogami. Majac go juz w gilotynie dostal dwie bombki na leb. Gosc mi zmiekl, wiec moglem zaczac szukac dalszych wrazen... Pierwsza rzecza, ktora po tej akcji zrobilem bylo rozejrzenie sie skad moge ewentualnie dostac z buta. Na szczescie chlopaki tez sobie poradzili, wiec obawy moje poszly w niwecz. Niestety gosciowi rozwalilem nocha przez co trzymajac go w gilotynce cala krew wsiakala w moje nowe spodnie (rrrrwa mac). Efekt taki, ze dwoch zabrala karetka. Czterech zabrala policja, jeden uciekl.
Refleksje. Jesli ciagniesz kogos na siebie pochylaj sie do przodu (a przynajmniej zrob wykrok w czasie ciagniecia), inaczej jest duza szansa, ze skonczysz na glebie a tam to juz roznie bywa, zalezy na kogo trafisz. Ponadto szczesliwcem jest ten, kto w takiej sytuacji od drugiego z boku, nie dostanie z fleka.
Pzdr
eX
PS1 Na poczatku calej tej sytuacji wlasciciel lokalu prosil o nie bicie "za mocne" typow aby nie miec problemow z Policja.
PS2 Wie ktos jak wyczyscic spodnie z krwi. Moczyly sie 24h w zimnej wodzie, potem pralka i... Wygladaja jakbym na budowie z pedzlem i czerwona farba zasuwal. Czy pralnia chemiczna cos tu da?
Zmieniony przez - x-ray w dniu 2006-03-29 05:30:59