Wiem, że wielu może to zdziwić, ale nie chcę, żeby rosły mi mięśnie. Jestem dziewczyną, a i tak mam już bardzo duże, jak na dziewczynę. Odżywiam się normalnie, bez żadnych dodatkowych białek, czy innych suplementów i intensywnie trenuję. Moje treningi są wydolnościwo-kondycyjno-wytrzymałościowe. Niedawno dostałam białko w proszku i chciałabym wypróbować jego działanie, ale nie chcę, żeby mi urosły mięśnie, a jedynie, żeby się lepiej i szybciej regenerowały, żebym nie czuła zmęczenia. Gdzieś wyczytałam, że jak się zje białko ok. 1h przed treningiem, to na treningu będzie się miało więcej siły, energii i nie będzie się zmęczonym, a przy 2h treningów to jest ważne. Czy waszym zdaniem to prawda? Zazwyczaj ok 3h przed treningiem jem potrawy z przewagą węglowodanów, jak np. kanapki. Jak dla mnie to dobre rozwiązanie, bo na treningu nie jest mi niedobrze, nie czuję się ciężko i mam energię, ale chciałabym jeszcze włączyć to białko.
Uważacie, że białko przed treningiem to dobry pomysł, jeżeli chodzi o ten wzrost energii, siły, itp.? Tym, że będzie mi niedobrze bym się nie przejmowała, bo i tak przez ok. pierwsze 15 min. jest rozgrzewka, czyli truchcik, trochę przysiadów, pompek, rozciągnie, a potem chwila czasu na założenie ochraniaczy, rozstawienie sprzętu, itd., czyli kilka minut odpoczynku, więc w tym czasie powinno mi się to strawić.
Z góry dziękuję za odpowiedź :)