To ja trochę o rozwiązaniu w stylu "
ustąp aby zwyciężyć".
Kiedyś byłem w lokalu i tańczyłem z jedną panną, która tam miała imprezę firmową (sam byłem nieco wcięty

- na trzeźwo nigdy nie tańczę

). Nagle w naszym kierunku podszedł jakiś gościu, dosyć zalany, i mówi w naszym kierunku:
- No, to odbijamy.
Strasznie nie lubię takich akcji, ale mimo to uprzejmie zwróciłem się do niego:
- Niech pan poczeka, skończymy i nie ma problemu.
- Nie nie, mój drogi, teraz! - gościu zrobił się wręcz nachalny.
Cóż, nie było rady.
- Przepraszam, Aśka - zwróciłem się do partnerki - ale ten pan koniecznie chce teraz ze mną zatańczyć.
I błyskawicznie odwróciłem się w jego kierunku, łapiąc go za ręce.
Jedną rękę wykręciłem mu tak, że musiał się skręcić, i wykorzystałem to, aby go obrócić wokół siebie. Potem przegiąłem go przez ramię, a jak się wyprostował, kolejny raz obróciłem go. Publika po prostu lała ze śmiechu. Gość zrobił się cały czerwony, próbował sytuację obrócić w żart, ale musiał cały czas wywijać jak laska. Na koniec, ku uciesze obserwatorów, pocałowałem go w rękę i mrugnąłem do niego okiem.
Wróciłem do tej kumpeli i chciałem jeszcze wskoczyć na parkiet, ale musiałem poczekać jeszcze kawałek, bo ona ze śmiechu nie była w stanie ustać na nogach. A, tamten facet - to w ogóle był jakimś całkiem poważnym dyrektorem tej firmy (znanej firmy ubezpieczeniowej).
Oto łagodne, ale przy tym jakże praktyczne zastosowanie dźwigni

.
---------------------------
Gaworzenie o Szopenie
W plecak szmatę - i na matę!