Bo ja np w wieku 30 lat jestem w takiej formie, w jakiej nie bylem jeszcze nigdy w zyciu (mowie ogolnie o organizmie) - a cale zycie cos tam trenowalem (koszykowka, siatkowka, sw, teraz silka od paru lat). Ciekawy jestem, jak bardzo moze sie to zmienic w ciagu nastepnych 4-5 lat...
Rowniez jestem w zyciowej formie w wieku 34 lat, ale nie dlatego, ze organizm najlepiej pracuje, tylko dlatego, ze duzo wiecej wiem niz kiedys, madrzej trenuje, lepiej jem i ogolnie sie szanuje. Na wyniki, zwlaszcza wydolnosciowe, nie moge narzekac. Wazac dobrze ponad 100 kg potrafie biegac maratony, bawie sie w triatlon, cwicze z porzadnymi ciezarami, gdy mam na to ochote. Ale teraz to wszystko jest maksem organizmu - duzo wiecej juz z niego nie wycisne. Po ciezkich treningach potrzebuje dlugiej regeneracji. 10 lat temu moglem sie zajechac na silowni, zjec obiad i wieczorem isc grac w kosza na kilka godzin. Jakkolwiek bym nie trenowal, zawsze czulem, ze moge wiecej, ze jestem nie do zajechania. Nie przejmowalem sie dieta, odpoczynkiem, trenowalem na pale, imprezowalem, wszystko na raz i bylo dobrze. Teraz taki tryb zycia by mnie wykonczyl. Niby jestem w lepszej formie niz kiedys, ale kiedys to bylo przy okazji a dzis jest to dokladnie zaplanowana i konsekwentnie realizowana czesc zycia. Mam wrazenie, ze gdybym teraz zaczal trenowac lajtowo, zaczal "normalnie" jesc, to bylaby wielka dupa.
Czy jest duza roznica miedzy 30 a 35? Pewnie u kazdego inna. Ja widze znaczne pogorszenie regeneracji. Kiedys starczalo pare godzin by odzyskac sily, teraz czasem dzien to za malo.
Nie wiem, na ile to wiek, na ile hormony, bo mam bardzo nisko testa i tarczyce. Na razie robie z tym porzadek i jak nic to nie zmieni, to po 16 latach treningu na sucho (zwykle nawet bez supli), po prostu przyjdzie pora na telesfora, czyli tescia w dawce leczniczej.