...
Napisał(a)
Nie czaję. Czyżby miał dodatkowy mięsień umożliwiający poruszanie jąder ? A może cofa rękę w ostatniej chwili ?
...
Napisał(a)
Dzięki, Yang. Ciekawe. Moim zdaniem, mógłbyś część tego napisać na forum, bo chyba do tego służy. :)
...
Napisał(a)
_lechu_ - nie ma dodatkowych mięśni i jest to taki sam człowiek jak ty Po krotce o ile się da - robi coś w rodzaju markowanego bloku ( lub nie) nogą i kiedy przeciwnik cofa nogę - kopie - szansa na trafienie 99% To samo kiedy zmusi przeciwnika do cofnięcia się. Jest wiele rożnych powiedzmy że sztuczek które umożliwiają nam tak "przygotować" przeciwnika, żeby wyszło jak ma wyjść.
Co do filmiku z kopaniem się po "klejnotach" jest specjalny trening by takie coś było możliwe i nie jest to do opisywania na forum. Styl zawiera sporo unikalnych metod i ćwiczeń dających czasem zaskakujące efekty.
taaigihk - ok zatem:
Chińczycy są takimi samymi ludźmi jak my - lubią kiedy się ceni to co robią, kiedy okazuje się im szacunek, lubią kiedy przy nich wychodzisz na głupka , lubią pieniądze. Znajomości, i polecenie przez kogoś bardzo wiele ułatwia, oraz potrafi wyprostować najbardziej zagmatwane ścieżki.
Po krotce - spotkałem w Malezji chińczyka ( był tam w delegacji), który mówił po angielsku i po pewnych perypetiach można powiedzieć, że skumplowaliśmy się. Zaczął mi opowiadać cuda o chińskich mistrzach i ich możliwościach. Nie chciało mi się wierzyć w to co mówił, ale na jego propozycję by z nim się zabrać ( po załatwieniu w konsulacie papierów) przystałem.
Trafiłem z nim do Xiamen, a stamtąd do mniejszego miasta. Kolega chińczyk postawił sobie za punkt honoru pokazać mi "prawdziwe" Kung Fu Pierwszy wypad na wioskę i jeszcze mniejsze miasto zakończył się rozczarowaniem - mistrzowie prezentowali gimnastykę prozdrowotną że tak to określę, i poinformowałem kolegę że zdecydowanie nie tego szukam. Kolejny wypad był już dużo bardziej udany - człowiek pół głowy niższy ode mnie i około 60 lat "pozamiatał" mną ( 22 letnim wysportowanym facetem) podwórko z niegasnącym uśmiechem politowania na twarzy
Bardzo chciałem się u niego uczyć - zgodnie z tradycją ( kolega poinformował mnie jak to zrobić) poprosiłem by przyjął mnie na ucznia - stwierdził, że ma dwóch już uczniów i nie jest zainteresowany kolejnym. Nie dałem za wygraną i codziennie przez ok 2 tyg z prezentem zjawiałem się u niego z prośbą by mnie przyjął jednak na ucznia - niektorzy nauczyciele lubią jak się ich prosi dłuższy czas, ale nie ten - był nieugięty.
W międzyczasie mój kolega szukał już innego nauczyciela ( o czym nie wiedziałem). Po kilku tygodniach powiedział że jedziemy odwiedzić jeszcze jednego. Pojechaliśmy do jeszcze innego miasteczka i tam zatrzymaliśmy się w miejscowym urzędzie z którego wyszedł chińczyk koło 40 lat i pojechał z nami.
Dojechaliśmy na miejsce i po przywitaniu , prezencie poprosiłem o pokaz - ten też w średnim wieku z uśmieszkiem na twarzy pomiatał mną jak chciał, a ja nie bardzo wiedziałem co się dzieje.
Po "pokazie" kolega wraz z tym chińczykiem który z nami przyjechał wzięli mojego przyszłego nauczyciela na stronę i odbyła się burzliwa miejscami dyskusja - ze 20 min najmniej, a mój nauczyciel po jej zakończeniu nie miał za wesołej miny.
Kolega powiedział, że jak chcę to mogę się od mojego przyszłego nauczyciela uczyć. Na co się oczywiście zgodziłem. Ustaliliśmy 4 treningi po 2 godz. tygodniowo, oraz cenę i tak to się zaczęło.
Trening na początku był dla mnie szokiem ( coś zupelnie innego niż sobie wyobrażałem i bardzo uciążliwy). Po pewnym czasie zaprzyjaźniłem się z synem nauczyciela - ten bardzo chciał się nauczyć dobrze mówić po angielsku i prosił mnie bym z nim w tym języku rozmawiał, a ja poprosiłem go o naukę lokalnego dialektu.
To plus kilka miesięcy treningu bez obijania się i z determinacją przekonało nauczyciela do mnie. I już było z górki
Prawda, że łatwo ?
Zmieniony przez - Yang32 w dniu 2010-02-03 14:41:08
Zmieniony przez - Yang32 w dniu 2010-02-03 15:31:59
Co do filmiku z kopaniem się po "klejnotach" jest specjalny trening by takie coś było możliwe i nie jest to do opisywania na forum. Styl zawiera sporo unikalnych metod i ćwiczeń dających czasem zaskakujące efekty.
taaigihk - ok zatem:
Chińczycy są takimi samymi ludźmi jak my - lubią kiedy się ceni to co robią, kiedy okazuje się im szacunek, lubią kiedy przy nich wychodzisz na głupka , lubią pieniądze. Znajomości, i polecenie przez kogoś bardzo wiele ułatwia, oraz potrafi wyprostować najbardziej zagmatwane ścieżki.
Po krotce - spotkałem w Malezji chińczyka ( był tam w delegacji), który mówił po angielsku i po pewnych perypetiach można powiedzieć, że skumplowaliśmy się. Zaczął mi opowiadać cuda o chińskich mistrzach i ich możliwościach. Nie chciało mi się wierzyć w to co mówił, ale na jego propozycję by z nim się zabrać ( po załatwieniu w konsulacie papierów) przystałem.
Trafiłem z nim do Xiamen, a stamtąd do mniejszego miasta. Kolega chińczyk postawił sobie za punkt honoru pokazać mi "prawdziwe" Kung Fu Pierwszy wypad na wioskę i jeszcze mniejsze miasto zakończył się rozczarowaniem - mistrzowie prezentowali gimnastykę prozdrowotną że tak to określę, i poinformowałem kolegę że zdecydowanie nie tego szukam. Kolejny wypad był już dużo bardziej udany - człowiek pół głowy niższy ode mnie i około 60 lat "pozamiatał" mną ( 22 letnim wysportowanym facetem) podwórko z niegasnącym uśmiechem politowania na twarzy
Bardzo chciałem się u niego uczyć - zgodnie z tradycją ( kolega poinformował mnie jak to zrobić) poprosiłem by przyjął mnie na ucznia - stwierdził, że ma dwóch już uczniów i nie jest zainteresowany kolejnym. Nie dałem za wygraną i codziennie przez ok 2 tyg z prezentem zjawiałem się u niego z prośbą by mnie przyjął jednak na ucznia - niektorzy nauczyciele lubią jak się ich prosi dłuższy czas, ale nie ten - był nieugięty.
W międzyczasie mój kolega szukał już innego nauczyciela ( o czym nie wiedziałem). Po kilku tygodniach powiedział że jedziemy odwiedzić jeszcze jednego. Pojechaliśmy do jeszcze innego miasteczka i tam zatrzymaliśmy się w miejscowym urzędzie z którego wyszedł chińczyk koło 40 lat i pojechał z nami.
Dojechaliśmy na miejsce i po przywitaniu , prezencie poprosiłem o pokaz - ten też w średnim wieku z uśmieszkiem na twarzy pomiatał mną jak chciał, a ja nie bardzo wiedziałem co się dzieje.
Po "pokazie" kolega wraz z tym chińczykiem który z nami przyjechał wzięli mojego przyszłego nauczyciela na stronę i odbyła się burzliwa miejscami dyskusja - ze 20 min najmniej, a mój nauczyciel po jej zakończeniu nie miał za wesołej miny.
Kolega powiedział, że jak chcę to mogę się od mojego przyszłego nauczyciela uczyć. Na co się oczywiście zgodziłem. Ustaliliśmy 4 treningi po 2 godz. tygodniowo, oraz cenę i tak to się zaczęło.
Trening na początku był dla mnie szokiem ( coś zupelnie innego niż sobie wyobrażałem i bardzo uciążliwy). Po pewnym czasie zaprzyjaźniłem się z synem nauczyciela - ten bardzo chciał się nauczyć dobrze mówić po angielsku i prosił mnie bym z nim w tym języku rozmawiał, a ja poprosiłem go o naukę lokalnego dialektu.
To plus kilka miesięcy treningu bez obijania się i z determinacją przekonało nauczyciela do mnie. I już było z górki
Prawda, że łatwo ?
Zmieniony przez - Yang32 w dniu 2010-02-03 14:41:08
Zmieniony przez - Yang32 w dniu 2010-02-03 15:31:59
bujing yishi bu zhang yi zhi
...
Napisał(a)
Fajne to ,krótkie akcje bez zbędnych ozdobników. Bardzo ciekawie też łańcuchowo łączone są technik ( zawsze to większe prawdopodobieństwo że któryś strzał siądzie:) )...
Na pewno ten styl warto ćwiczyć nie tylko dla zdrowia-chodź cieszenie się możliwe jak największym zdrowiem i sprawnością do końca życia z pewnością byłoby miłym "efektem ubocznym" treningu:)
Na pewno ten styl warto ćwiczyć nie tylko dla zdrowia-chodź cieszenie się możliwe jak największym zdrowiem i sprawnością do końca życia z pewnością byłoby miłym "efektem ubocznym" treningu:)
...
Napisał(a)
zatem dodam, że mistrzowie tego stylu dożywają sędziwego wieku przy sprawności na starość takiej, jakiej 40 letni europejczyk mógłby im tylko zazdrościć.
bujing yishi bu zhang yi zhi
...
Napisał(a)
Yangu super, że napisałeś swoją historię...
szacun na wytrwałość i spełnienie marzeń...!!!
szacun na wytrwałość i spełnienie marzeń...!!!
...
Napisał(a)
Wuxia - tobie też mogę tego samego pogratulować , a innych zachęcić jedynie by spełniali swoje marzenia, bo naprawdę warto
bujing yishi bu zhang yi zhi
...
Napisał(a)
Tak sobie oglądam ten filmik
i zwróciłem uwagę że przy demonstracji kopania w krocze na mistrzu nie tylko nie robi to wrażenia ale sam impet kopnięcia nie sprawia znacznego podniesienia środka ciężkość, a mistrz przecież na ciężkiego nie wygląda . Z drugiej strony widać że kopnięcia zadawane są z pełnym impetem
Zmieniony przez - FAKIRSAN w dniu 2010-02-03 17:09:44
i zwróciłem uwagę że przy demonstracji kopania w krocze na mistrzu nie tylko nie robi to wrażenia ale sam impet kopnięcia nie sprawia znacznego podniesienia środka ciężkość, a mistrz przecież na ciężkiego nie wygląda . Z drugiej strony widać że kopnięcia zadawane są z pełnym impetem
Zmieniony przez - FAKIRSAN w dniu 2010-02-03 17:09:44
...
Napisał(a)
nie widziałem tego filmiku wcześniej.
Na samym początku jest ćwiczenie "czucia" przeciwnika - najpierw twardo reakcja na ruch i kierunek, w zaawansowanej formie reakcja na intencję ruchu. Bardzo ciekawe podstawowe ćwiczenie
Na samym początku jest ćwiczenie "czucia" przeciwnika - najpierw twardo reakcja na ruch i kierunek, w zaawansowanej formie reakcja na intencję ruchu. Bardzo ciekawe podstawowe ćwiczenie
bujing yishi bu zhang yi zhi
...
Napisał(a)
I fajnie, że wrzuciłeś. Dzięki temu ten dział przynajmniej po części spełni swe zadanie - prezentację tradycyjnych.
Powiedz mi jeszcze, jeśli możesz, czy Twój nauczyciel jest Hakką? Cały czas drążę ten temat, bo czytałem kiedyś (na jakichś forach zapewne), że Hakkowie nawet Chińczyków nie-Hakków uczyć nie chcieli. Czy tu był jakiś dodatkowy element trudności, czy też może paradoksalnie będąc trochę z innej planety byłeś ponad tym podziałem? Gadasz w minnanhua, czy hakka? Thx z góry. :)
Powiedz mi jeszcze, jeśli możesz, czy Twój nauczyciel jest Hakką? Cały czas drążę ten temat, bo czytałem kiedyś (na jakichś forach zapewne), że Hakkowie nawet Chińczyków nie-Hakków uczyć nie chcieli. Czy tu był jakiś dodatkowy element trudności, czy też może paradoksalnie będąc trochę z innej planety byłeś ponad tym podziałem? Gadasz w minnanhua, czy hakka? Thx z góry. :)
Poprzedni temat
Niegrzeczni chłopcy z ringu
Następny temat
Tyson wystąpił w "Tańcu z Gwiazdami"!
Polecane artykuły