Jak nie ten dział to prosze o przeniesienie/usunięcie
Jeden z najsilniejszych ludzi na świecie zginął śmiercią tragiczną w wieku... 104 lat. Joe Rollino, bo o nim mowa, został potrącony przez samochód kiedy przychodził przez ulicę w pobliżu swojego domu w nowojorskiej dzielnicy Brooklyn. Tak odeszła jedna z największych legend sportów siłowych.
Urodzony 19 marca 1905 roku Rollino w latach swojej świetności był uważany za jednego z najsilniejszych ludzi na świecie, a dla wielu był tym najsilniejszym. "Potężny Joe Rollino", jak go nazywano, potrafił podnieść zębami 475 funtów (około 213 kilogramów), a jednym palcem odrywał od ziemi ciężar ważący 635 funtów (około 286 kilogramów).
Używając wszystkich mięśni swojego ciała Rollino odrywał od ziemi 3,200 funtów (ok. 1440 kilogramów!). W dłoniach zginał podkowy i inny metalowe przedmioty.
Legendarny siłacz uległ tragicznemu w skutkach wypadkowi w czasie gdy był na swoim codziennym spacerze (mimo bardzo zaawansowanego wieku codziennie starał się przejść 5 mil). Tuż przed godziną 7 rano przechodził przez jezdnię w okolicach Bay Ridge Parkway i został uderzony przez minivana marki Ford Windstar, prowadzonego przez 54-letnią kobietę. Rollino doznał licznych obrażeń, m.in. miednicy, żeber, klatki piersiowej i twarzy, a także doznał wstrząśnienia mózgu. Przewieziono go do szpitala Lutheran Medical Center, gdzie zmarł.
Nauczmy się śmiać z samych siebie, a będziemy mieć niezły ubaw do końca życia ;)