Już w najbliższą sobotę dojdzie do ciekawej walki pomiędzy Davidem Tuą a Shanem Cameronem. Oby dwaj pięściarze nie głaskają w ringu, mają petardę w rękawicy. Można raczej śmiało powiedzieć że jest to już chyba ostatnia szansa powrotu Davida na szczyt i ewentualnej szansy o walkę mistrzowską. Tua w swoim prime dawał świetne walki między innymi z Ike Ibeauchim ( to była niesamowita wojna cios za cios, oby dwoje dużo przyjeli ale żaden nie ustąpił, padło na prawdę mnóstwo ciężkich i czystych ciosów. Polecam tą walke każdemu kto jej jeszcze nie miał okazji oglądać). David przegrał ale pokazał się z bardzo dobrej strony. Tua zniszczył Ruiza, Maskaeva, Rahmana, Michaela Moorera, nie dał się sprać Lewisowi nigdy nie był na deskach. Myślę że losy jego kariery nie potoczyły się jednak tak dobrze. Tua nigdy nie zdobył żadnego pasa, miał ogromny potencjał i armatę w rękawicy. Walka z Cameronem pokaże ile jeszcze zostało ze starego dobrego Tuy i czy kiedykolwiek jeszcze dostanie szansę powalczyć o mistrzostwo świata w HW. Władak ma kruchą szczękę więc kto wie co by się z nim działo gdyby cios Davida doszedł do celu. Wszystko jest jednak wielką niewiadomą, zależy to od formy Tuy. Cameron również potrafi przyłożyć ale widziałem też jego jedyną porażkę z Ahunanyą gdzie został mocno obity. Nie jestem jakoś przekonany co do Shanea, i jego potencjału. Zawsze lubiłem oglądać walki Davida Tuy, które praktycznie zawsze były elektryzujące i ciekawe. W tej walce obstaje oczywiście za Davidem, chciałbym zobaczyć jak serwuje potężne KO Cameronowi którymś potężnym sierpem. TUA BY KO
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)