"centralnych egzaminach przed komisją weryfikująca."
Haha, to jest właśnie to co ja najbardziej lubiłem w TKD.
Ta cała szopka z tymi śmiesznymi stopniami. Ludzie, co wy piszecie, KOMISJA WERYFIKACYJNA DO SPRAW STOPNI, a najlepiej niech przewodniczy jej Antoni Macierewicz. W GTFie (od razu zaznaczam, że nie wiem jak to jest w ITFie) czarn pas może dostać byle kto! Osoba, która nie ma praktycznie żadnego pojęcia o walce, wystarczy nauczyć się układów. Sam byłem świadkiem jak ludzie w 4-5 lat dostawali czarne pasy, jeżeli utrzymywali dobre stosunki z trenerem, który zawsze wepchnął na jakiś śmieszny egzamin (pewnie nie raz dużo za wcześnie, ale jak piszę nie da się tego sprawdzić, bo podstawą egzaminów są układy). Dla mnie osobiście stopnie w TKD są warte tyle co nic, a jakie kolwiek ich weryfikowanie czy przenoszenie to kolejna niczemu nie służąca szopka.
Nie wiem też jak ma się sprawa z przyznawaniem/zdobwaniem stopni mistrzowskich, bo nie byłem w to wtajemniczony, ale stopnie szkoleniowe to cyrk i tyle. Ogólnie przy przyznawaniu stopni w najmniejszym stopniu oceniana jest umiejętnośc walki, a to jest chore.
Ja trenowałem w GTF przez 4 lata wtym czasie nie przystąpiłem do żadnego egzaminu, nie kupiłem nawet doboku (tak się to piszę), a w tym czasie koledzy którze ze mną zaczynali mieli czerwone pasy, a jeden gość (znajomy trenera
), którego pamiętam jak miał biały pas, kiedy kończyłem miał czarny. Tak w ogóle jeśli ktoś zna swoją wartość i wie ile umie to żadne stopnie mu nie potrzebne. Zawsze zastanawiałem się po jaką cholere ludzie idą na te egzaminy, przecież za to jeszcze płacić trzeba
.