Co do B. Lee-ktoś wyżej użył niezłego porównania do F. Mercury'ego. Konkretnie do faktu, że przez śmierć w młodym wieku, niejako stanął poza konkurencją. Wszyscy wokaliści (niewielu ich było) którzy mogliby z nim konkurować w czasach swojej młodości(Rogers, Gillan, Plant, Dio, Coverdale i może jeszcze kilku innych)-dziś są już starzy a Mercury się "nie starzeje". Z B. Lee jest podobnie. Zawsze młody, zawsze sprawny-to tylko napędza jego legendę, wypierając w cień kwestie techniczne.
Sztuki walki poszły do przodu, zawodnicy mają o wiele większe możliwości dokształcać się w elementach dowolnych styli, niż za jego czasów, do tego dochodzi postęp medycyny, zarówno w kwestii metodyki treningowej jak i chemicznych "wspomagaczy". Jest całkiem prawdopodobne, że B. Lee stając do walki z dzisiejszą czołówką, miałby gruby problem z utrzymaniem się na nogach. Ale nigdy nie stanie(chyba, że go sklonują i nauczą klona wszystkiego od nowa)-więc ta dyskusja może albo iść w kierunku bałwochwalczego uwielbienia, albo dziecinnej kłótni "-Lee by wygrał w K1!" "-A właśnie że nie!". Oba kierunki nie są mile widziane-i oba niewiele wnoszą
http://www.bushido24.pl
Masz pytania dotyczące sztuk walki? Przeczytaj FAQ:
http://www.sfd.pl/PRZECZYTAJ_ZANIM_ZAŁOŻYSZ_NOWY_TEMAT.-t406577.html